poniedziałek, 20 czerwca 2011

KUCHENNE I OGRÓDKOWE RADOŚCI

Dawno nie wprowadzałam nowego przepisu do mojej kuchni. Sprowokował mnie ogród, a w nim rukola w obfitości. Przypomniałam sobie książkę poświęconą potrawom z rukoli i wspomnianym tam pesto. Spróbowałam.
Potrawa ciekawa, może nie do częstego podawania, ale na pewno do niej wrócę. Lekko zmodyfikowałam, czasami w dziwny sposób, którego nie polecam, o którym za chwilę. 
Zaczynamy od ziemniaków:
Nacinamy dość gęsto, lecz zachowując cały kształt ziemniaka. Smarujemy masłem, solimy, pieprzymy i posypujemy odrobiną gałki muszkatołowej i serem (u mnie to pecorino romano). Ja jeszcze poukładałam rozmaryn pomiędzy i dawaj do piekarnika. W przepisie oryginalnym był kminek.
Całość zapiekamy w temperaturze ok. 225 stopni przez 40 minut.
Pesto z rukoli:
Na oliwie zeszklić drobno posiekaną cebulę, dodać do niej rukolę i dusić przez chwilę, następnie zalać białym winem i odstawić z ognia. Dodać inne zioła,jak np.bazylia, pietruszka, estragon i oregano. Nie miałam estragonu, bazylię w większości czerwoną, bo mi już w miarę wyrosła na ogródku. W przepisie 2-3 ząbki czosnku, ale ja bym dała maksymalnie jeden, jeśli w ogóle bym dała. Moim zdaniem smak czosnku zbyt zdominował ziołowość pesto. Oczywiście nie może i tu zabraknąć orzeszków piniowych. Wszystko zmiksować i w niewielkich ilościach ułożyć na zapieczonych ziemniakach.
Zaważcie, że nie ma tu żadnych przypraw. Ja niechcący wprowadziłam jedną przedziwną przyprawę - korek plastikowy od wieczka z blendera, hi hi hi. Nie polecam. Omal nie zepsułam urządzenia. Dotąd nie umiem zrozumieć, jak mogłam nie widzieć, że jest on w środku.
Do pieczonych ziemniaków na 10 minut przed końcem procesu dodałam szparagi, także posypane serem. Trafione!
Ziemniaki bardzo rzadko pojawiają się wśród potraw. Obecnie dominują sałaty, plus jakieś mięso. No i tu pojawił się następny prosty przepis.
Surówka z cukinii :
Młode cukinie poszatkować na cienkie plasterki, polać oliwą, posolić i posypać pieprzem oraz płatkami pecorino romano.  
Zdumiewająca prostota i wspaniały smak! No i mam następną potrawę na batalię z cukiniami, gdy mi zaleją grządkę w ogrodzie. 
Na kolażu oczy cieszą  jeszcze malutkie, ale pierwsze w moim życiu wyhodowane samodzielnie pomidory:)
A na dole w środku przypomnienie ulubionej przystawki, czyli łodyg selera naciowego nadziewanych serkiem philadelphia, posypanych solą i pieprzem oraz skropionych oliwą.
Smacznego!

14 komentarzy:

  1. Litości! Ja już w piżamie,ostatnie zerknięcie na ekran,zęby umyte a tu slinianki mi odmawiają posłuszeństwa! Nie wytrzymam! Co za pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wszystko, co można znaleźć u Ciebie... na blogu.
    Od wspaniałych toskańskich pejzaży...
    przez sztukę... po wspaniałe jedzonko :)

    Pozdrawiam ze Szkocji,
    ciepło i serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. tego pysznego jedzonka, to ja bardzo zazdroszczę ;)
    Bardzo lubię włoska kuchnię.
    Ostatnio zajadałam się serkiem mascarpone.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skorzystam i przyswoję, pewne potrawy robię podobnie. Inspiracja wspaniała ale fakt zmysły szaleją, czuję smak, widzę kolor ba potrafię poczuć zapach. Tylko te orzeszki /w Polsce drogie/ a w ubiegłym roku nie potrafiłam ich kupię w małym sklepiku we Włoszech, mogło nie być?

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    taka sałatka z młodej cukinii należy do moich ulubionych, ja często dodaję jescze dobre aceto balsamico, a zamiast pecorino często parmigiano-reggiano. Tym razem to nie przepisz przywieziony z Włoch a z Krakowa- z trattorii, w której Małgosiu miałaś spotkanie z czytelnikami! Teraz jest tam ciekawe połączenie kremu z marchewki z pomarańczą, czy penne z parmigiano i miętą, a propos cukinii w zeszłym roku był pyszny chłodnik z dodatkiem mięty.
    Pozdrawiam,
    m

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to nie ma przypraw-przecież to same przyprawy!
    anna

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu, nie będziesz się bezkarnie znęcać nad nami kulinarnie! Teraz ja poznęcam się nad Tobą, otóż w niedzielę ramach trwającego w Łodzi Festiwalu Dobrego Smaku, degustowaliśmy z Helenką kilka dań konkursowych, a mianowicie:
    - Pieczoną nóżkę kurczaka nadziewaną borowikiem i orzechem włoskim podaną z karmelizowanym jabłkiem i sosem jeżynowym,
    - Polędwiczki z kurcząt w sosie winogronowo-ostrym z makaronem pokrzywowym,
    - Roladki z nóżek kurczaka otulone musem drobiowo podgrzybkowym podane na marmoladzie z cykorii i piance czosnkowej w asyście sakiewki z ciasta filio z serem roquefort,
    I co Ty na to?
    Pozdrawiam serdecznie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też pięknie brzmi, szczególnie ta nóżka nadziana borowikami.. ale tam niebo inne, młoda cukinia ma taki orzechowo - słodki smak

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Małgosiu, jestem u ciebie pierwszy raz. Chciałam się przywitać i powiedzieć, że chyba będę częstszym gościem. Kocham Italię i choć nie byłam tam od lat, często wspominam spędzone tam chwile. Twój blog pomaga odżywać moim marzeniom i wspomnieniom. Wysłałam ci zaproszenie do mojego bloga, bo jest zamknięty dla niezaproszonych odwiedzających. Mam nadzieję, że je przyjmiesz i że blogowo się zaprzyjaźnimy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kamo już się u Ciebie rozgościłam :) Dziękuję za zaproszenie.
    Imaginacjo witam i dziękuję :)
    A w ogóle to jesteście łasuchy! Jako i ja :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dla mnie to przepis za ogólny:-) Ile oliwy i jaka ilość rukoli? Ślinka już mi cieknie! U nas w mini markecie dni włoskie więc zaopatrzyłam się we wszystko czego przywieźć nie mogłam z Toskanii.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hi,hi. Nic nie poradzę, robiłam pesto na oko. Najlepiej dać po garści ziół, ale rukoli podwójnie, czyli dwie garście. Oliwy to tyle,żeby zeszklić cebulę. Nie bój się sama eksperymentów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa jestem smaku: ziemniaki i rukola...

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż za pyszności!
    Dawno nie zaglądałam do Ciebie Małgosiu, a tu takie pysznosci nie dość, że można oczy nacieszyc wspaniałymi widokami to teraz jeszcze to jedzonko:)
    Pozdrowienia:*

    OdpowiedzUsuń