środa, 24 lutego 2021

POWINOWACTWO DUSZ

Ciągle chodziła mi po głowie, ale jakoś chyba musiała doczekać się swojego czasu, bym mogła spokojnie do niej wrócić. Poznałam ją "osobiście" w dniu, w którym nie byłam nastawiona na cokolwiek innego poza dziełami i myślą Leonardo da Vinci. A było to w listopadzie 2019 roku. Prawie o niej zapomniałam, tylko zadane w komentarzu pytanie o wystawę w Paryżu poświęconą toskańskiemu artyście, przypomniało mi inną, zorganizowaną z tej samej okazji a poświęconą botanice w jego dorobku. Wtedy tak trochę po łebkach zobaczyłam inne, nieznane mi dotąd pomieszczenia kompleksu Santa Maria Novella, w tym część muzealną. 
W sali będącej refektarzem stanęłam przed absolutnie florenckim motywem, czyli Ostatnią Wieczerzą. Przypomnę, że chyba nie ma drugiego miejsca na ziemi, w którym zachowałoby się tyle refektarzy z przedstawieniami ostatniego wspólnego posiłku Jezusa z Apostołami. Moja wiedza o takim nagromadzeniu wielkoczwartkowych motywów zaczyna się i kończy na stolicy Toskanii. 
Opisywałam już niektóre z nich (co mnie zmotywowało, żeby dodać etykietę "florenckie wieczerniki", by było Wam łatwo odnaleźć inne artykuły na ten temat. 
Ale wróćmy do tej "Ostatniej Wieczerzy" i co w niej jest takiego, że chodziła mi po głowie przez prawie półtora roku? Ano nie tylko ona mi chodziła, bo chodziła i autorka. Tak, tak artystka w dobie, gdy sztuka była zdominowana przez mężczyzn. Od razu zaznaczę, że nie piszę tego w kluczu feministycznym, nie walczę o parytety. To był po prostu fakt, że w tamtej epoce niewiele kobiet zdobyło uznanie w sztuce. 
Nasza bohaterka jest jedną z niewielu wspomnianych przez Giorgio Vasariego, w dodatku pisze o niej przy okazji notki o rzeźbiarce przełomu XV i XVI wieku - Properzii de'Rossi.
Vasari pisząc o osiągnięciach rysunkowych i malarskich rzeźbiarki w tych akurat dziedzinach przyznaje palmę pierwszeństwa mniszce Plautilli. Wymienia wiele dzieł, z których około 20 dotrwało do naszych czasów. Siedząc w klasztorze, zyskała taki rozgłos, że jej prace zamawiała florencka szlachta. Niestety, nie wychwyciłam wśród wielu propozycji kulturalnych wystawy monograficznej jej poświęconej. Na szczęście, akurat tuż przed wybraniem się na wystawę o Leonardo, w muzeum Santa Maria Novella pojawiła się odrestaurowana "Ostatnia Wieczerza" siostry Plautilli, z domu Pulsena Margherita Nelli. To jej drugie imię wywołało we mnie pierwsze odczucie jakiegoś związania z osobą.  
Zaczęłam szukać informacji o niej, z przykrością stwierdzając, że wśród książek jedynie "Żywoty" Vasariego mają ją w indeksie. Wszystkie informacje są do odnalezienia w internecie, postarałam się więc dość mocno zgłębić włoski i angielski internet, by przedstawić Wam osobę nazywaną "pierwszą florencką malarką".
Urodziła się w dobrze sytuowanej rodzinie, lecz po śmierci matki ojciec zaopatrując ją i siostrę w solidny posag, oddał obydwie do klasztoru dominikanek, już nieistniejącego, pod wezwaniem św. Katarzyny ze Sieny. 
14 letnia Pulsena zostaje siostrą Plautillą. 
Zakonnice, jak dotąd, zajmowały się sztuką, ale anonimową, na łamach manuskryptów. Myślę jednak, że mogłyby się podjąć innych wyzwań, tylko chyba żadnej do głowy by to nie przyszło, by być artystką z krwi i kości. Mogę się jednak domyślać, że klasztor nie zabraniał działalności, bo na przykład siostra Plautilli, zajęła się literaturą. Od razu przypominam sobie klasztor w Panewnikach, gdzie każda z sióstr zakonnych miała możliwość rozwijania otrzymanych darów. Poznałam tam zakonnice przedszkolanki, dentystkę, no i właśnie malarkę. 
Tak więc nie chęci stały na przeszkodzie rozwojowi artystycznemu, raczej możliwości edukacyjne były zerowe. Nasza Plautilla nie mogła zostać zapisana do warsztatu znanego malarza. Podpierała się posiadanymi rysunkami, zobaczonymi dziełami. Nie mogła też przejść żadnego kursu anatomii, a domyślacie się, że w malarstwie figuratywnym o tematyce religijnej było to wręcz niezbędne. Malując męskie postaci, prawdopodobnine, posługiwała się drewnianym manekinem, co może zdradzać postać Chrystusa w "Opłakiwaniu".
Żyjąc w klauzurze nie mogła też spotkać się ze współczesnymi jej malarzami, nie mogła wieść długich dysput z ... No, właśnie, z kim? Kim byli jej współcześni?
Urodziła się w 1524, zmarła w 1588. Miałaby więc teoretycznie możliwość spotkania takich artystów, jak: Andrea del Sarto, Bartolomeo Ammanati, Agnolo Bronzino, Benvenuto Cellini, Pontormo i, oczywiście Michał Anioł. Niezłe towarzystwo!
Wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. 
Stop!
Nasza bohaterka jest mniszką. 
Tworzy własną pracownię, w której szkolą się i inne mieszkanki klasztoru, poświęcając się w pełni sztuce sakralnej. I to jest następne przybliżenie dusz. Bo dotąd moim idolem był Fra Angelico (nadal nim jest), który łączył ewangelizację z najwyższych lotów malarstwem. Może Plautilla aż tak nie zachwyca, ale idzie po jednej z moich linii programowych, by swoim malarstwem wyrazić wiarę. 
Przy okazji mniszki nieźle w ten sposób poradziły sobie z zarządzeniem Soboru Trydenckiego zakazującym zbierania ofiar poza murami klasztornymi. Pieniądze same do nich przychodziły pod postacią zamówień na dzieła religijne (marzenie!).
A potem Plautilla zniknęła na setki lat. 
"Odkopało" ją amerykańskie stowarzyszenie AWA, które postawiło sobie za cel wydobycie na światło dzienne kobiecej sztuki skrytej w muzeach i kościołach. Grupa już nie istnieje, ogłosiła, że cel osiągnęła. Znalazła około 2000 dzieł w samej Florencji, zrefundowała odnowienie niektórych dzieł, poczynając właśnie od siostry Plautilli. 
Przyczyniła się do tego, że widownia ujrzała jej rysunki oraz trzy obrazy (reprodukcje pochodzą ze strony AWA):
Opłakiwanie ze świętymi. (Muzeum San Marco)

Święta Katarzyna ze Sieny otrzymuje stygmaty(Muzeum Andrea del Sarto)


Święty Dominik otrzymuje Różaniec ((Muzeum Andrea del Sarto)

Zaskoczyło mnie ulokowanie tych dwóch ostatnich, bo byłam w tym muzeum już po odnowieniu obrazów Wyszukując wśród zdjęć znalazłam jedynie wycinek sceny ze stygmatami. 
Postaram się być czujna na przyszłość i nie przegapić obrazów, a nawet rysunków (znalezionych na stronie wikipedii oraz wikiart):










Na razie pozostaje mi cieszyć się tym, że zobaczyłam "Ostatnią Wieczerzę", choć obserwacja tego siedmiometrowego obrazu do łatwych nie należy. Położenie jest trudne, wysoko, pod oknem, przez które wpadające światło rzuca się poświatą na dzieło i przekłamuje barwy. Pozwoliłam sobie pod spodem wkleić reprodukcję ze strony Opera per SMN


















Treść sceny jest łatwa do rozszyfrowania. Ewidentnie wszyscy Apostołowie, poza spokojnym Janem, zastanawiają się, czy to przypadkiem o nich nie mówi Zbawiciel.

To powiedziawszy Jezus doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi». Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi. Jeden z uczniów Jego - ten, którego Jezus miłował - spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: «Kto to jest? O kim mówi?» Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: «Panie, kto to jest?» Jezus odparł: «To ten, dla którego umaczam kawałek [chleba], i podam mu». Umoczywszy więc kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty.

Na obrazie nie ma miejsca na wątpliwości, o kogo chodzi. Jezus właśnie w tym momencie podaje kawałek chleba z Judaszowi, ale nawet nie spojrzy na zdrajcę, czule tuli najmłodszego Apostoła. 

Ciekawe, czy tak wyglądał refektarz w klasztorze malarki, do którego namalowała to ogromne dzieło. Z drewnianą boazerią i długim stołem, który trochę mnie zastanawia. Czyżby Plautilla miała problem z perspektywą, bo nie widać drugiego rzędu nóg, chyba, że te solidne kolumny wystarczająco mocno podtrzymywały blat?
Także naczynia zdradzają niedoskonałości perspektywy (choć i tak każde z chęcią przygarnęłabym w swojej kuchni), ale to mnie tylko rozczula, bo kto miał jej coś podpowiedzieć, kto miał ją nauczyć? Dlatego z pobłażliwym uśmiechem traktuję nawet zwierzę wtulone w półmisek, albo falbankowe nie wiem co w misie. Sałata? Co Wam przychodzi na myśl?



Przyznam, że menu jest interesujące, coś mięsnego, sałata, chleb pięknie wyrośnięty, aż pachnie w wyobraźni, wino o solidnej głębi barwy. Może łubin?, bo strąki są dość pokaźne. A to białe? Sól? Trochę chyba jej za dużo. Hmm, co oni jedli?



Jak pewnie sami spostrzeżecie, czy to szaty, czy tkanina obrusu, czy to martwa natura, są świetnie namalowane. Zwłaszcza biel oddzielająca Judasza od reszty zachwyca misternymi zagnieceniami. Już widzę siebie prasującą taki obrus. Gdybym doszła do połowy, musiałabym już wracać na początek i moje zagniecenia na pewno nie byłyby takie geometryczne. A już o złożeniu to nawet nie byłoby mowy. 

Obraz przez prawie 450 lat był gdzieś odłożony, nie dziwią więc zniszczenia, którym musiał ulec. Jeśli chcecie zobaczyć, jak jeszcze kilka lat temu wyglądało sztandarowe dzieło Plautilli Nelli, zapraszam na stronę news.artnet oraz do obejrzenia krótkiego filmu poświęconego restauracji. Padają w nim słowa, jakże mi bliskie, gdy konserwatorka mówi i odczuwaniu ruchów pędzla artystki. Zawsze to samo czuję odnawiając o wiele mniej znaczące obiekty. 
 

Tak sobie myślę o Pulsenie Marghericie Nelli i jej imperatywie artystycznego dochodzenia swojego miejsca na ziemi i czuję, że i mi staje się bliska, mimo, że nie było mi dane zobaczyć z bliska pociągnięć pędzla, detali widocznych tylko na konserwatorskim rusztowaniu. 

Mam nadzieję, że zostawię coś po sobie, może niekoniecznie chodzi mi o sławę, ale o to, by być, jak to pięknie ujął w wierszu Michał Maczubski:

Co znaczy być w tym czasie

Człowiek kropelką wody w oceanach
Gdyby mógł poznać równanie dla wszechświata
I tak nie dotknie istoty największej tajemnicy

Jedynie trzeba żyć
Uczciwie trwać w wędrówce swojej gwiazdy
Jak drzewo przywarte do korzeni

Być mądrym
Mieć więcej wiedzy od drugiego
Nie znaczy nic

Tylko chęć dostrzegania szerszych okręgów na jeziorze

Na białej kartce zobaczyć sercem ląd
Ponad górami lasami i wodami
Gdzie płynie wolnym nurtem strumień krwi

Wciąż szukać własnych śladów
Mieć prawo do błądzenia
A gdy upadać również pięknie

Każdy ma taki ląd
Gdzie zasadzony kwiat dojrzewa
A ludzie odchodzą w pełni sił
Po nich zostają pokolenia

5 komentarzy:

  1. Dziekuje za kolejny ciekawy i ksztalcacy wpis.
    Zastanawia mnie w jakim stopniu obecny stan obrazu, zwlaszcza jesli chodzi o kolory, odzwierciedla efekt prac autorki a w jakim jest rezultatem restauracji (chyba nie jest mozliwe stiwerdzenie tego na 100%)

    Malgosiu - dzieki swojej dzialanosci artystycznej bez watpienia juz wpisalas sie w historie zarowno San Pantaleo jak i Tobiany, a pewnie i innych miejsc w Toskanii.

    Pozdrawiam serdecznie
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, ta restauracja była bardzo inwazyjna, tak przynajmniej ją odbieram. Nie wiem tylko, czy zostały zachowane zamierzenia Plautilli, wydaje mi się, że tak, musiałabym jednak z bliska zobaczyć pociągnięcia pędzla i odcienie barw, by choć trochę przekonać się o poprawności postępowania pań konserwatorek. W tym artykule można zobaczyć kilka zestawień "przed i po" https://news.artnet.com/exhibitions/plautilla-nelli-last-supper-1681627

      Usuń
    2. Dziękuję jeszcze za miłe słowa o mojej działalności. Cieszę się, że to tak spostrzegasz, bo przecież na tym polega życie wśród ludzi, by jakoś wpisać się w społeczność, coś jej dać od siebie, nie tylko brać.

      Usuń
  2. Podczas uczty sederowej Izraelici jadają baranka paschalnego,gorzkie zioła,chrzan (symbole cierpienia w niewoli),macę czyli płaskie przaśne chlebki, na stole znajduje się słona woda -symbol wylanych łez, oraz charoset czyli mieszanka owoców:jabłek,fig,rodzynek. Oraz pije się cztery kielichy wina - symbol czterech obietnic Boga.
    Z tego co pamiętam z książki "Nazarejczyk" E.Zolli pisał,że w czasach Jezusa kielich mógł być jeden,krążący czterokrotnie wśród biesiadników,każdy Apostoł upijał łyk i podawał następnemu(stąd sławny święty Graal).
    Ciekawy historia obrazu,zaszłam tu przypadkiem;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ interesujące informacje. Ciekawa jestem, czy mniszka zamknięta za klasztornymi murami wiedziała cokolwiek o tych zwyczajach. Dla mnie bezcenne, dziękuję za podzielenie się tak szczegółowymi informacjami. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń