niedziela, 12 stycznia 2014

NA TYŁACH FRONTU

Lubicie oglądać wycięte fragmenty jakiegoś filmu?
Zakulisowe nagrania?
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda tył obrazu?
Myślicie, że to po prostu zwykły kawałek płótna, przez który przebijają drobiny gruntu położonego z drugiej strony?
Albo,  co robili artyści, gdy już nie mieli ani kawałka płótna.
Albo, co kryje wnętrze jakiejś skrzyni stojącej pod ścianą w muzeum?
Czy na pewno jest puste?

Nie doczekaliśmy końca Orszaku Trzech Króli, musieliśmy przez nią się przebijać, bo cel wspólnej wyprawy akurat krzyżował się z trasą parady. Nie, żeby było to strasznie trudne, na szczęście tłumy gapiów obstalowały sobie inne miejsca.

Zresztą nie tylko my wykazywaliśmy z lekka osłabione zainteresowanie.

Punktem docelowym dla nas były pomieszczenia Poczty Królewskiej znajdujące się w prawej odnodze Uffizi (patrząc od Palazzo Vecchio).

Jak co roku zorganizowano w nich wystawę z serii "Nigdy niewidziane". Jej obecny tytuł "Dietrofront" tłumaczy się jako zwrot, odwrót, głównie w wojskowej nomenklaturze. Ja poszłam jeszcze o krok dalej w tłumaczeniu, zachowując wojskowe skojarzenia, stąd "Na tyłach frontu".

Zaczyna się mocnym uderzeniem w postaci palety z pozostałościami farby, gdy po drugiej stronie, w bogato rzeźbionej ramie, ten sam przedmiot, łącznie z niezamaskowaną dziurą jest podobraziem autoportretu.
Ciekawe, że wiele prezentowanych prac to autoportrety lub portrety. Na ich tyłach znajdują się inne portrety, scenki obyczajowe, wiersze, albo pieczęcie, czy też różne oznakowania celne.

http://www.ilmassimiliano.com/wp-content/uploads/2013/12/DietroFront-mostra-luigi-russolo.jpg




Bywało, że jęczałam, gdy widziałam to, co pocięto, by namalować z drugiej strony inne sceny religijne, równie piękne, co pozostałości.

Bardzo inetresujące były przedmioty, których normalnie nie można otworzyć, jak cudnej urody hebanowy gabinet ze zdobieniami z kości słoniowej i porcelany, czy też przenośny ołtarz schowany w kufrze.


Najbardziej niespodziewane było spotkanie w jednej ramie  dwóch obrazów, dwóch autorów. Właściwie to obecnie są w dwóch ramach, bo je rozdzielono, dzięki czemu możemy jednocześnie oglądać "Przybycie Chrystusa do Jerozolimy" Jana Brueghel'a Starszego i "Kalwarię" Albrechta Dürera. Niestety, tego zdjęcia nie mam, gdyż przy obrazach ciągle kręcili się ludzie, nic dziwnego.

Przewrotnie wśród eksponatów umieszczono iluzjonistyczny obraz. Nie miał rewersu z jakimiś dodatkami, sam udawał tytuł obrazu.  

Wystawę obejrzałam już dwa razy, jest niewielka, "akuratna", należy do takich, które nie umęczą, zdołają zachwycić, zaskoczyć i rozśmieszyć.
Kilka zdjęć z wystawy znalazłam tutaj i tutaj.

Tego dnia trafiła się mi jeszcze jedna perełka, ale o tym kiedy indziej :)

5 komentarzy:

  1. Wystawa ciekawa, wprost niezwykła, podoba mi się takie podglądanie prac artysty z innej strony, dobry pomysł.

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyśleć, że to tylko obrazy z magazynów, ciekawe, co kryją te największe dzieła?

      Usuń
  2. Niesamowite! bardzo mi się podoba, jestem zachwycona. Robi wrażenie i zapada w pamięci oj chciałoby się zobaczyć oj marzy mi się..
    Jak jestem w muzeum to takie meble chciałabym otworzyć, pooglądać, dotknąć nosem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście ktoś z pracowników Uffizi zachował w sobie naturę dziecka i spełnił marzenie zapewne wielu, wielu zwiedzających.

      Usuń
  3. Super! Mnie się podoba zwłaszcza ta paleta z zostawioną na odwrocie dziurą :)
    Ale reszta też fantastyczna.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń