No! Złapałam chwilę, żeby coś napisać. W kościele Msza chrzcielna, więc nie krzątam się mocno, bo tupanie niesie się po całym budynku. Jak dotąd spędziłam czas na urządzaniu kuchni, swojego pokoju, sprzątaniu domu i auta po podróży. Najgorszy do wywabienia jest smród w corsie, bo podczas wywożenia śmieci coś wyciekło. Waliło podczas tych 16 godzin jazdy jak z ruskiego czołgu.
Tutaj mnóstwo pracy, ale czynię to z radością. Po pierwszych zakupach poczyniłam pierwszy obiad, bo w czwartek pozwoliliśmy sobie na skromny obiadek poza domem. Ale tu na zdjęciu jeszcze słabo funkcjonująca, ale już kuchnia i przygotowanie łososia z ziemniakami (bardzo włoskie - hihihihi).
Tutaj mnóstwo pracy, ale czynię to z radością. Po pierwszych zakupach poczyniłam pierwszy obiad, bo w czwartek pozwoliliśmy sobie na skromny obiadek poza domem. Ale tu na zdjęciu jeszcze słabo funkcjonująca, ale już kuchnia i przygotowanie łososia z ziemniakami (bardzo włoskie - hihihihi).
![](http://matyjaszczyk.art.pl/img/zapisnik/Image/kanonika/kuchnia.jpg)
Dzisiaj dalszy ciąg sprzątania. A oto zainstalowana, jeśli się nie chce chemii w gniazdku elektrycznym, to konieczna - moskitiera, zwana tu zanzarierą. A przy okazji romantyczna, nieprawdaż?
![](http://matyjaszczyk.art.pl/img/zapisnik/Image/kanonika/moskitiera.jpg)
I jeszcze widoczki z okna pokoju, w którym teraz siedzę i piszę te słowa:
![](http://matyjaszczyk.art.pl/img/zapisnik/Image/kanonika/widok%20z%20okna1.jpg)
![](http://matyjaszczyk.art.pl/img/zapisnik/Image/kanonika/widok%20z%20okna2.jpg)