wtorek, 16 sierpnia 2011

ALLA POLACCA

Poloneza czas zacząć.
Tak mocno polską była ostatnia niedziela, że przed pisaniem przyszły mi powyższe słowa do głowy.
Bo i na Mszy św. była Kinga z mężem i jeszcze jedna nieznana mi rodzina, z która chwilę pogadałam pod kościołem. Potem z naszymi gośćmi zjedliśmy wspólny obiad ciągnący się długo rozmowami, choć w końcu oni przyjechali tu by zwiedzać, więc z trudem zebrali się i ruszyli w trasę. Ja natomiast skończyłam delikatne dekoracje na popołudniową uroczystość Chrztu św. Także po polsku.
To była niezwykłe wydarzenie, gdyż Krzysztof ochrzcił polskiego chłopczyka przebywającego z rodzicami w Toskanii na wakacjach. Na pomysł wpadł tata dziecka, mój czytelnik. Skontaktował się ze mną, a ja przekazałam korespondencję na właściwe ręce proboszcza.
Z okazji tak miłej uroczystości uszykowałam małą pamiątkę Chrztu św.
Aniołów w naszym życiu nigdy dosyć :)
Uroczystość bardzo kameralna, ale podniosła, z łzami wzruszenia nie tylko mamy chłopczyka.
A potem zostaliśmy zaproszeni na kolację do restauracji, której wyboru dokonałam ja, gdyż poproszono nas o znalezienie miejsca z dobrym jedzeniem, najlepiej owocami morza, ewidentnie funkcjonującego dla lokalnej klienteli. Kolacja była nie tylko ucztą smaków, ale i rozmów po polsku.
Przy okazji chciałam Wam pokazać, w jaki sposób często kupuję kwiaty. Paolo - obwoźny kwiaciarz, uprzedzony o chęci zakupu kwiatów (tym razem białych i niebieskich), zatrzymuje się pod kościołem. Bywa też, że po prostu czekam, aż usłyszę z daleka "fioraio!" i wybiegam wtedy, by go złapać w miejscu, gdzie się zatrzyma. Ale gdy kwiatów ma być więcej, wtedy prosimy Paolo o zatrzymanie się pod kościołem. Niestety nie jeździ zimą, wtedy trzeba sobie inaczej radzić z zaopatrzeniem do kościoła. Nad prawidłowym przebiegiem transakcji czuwał z okna Druso, co chwilę krótkim szczeknięciem dający mi znać, że jestem pod obserwacją nie tylko aparatu fotograficznego.

8 komentarzy:

  1. Fajnie miec taki obajzdowy sklepik, szkoda ,ze w Polsce to sie nie przyjmuje, leniwy naród... za przeproszeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite są takie informacje, nawet o takich /szukam właściwego określenia/ "świątecznych codziennościach".

    Przewiduję też wzrost liczby chrztów, tych polskich...Prezent dla malucha niesamowity, aniołów nigdy za dużo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów, po dłuższej przerwie, "wkradłem się" na Twój blog:) Bardzo miłe takie uroczystości alla polacca:):):) No i dziecięcie będzie miało co opowiadać w przyszłości = chrzczony w Toskanii....fiu fiu.....jak brzmi:):):)
    serdecznie pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. bennjack przyznaj, że Cię przywiódł poniekąd muzyczny tytuł :)
    atelierpolonaise, ale to właśnie taki handlarz obwoźny sprzyja lenistwu, w Polsce ludzie muszą się wybrać do kwiaciarni, tutaj kwiaty przyjeżdżają do mnie.
    Przy okazji wspomnę, że w Polsce jest niesamowity wybór kwiatów, a tu cięte nie cieszą się wielkim powodzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja ze swej strony dodam, że tamtą niedzielę spędziliśmy w fantastycznym towarzystwie przeuroczych Gospodarzy i ich bardzo grzecznych i cudnych zwierzaków, goszczeni naprawdę po królewsku, poczęstowani przepysznym obiadem.

    Ta niedziela jest jednym z najmilszych naszych toskańskich wspomnień.
    Bardzo, bardzo dziękujemy!
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, matka dziecka chrzszczonego, czyli ja, płakała jak bóbr, bo emocji tyle fruwało w powietrzu, że trudno było je w sobie utrzymać. Wszystko robiło przeogromne wrażenie. I kościół, i atmosfera, i niezwykle ciepłe przyjęcie, i światło na ścianach, i dziecięca gorączka, która ustąpiła zaraz po ceremonii (sic!), no i diablisko, co wyleźć nie chciało bez dyskusji. Kto był, wie...
    Cieszymy się, że już na zawsze zostaliśmy związani z tą parafią, z księdzem Krzysztofem i dobrym duchem Małgosią.
    Za wszystko serdecznie dziękujemy raz jeszcze i gorąco pozdrawiamy z burzowego dziś Gdańska
    Bąbelki Duże i Małe

    OdpowiedzUsuń
  7. ... I z powodu wyjątkowości tego miejsca i jego dobrych dusz zamarzyło nam się odnowienie w nim ślubów małżeńskich :) Może za dwa lata? Wtedy minie 20 lat od naszego ślubu kościelnego - i ksiądz Krzysztof mówił, że to jest moment, kiedy można ślubowanie powtórzyć...

    OdpowiedzUsuń