poniedziałek, 1 marca 2010

MIESZACZ CZASU

To ja, we własnej osobie. Nie dość, że ostatnią notką już zdołałam niektórych wprowadzić w błąd, że wpis dotyczył niedzieli, a chodziło o sobotę, to teraz jeszcze bardziej namieszam. Napiszę najpierw o dzisiejszym dniu a dopiero potem zabiorę się za wielowarstwowy wpis o niedzieli.

Dzisiaj rankiem wysłałam pliki z II książką (tekst i rysunki), potem miałam się wziąć za transparent informujący o rekolekcjach wielkopostnych, ale niespodziewanie musieliśmy zaopiekować się nietypowym gościem. Po ulicy biegał bezpański cudny piesiu, machał radośnie do obszczekujących go psów sąsiada. Zwabiliśmy biedulę do ogrodu, a Krzysztof zadzwonił na policję municypalną, z pytaniem, co ma zrobić. Zwierzak wyglądał na zadbanego, więc chyba wymsknął się z domu i zabłądził. Niestety u nas nie mógł zamieszkać, ze względu na mało towarzyskiego wobec swoich pobratymców Bogusia. Policja przysłała człowieka ze schroniska. Podobało mi się, że ów pan z czułością zajął się czarnym pieszczochem. A że pieszczoch, to można przekonać się ze zdjęć. Podczas oczekiwania na pracownika z canile czarna słodycz owinęła sobie proboszcza wokół palca, a raczej łapy. A na psie ciasteczko nie rzucał się jak nasze dwa smoki, tylko czym prędzej postanowił je zakopać. Żal się było ze ślicznotą rozstać. Tak grzecznie szedł do samochodu. 

7 komentarzy:

  1. Cudna czarna mordka. I te oczka!!!!! Ach no szkoda, ze nie mógł u Was zostać. Ale ładnie postąpiliście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. sympatyczny gościu :)bardzo !
    mam nadzieje że w przypadku wizyty dwunożnych mieszaczy czasu nie wzywacie policji w celu ich się pozbycia ? no chyba że są wybitnie nieapetyczni :)
    Małgosiu Ty też niezła mieszatorka jesteś ja tu już wygodnie zasiadłam do niedzielnej wycieczki a Ty o psince opowiadasz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wycieczki nie było.. Piesiunio miły i tak ufnie patrzył. Chyba nie stanie mu się nic złego. Bo w Polsce to niestety różnie bywa ze znalezionymi czworonogami. Schroniska potrafią szybko ... Sprawdzałam, bo sama miałam podobny problem ze znajdą, nie odważyłam się zawieść, szukałam dobrych ludzi. Dość smutków. jak patrzę na ks.Krzysztofa to widzę cień, a wiec słoneczko, wiosna! Czekam DRUGIEJ. Ciekawe te rysunki.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodziutka mordka!!:))))
    Bardzo ładnie i dobrze postąpiliście, ze go nie zostawiliście samego. Szkoda,ze nie mogł zostać z Wami, ale może znajdzie domek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgoś, wyraźnie napisałaś pod niedzielną datą, że notka dotyczy ,,wczorajszego,, czyli (w domyśle) sobotniego dnia. To ja pomyślałam, ze dotyczy niedzieli bo czytałam to w poniedziałek. Koniec mieszania z mojej strony.
    Co do niedzieli - w końcu też mieliście gościa - ułożonego, towarzyskiego i przezornego. Chyba zamierza wrócić, skoro zakopał ciasteczko?
    Czwartkowe kwiaty cudowne. Nie mogę się powstrzymać, żeby na nie od czasu do czasu nie popatrzeć. Ech, wiosna...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, jaka cudna mordka i jak ufnie patrzył:)) Mam nadzieję ,że włoskie schroniska dla zwierząt różnią się trochę od naszych i że psiak odnajdzie swój dom...
    A na książkę doczekać się nie mogę - będą jeszcze rysunki?
    Żeby już ta książka i ta wiosna, taka jak Twoje kwiatki...
    Pozdrawiam
    Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamy nareszcie sloneczko,prawda.Juz mi sie bardzo tesknilo za nim A moj Ogonek to wogole ma radoche,zwiedzamy wszystkie place zabwa,co prawda jeszcze blota po kolana.Ale i tak radocha.Widze,ze Pani nieco luzniejsza,Pani Malgosiu.Licze,ze nasze spotkanie dojdzie szybko do skutku.Pani da znak kiedy i my z Ogonkiem jestesmy gotowi;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń