Tymczasem usiłuję przypomnieć sobie ostatnie dni. Na pewno pranie, prasowanie, zakupy, goście, świeczki i ostatnie poprawki w książce. Jutro przekazuję ją wydawnictwu.
Wśród zrobionych świeczek jest cała seria dla mojej Ś.P. Mamy, parę na prezenty no i ta konkursowa, ale ją ujawnię po 9 sierpnia.
Proszę tylko o cieprliwość, jeśli nie zdołam ogłosić wyników w poniedziałek, wyjeżdżamy około 4.00, mam nadzieję, że dojadę w znośnym stanie. Przynajmniej auto w końcu wyszykowane, klimatyzacja działa. Uff!
A dzisiaj jeszcze rzutem na taśmę udało się odebrać paszporty dla stworów. W tym celu musieliśmy udać się wraz z Bogusiem i Druso do państwowego ambulatorium weterynaryjnego, gdzie urzęduje pani weterynarz, z którą spotkałam się półtora roku temu po pogryzieniu przez hrabiunia. Przedziwny, wielki kompleks na granicach miasta,wcześniej był tam szpital psychiatryczny. Położony na wzgórzu. Atmosfera w ambulatorium bardzo przypominała podobne miejsca w Polsce, ciakwa ale bardzo zaniedbana architktura, smętnie, na ścianach olejnica.
Krzysztof w poszukiwaniu osoby, która miała wydać paszporty zajrzał nieopatrznie do sali operacyjnej, gdzie akurat sterylizowano bezpańskiego kota. Całe szczęście ja szłam z Druso jako druga i tego niewidziałam. Wystarczył mi opis. Brr!
A oto paszporty psie:
Fakultatywnie można było wkleić zdjęcia psów. Myśmy poszli o krok dalej i pomogliśmy smokom podpisać swoje dokumenty :)
te paszporty mnie rozczuliły..
OdpowiedzUsuńżyczę udanej i bezpiecznej podróży.
Nigdy nie widziałam paszportów dla zwierzaków, fajnie ,ze wkleiliście zdjęcia i pozwoliliście się im podpisać :)
OdpowiedzUsuńŚwiece są śliczne!
Ciekawa jestem bardzo sernika - na który się zdecydowałaś no i czy smakował :) Mam nadzieje,ze tak:)
Pozdrawiam ciepło i zyczę radosnej i bezpiecznej podróży :)
Majana
Piękne świece,jestem pod wrażeniem Toskanii i zapisków o niej w Pani wykonaniu.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że książka będzie rozchwytywana, ja już na nią czekam, kupię kilka egzemplarzy na prezenty świąteczne.
Pozdrawiam.