Oczywiście, nie może tu braknąć zdjęć potraw i przepisów. Powoli się zastanawiam, jak to wszystko pogromadzić, bo dopiero teraz mam tak częsty wgląd do talerzy w domach znajomych.
Zacznę od czegoś banalnie prostego, czym zachwyciłam się podczas pierwszej wizyty w Rawennie i nigdy sama nie odtworzyłam tego smaku. Zawsze zamawiam sobie tę potrawę będąc w Regionie Emilia-Romagna.
Chodzi o sztandarową piadinę, rodzaj macy, do której dodatki są właściwie kwestią naszej wyobraźni.
Tuż przed kwarantanną dostaliśmy od Marco smalec, pyszny, lecz już bardzo odwykłam od jego stosowania w kuchni, więc go zabarykadowałam w lodówce i czekałam na natchnienie. Aż przyszła kwarantanna i Dorella zapytała, czy ktoś ma przepis na piadinę. No i dostała odpowiedź. Skorzystałam i ja. I to nie jeden raz.
Mam nadzieję, że i Wy skorzystacie.
PIADINA
500 g mąki chlebowej (we Włoszech 0, w Polsce chyba 650)
70 g smalcu
10 g soli (daję mniej, bo mój smalec jest solony)
140 g wody
140 g mleka
3 g sody (niektórzy unikają nawet i tego spulchniacza)
Wszystko wymieszać na gładką masę, co jako leń patentowany robię w maszynie. Przełożyć do miski, przykryć folią spożywczą i zostawić na minimum pół godziny w lodówce. Zdarza mi się nie czekać. Podzielić ciasto na 10 kulek, rozwałkować na koła o średnicy mniej więcej 23 cm. Nie myślcie, że mi wychodzą koła. Piec na patelni po 30 sekund z każdej strony, na dość wysokim ogniu, bez smarowania czymkolwiek patelni.
Świetne w tej potrawie jest to, że czas jej przygotowania jest krótki, że nie trzeba podsypywać mąką przy wałkowaniu, a nawet moja nie najlepsza patelnia nie powoduje przywierania ciasta.
Na koniec możecie uderzyć w tony słone, bądź słodkie.
Możecie też przechowywać padinę tak z dwa dni, podgrzać ją przed podaniem, albo niecierpliwe zjeść zimną. Cieplejsza jednak jest o wiele łatwiej pochłanialna.
Wersja słona na zdjęciu to zestaw pulpecik, cebula z octu, sałata - pozostałości po wcześniejszym obiedzie. Nie ma ograniczeń, nakładajcie, co Wam tylko do ręki się przyklei. Jednym z klasycznych zestawów tego regionu jest surowa szynka i mozzarella,
Na słodko zaszalałam kiedyś i nałożyłam sobie resztki kajmaku (który mi został po robieniu mazurków) oraz dżem pomarańczowy.
Smacznego!