Po ośmiu latach wróciłam do Villi Reale di Marlia. Okazją była chęć pokazania jej polskim przyjaciołom, którzy już niejedno w Toskanii widzieli, ale akurat o północnych jej krańcach mają niewielkie pojęcie. Dotarli maksymalnie do Pistoi, Prato, czy Lukki. Wycieczkę rozdzielam na mniejsze wpisy, bo szkoda, żeby takie cudeńka, jakie znowu zobaczyłam, umknęły w nagromadzeniu zdjęć.
Pięć lat temu wszystkie obiekty, wraz z założeniem parkowym, kupiła bogata szwajcarska para. To jest istotne, jeśli pamiętacie obawy sprzed lat, gdy na samym końcu artykułu "Tekstura czasu" wspomniałam o wystawieniu Villi Reale na sprzedaż. Sądząc po tym, co zobaczyliśmy pod koniec tego lata, zakup wiązał się z wieloma warunkami, między innymi, dostępnością dla publiczności, czy odnowieniem tego niezwykłego skarbu. Prace ciągle jeszcze trwają, chociaż i tak te pięć lat zmiany właściciela już daje się odczuć w każdym zakątku posiadłości. Tablice informacyjne na każdym kroku, łącznie z opisami botanicznymi i możliwość zwiedzenia willi, to tylko pierwsze nowe elementy, które się od razu zauważa.
Polecam z całego serca dokupienie biletu na wejście do willi (płaci się osobno), gdyż takiego przykładu wysublimowanego francuskiego empire to chyba długo w Toskanii szukać. Przypomnę, że przyczyniła się do tego jedna z właścicielek willi, czyli siostra Napoleona - Eliza.
Sam park przechodzi też gruntowne zmiany, nie polegają one jedynie na odchwaszczaniu. Po prostu właściciele nabyli posiadłość po wielkich wiatrach, które przeszły kilka lat temu przez Toskanię, czyniąc wielkie szkody w zadrzewieniu.
Villa Reale stawia na organizację wielu imprez, muzycznych, festynowych, tematycznych. Wiem, że w zeszłym roku świetnie sprawdził się piknik, który polegał na tym, że wraz z biletem wstępu dostawało się koszyk pełen wiktuałów potrzebnych do kolacji, której towarzyszył koncert, a tło uzupełniały osoby w kostiumach. W tym roku, z oczywistych przyczyn, odbyło się niewiele imprez, zacieram więc łapki i czekam cierpliwie, aż ten okrutny rok i wszystko, co ze sobą przyniósł przejdzie w niebyt.
Tymczasem zapraszam do zdjęć, nie tylko wybranych tutaj, ale i pozostałych w albumie VILLA REALE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz