Od 5 miesięcy mieszkam w Toskanii!!!. Z tej okazji nie można było powszednio zacząć 6 miesiąca, więc pojechaliśmy do Florencji. Długo już sobie ostrzyłam ząbki na Klasztor Św. Marka, którego chyba najsłynniejszym mieszkańcem był Savonarola. Ale w sławie, i to ze wszech miar dobrej, nie ustępuje mu Fra Angelico. Po prawdzie mówiąc, to dla tego braciszka ludzie drepczą do starego klasztoru.
Nie wiem właściwie jak opisać to, co nieopisywalne. Może skoncentruję się tylko na Fra Angelico i inne cuda pozostawię milczeniu? Wcześniej znałam jeden obraz Fra Angelico, z Cortony, z Muzeum Diecezjalnego. Uważałam, że już dla samego niezwykłego „Zwiastowania” warto tam pojechać, że niejedno polskie muzeum marzyłoby o takim obrazie, a co dopiero wspomnieć o paru kompozycjach Signorellego.
No i jeszcze jedna dla mnie nniesłychanie ważna rzecz dotycząca San Marco we Florencji: Po raz pierwszy zobaczyłam jedno z dzieł z mojej pracy magisterksiej. Co za czasy! Ja pisałam tylko o reprodukcjach a tu sobie idę i patrzę: "Noli me tangere".
Fra Angelico - brat anielski. Dwa różne oblicza. Freski i obrazy (najczęściej ołtarzowe).
Zaczęliśmy od fresków. Trudno pojąć, że mieszkający w klasztorze zakonnik ot pomalował swoim współbraciom cele. Bagatela, spędził na tym 12 lat! A zrobił to perfekcyjnie. Pojedyncza cela jest malusia i była zamieszkała przez jednego dominikanina, malunki miały służyć kontemplacji, rozmodleniu. Idąc od jednego do następnego pomieszczenia, coraz jaśniej widać celowość kompozycji. Czyste, proste rozwiązania. Niezaludnione tłumami powierzchnie. Kameralne spotkania pod krzyżem, przy grobie. Czasami brak roślinności, tylko nagie skały i układy kompozycyjne z ludzi. W dążeniu do uproszczenia treści Fra Angelico posunął się do abstrakcyjnie niemal pojmowanego symbolu. Odcięta głowa plująca na Chrystusa, wisząca w powietrzu głowa kobiety i zapierającego się Św. Piotra. Dłonie ucięte ostrą linią, wymierzające ciosy Chrystusowi. Niebywałe! W XV wieku braciszek zakonny siedząc w klasztorze dochodzi odważnie do takich skrótów myślowych. Ale to jeszcze nie koniec. Nie poczytując mu tego za brak natchnienia w treści, zadziwiłam się jak mógł 8 razy przedstawić tę samą scenę, a mianowicie Św. Dominika rozmodlonego pod krzyżem. Ileż gestów można odnaleźć w postawie klęczącego! A to chwyta się krzyża, jak ostatniej deski ratunku, a to rozkłada ręce, a to biczuje ciało bądź też składa pobożnie dłonie.
Co ciekawe, w celi Savonaroli nie było fresków. Konsekwentnie nie wspomnę o cudownie prostym biurku z pokoju mnicha. Nie wspomnę o wyraźnym uwielbieniu dla kontrowersyjnego dominikanina, a wręcz o czci. No bo jak inaczej nazwać resztki jego ubrań określone jako relikwie? Trudno mi rozeznać się w słuszności postawy Savonaroli, ale nie tutaj miejsce na to. Zresztą muszę wrócić do niektórych lektur i poszukać nowych informacji o tej postaci. Nie oparliśmy się za to odwiedzeniu miejsca stosu na Piazza Signoria.
Co ciekawe, w celi Savonaroli nie było fresków. Konsekwentnie nie wspomnę o cudownie prostym biurku z pokoju mnicha. Nie wspomnę o wyraźnym uwielbieniu dla kontrowersyjnego dominikanina, a wręcz o czci. No bo jak inaczej nazwać resztki jego ubrań określone jako relikwie? Trudno mi rozeznać się w słuszności postawy Savonaroli, ale nie tutaj miejsce na to. Zresztą muszę wrócić do niektórych lektur i poszukać nowych informacji o tej postaci. Nie oparliśmy się za to odwiedzeniu miejsca stosu na Piazza Signoria.
Po obejrzeniu fresków znaleźliśmy się w zupełnie odmiennym świecie przyklasztornego muzeum, świecie bogactwa barw, przepychu faktury złoceń, misternych koronek pociągnięć pędzla, godnych największych miniaturzystów. Z opuszczoną szczęką wściubiałam nos w przestrzeń dzielącą mnie od obrazu. Z zapartym tchem śledziłam ruchy ręki mistrza. Oniemiała stanęłam i nie wierzyłam cudownemu zestawieniu zieleni z różem. Jeden człowiek to uczynił? Fowiści ze swoją intensywnością barwną to raczkujące niemowlaki przy tych błękitach, czerwieniach i omdlewających złoceniach. A pomysł na Sąd Ostateczny powinien każdego przekonać o błędnym mniemaniu jakoby piekło nie istniało, albo było o wiele bardziej interesujące. Egzaltacja to oczywisty stan, w który się popada po obcowaniu z geniuszem i całym sercem dziękuje za ogłoszenie Beato Angelico faktycznie błogosławionym (przez Jana Pawła II) i patronem malarzy. Zdjęć nie można było robić. Jedynie w krużganku pozwolono nam na dwa ujęcia.
Reszta więc do obejrzenia chociażby tutaj: http://www.abcgallery.com/A/angelico/angelico.html albohttp://cgfa.sunsite.dk/angelico/ .
Za to mam w końcu obiecane zdjęcia bombek. Nie chcę zasypywać zapiśnika wszystkimi pojedynczymi zdjęciami, a poza tym nie mam pojęcia jak zrobić dobrze zdjęcie, bez blików. Zapraszam więc niebawem do galerii decoupage Boże Narodzenie na www.matyjaszczyk.com .