Przejdźmy jednak do przyjemniejszej części piątku- obiadu i strzępiela w roli głównej, czyli
Branzino al cartoccio (proporcje mocno na oko):
po prostu miałam dwie ryby
posiekany rozmaryn, natka pietruszki oraz czosnek
cytryna
sól i pieprz
oliwa
Po oczyszczeniu wysmarować wnętrze ryby mieszanką ziół z solą i świeżo zmielonym pieprzem, włożyć do środka cienkie plastry cytryny. Posolić i popieprzyć strzępiela z zewnątrz. Położyć na blasze folię aluminiową, na niej ryby i pokropić oliwą. Zawinąć ryby szczelnie w folii i piec w temperaturze 200 stopni przez 25 minut.
Do ryby podałam frytki (drugi raz je przygotowałam odkąd tu przyjechałam)i surówkę z kapusty pekińskiej.
Z kolei umartwieniem, ale dla wszystkim zmrożonych, może być obejrzenie następnych zdjęć. Dzisiaj nad rzeką wypatrzyłam żonkile i bardzo ciekawe małe irysy. Z wyglądu bardzo skromne w ubarwieniu, ale pachną cudnie.
Podsyłam wszystkim bukiet wraz ze zdjęciami z ogrodu, kalie i margaretka jeszcze zimują w foliowym namiocie,ale zachowują się już niezimowo.
W ramach solidarności z niedolą powrotu zimy w Polsce obiecuję w środę wylot do Szwecji. Lecę dostarczyć osobiście zamówienie (o nim w innym wpisie), czyli odwiedzić blogową koleżankę Joannę
:)
Odkąd tylko sięgam pamięcią zawsze się dziwiłem,
OdpowiedzUsuńże wszyscy wkoło traktują rybę jako nie mięso.
Dziwne.
To co ona jest-roślina.
A w Polsce pączki na drzewach śpią snem głębokim...
OdpowiedzUsuńMatko ! TY nieznośna JESTEŚ !
OdpowiedzUsuńpłakać mi się chce :( normalnie ...
wiosna nie dla mnie :(
Joanna nie dla mnie :(
a zima to nie musiała do nas wracać jak przylazła w listopadzie to jest do dzisiaj i podobno szybko się nie wyniesie ,
będę musiała po ciepło do Ciebie się udać :)
dużego mrozu Ci życzę no i miłego pobytu ale to jest przecież PEWNE !!!
U mnie w domu ryba nie jest postna bo wszyscy lubią. Większą pokutą byłoby mni zjeść mielonego. A ja ,zeby mnie zazdrość nie zjadła to wyciągne archiwalne zdjęcia z minionej wiosny.......chociaz i tak zazdroszczę wrrrrMaszka
OdpowiedzUsuńUbawiłam się tym -cytuję- 'po prostu miałam dwie ryby...' gdyż to nie takie oczywiste i łatwe do zdobycia :) takie świeże rybki.Też daleka jestem od umartwiania się jedząc takowe-piątek dniem bez słodyczy sobie wyznaczyłam.
OdpowiedzUsuńI fryteczki takie dorodne,polnoc a ja robię się głodna ! Głodna kolorów,swiezych kwiatów i wiosny.Serdeczności zimowe przesyłam.asia
Aaaale wiosna!
OdpowiedzUsuńAle - dobra nasza... w Krakowie teraz jest minus 5. A jeszcze parę dni temu bywało minus 12. Idzie ku lepszemu, chociaż na zieleniznę i kwiatki trochę jeszcze poczekamy.
Ubierz się ciepło na tę Szwecję. Żyjąc w ciepłym kraju pewnie zapomniałaś już,że może być naprawdę zimno.
I proszę nam sfotografować zorzę polarną! :)
Kinga
Moja prababcia wychowała się na wsi..babcia zresztą też.Dawniej nikt na wsiach nie jadł mięsa codziennie.Jedli niekraszone ziemniaki czy kaszę.O oleju nie mieli pojęcia.Mięso jadło się jedynie w niedziele, więc jaką ascezą byłoby nie jedzenie mięsa w piątek.To asceza dzisiejszych czasów. Warto rozkminić , dla czego post w piątek w ogóle został wymyślony? W piątek zaczyna się oczyszczać od środka, w sobotę na zewnątrz tak by przygotować się do modlitwy.Człowiek napchany łatwo się rozprasza, nigdy nie jest wstanie prawdziwie zagłębić się w modlitwie. Także dzisiejsza asceza jest tylko formalnością,uspokojeniem sumienia..? To już nie to samo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tchnienie wiosny i piękny bukiecik na pięknym stoliczku! Szczęśliwej podróży i nieśmiało pytam: czy na długo? czy będziemy czekać dłużej na nowy wpis?:-)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej wiosny u Ciebie.. jak patrzę za swoje okno to kompletnie nie chce mi się wierzyć, ze w mojej ukochanej Toskanii wiosna postawiła już swoje pierwsze kroki.. tęsknię...milej podróży do pięknej chociaż mroźnej, Skandynawii
OdpowiedzUsuńNo proszę i znowu poruszenie, a to ascezą, a to wiosną,hi hi.
OdpowiedzUsuńA co do przygotowań na niedzielę,to u mnie głodówka by nie zadziałała, zero koncentracji, trzęsłabym się,miała bóle głowy. Mnie uczono, że piątkowa asceza ma być upamiętnieniem dnia Męki i Śmierci Pańskiej.
A do Szwecji, to lecę na tydzień.
A ja już się o Ciebie Małgosiu martwiłam.
OdpowiedzUsuńTak długo nic nie pisałaś...
Każda z nas jest inna.Tradycja jest ok./post piątkowy/,dobry jest też post dla oczu bo oczy są oknami duszy.Zwłaszcza w dobie cywilizacji obrazkowej.Proszę częściej takie"kontrowersyjne "tematy wtedy blog żyje.
OdpowiedzUsuńKwiaty, kolory, zieleń - ciepło aż "bije", to tylko potwierdzenie, że do nas wiosna też dotrze !!
OdpowiedzUsuńPiątkowy post, w Polsce ryby, a dokładnie ich ceny /zawrotne!/ to żadna asceza, no może płoteczki. Piątek najczęściej traktuję plackami ziemniaczanymi albo z jabłuszkiem. To dobry nawyk.
Grecy traktują drób też jako postne danie, co mnie zdziwiło .
Miłych wrażeń ze Szwecji i ciekawego spotkania.
Asiu,ups, przyznam że w Polsce zdawałam się na filety i jakoś nie zauważyłam braku dobrych ryb. Coś mi się wydaje,że gdyby ktoś się zajął porządnie handlem takimi rybami, to y znalazł w Polsce niezły rynek zbytu.
OdpowiedzUsuńKingo obiecuję ubrać się ciepło, nawet jakieś spodnie (brrr) na tę okazję zakupiłam.
Nie wiem, co to znaczy, że "blog żyje". A dlaczego ma być kontrowersyjny? Przy naszym polskim temperamencie zaraz zamieniłby się w targowisko :) Rozumiem, że jest w ludziach głębsza potrzeba rozważań, ale ja nie prowadzę bloga o tym charakterze. Zauważcie,że rzadko wywnętrzam się ze swoimi poglądami. Gdy już uznałam,że mam szersze grono czytelników, niż mi się zdawało, wyznaczyłam linię,która ma kreślić głównie moje zainteresowanie miejscem, w którym zamieszkałam. Szerokim łukiem omijam tutaj inne fragmenty mojego życia :)
a mnie tęskno do Toskanii.. Okropnie.
OdpowiedzUsuńA rybkę przyrządzę przy pierwszej okazji, bo wygląda pysznie!
Pozdrawiam
W całości zgadzam się z Pani opinią!
OdpowiedzUsuńJesteś mądrą kobietą, zgadzam się z tobą. Prywatne, własne nie koniecznie blogowe.
OdpowiedzUsuńO,jaka apetyczna rybka! Mniam:)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia tak cudownie wiosenne, ze aż sie ciepło robi na sercu. I zazdroszczę, bo u mnie śnieg,choc ze słońcem.
Buzia Małgos:*
A za komuny to jeszcze poniedziałki były bezmięsne. Sklepy miesne były zamknięte. W tej chwili jest minus 10, no ale też dochodzi 22 - ga. Szczęśliwych lotów! Ściskam
OdpowiedzUsuńJoanna z kaffe/latte
Narobilas mi apetytu na rybke. Pysznie wyglada...
OdpowiedzUsuńa wiosny, ktora kwieciem pachnacycm sie u Was objawila - zazdroszcze!