Po ciągłych "miejskich" wizytach miałam wielką potrzebę otwartej przestrzeni. Tylko dokąd pojechać, skoro pogoda mało łaskawa? Wymyśliłam objazd samochodowy okolic, które widziałam dopiero raz i ciągle mi do nich tęskno.
Crete Senesi zazwyczaj tylko muskałam, raz, po wizycie w Monte Oliveto Maggiore przejechałam przez nie, ale było to pod koniec wycieczki.
Tym razem więc jedyny cel wyprawy, bardziej jako rozpoznanie terenu, niż letnia włóczęga, bo na pewno letnia to ona nie była.
Liczyłam na to, że ozimina ożywi trochę krajobraz, ale też chciałam łysych wzgórz, które wycięte z krajobrazu tworzą czystą abstrackję.
Dostałam wszystko, czego oczekiwałam, zapadłam na tęsknotę.
A dostałam jeszcze więcej, w drodze powrotnej, rzutem na taśmę z dziennym światłem.
Wszystko zaczyna się po zjechaniu z trasy szybkiego ruchu w Taverne d'Arbia, ciągnie się przez Asciano, odbija na Chiusure, zjechawszy choć trochę na szutrową drogę. Żadnych murów, wież - założenie nie do końca zrealizowane, bo właśnie na koniec nie mogłam oprzeć się pokusie zobaczenia ciągle omijanego Buonconvento, za co przepraszam bardzo urocze miasteczko, że tak ciągle tylko obok było.
A niedźwiedzie?
Było tak zimno, że jeden ze spotkanych psów spokojnie mógłby mnie nabrać na bycie polarnikiem:
U nas już ciepło i aż się mi marzy przestrzeń, pola.. taka wycieczka ucieczka...
OdpowiedzUsuńTo była wycieczka z pierwszej niedzieli marca, dzisiaj było ponad dwadzieścia i po raz pierwszy tego roku zgrzałam się w słońcu :)
UsuńMalgosiu, nastepny album o Toskanii kupuje Twojego autorstwa,..... piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńMiluś, kochana jesteś, ale muszę Cię rozczarować, nie mam tego w planach :)
UsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOch! Ach! Jaki piękny świat! Choć nieco jeszcze senny. Oglądając zdjęcia chciało się wziąć głęboki oddech i poczuć to co ono oferuje.
OdpowiedzUsuńMarysia
Tak, właśnie, dokładnie, określenie senności pasuje do atmosfery tamtego niedzielnego popołudnia :)
UsuńSliczne widoki ,piekne zdjecia i......bardzo zaskakujaca puenta.Pozdrawiam irena z Poznania
OdpowiedzUsuńAle czyż nie niedźwiedź?
UsuńByłam po 50 latach marzeń (a czuję, że kilka wcieleń dłużej) pierwszy raz w tym życiu w Toskanii w sierpniu 2014. I właśnie przed chwilą, jakby powtórnie odczułam ten region w innych, niż sierpniowe kolorach. Piękne są te zdjęcia zamglonej, wyciszonej w medytacji Toskanii... Och! jaką poczułam tęsknotę... Pojadę do Ciebie Toskanio!
OdpowiedzUsuńDobrze, że marzenie okazało się prawdą i nie rozczarwało, a raczej spowodowało nieodwracalną chorobę. Bo to dobrze jest tęsknić za czymś pięknym i wiedzieć, że się wróci, czego z całego serca życzę.
UsuńBardzo melancholijnie, pięknie. To "mój" kawałek Toskanii, tam jeżdzę co roku na wakacje, mocno zatęskniłam... W Buonconvento (piękna nazwa) jest bardzo przyjemne muzeum, po niedawnym remoncie, zresztą w prawie każdym miasteczku jest jakieś muzeum, uwielbiam do nich zaglądać, nie przeszkadza mi, ze znam juz te wszystkie Madonny, tych Świętych, witam sie z nimi, jak z dobrymi znajomymi.
OdpowiedzUsuńMnie zawsze niepokoi, ze tak mało tam widzę owiec i chianińskich krów. Jeżdzę naprawdę bardzo dużo, po wszystkich drogach, zakamarkach, a na te zwierzęta trafiam bardzo rzadko. A przecież pecorino jest tam w ilościach obłędnych i steki z chianiny takoż?
Serdeczności
Iwona
Chciałabym mieć taki mały "mój" kawałek Toskanii, ona taka rozległa, że ciągle wybieram między "pierwszy raz" a "z chęcią wracam". Ja nie wiem, czy mało jest owiec, podczas tej wycieczki wiele stad widziałam.
UsuńBardzo dziekuję za kolejną piękną wycieczkę... Z perspektywy fotela, dzięki tobie mogę podziwiać miejsca do których nigdy nie dotrę na żywo. Pozdrawiam serdecznie Ewa.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że często główną przeszkodą w realizacji marzeń jest to niepokojące słowo "nigdy".
UsuńHmm trochę mnie pocieszyłaś, że nie tylko u nas wiosna się nie śpieszy. Tu też zimno... Mimo takiej aury - wycieczka piękna!! Chyba warto było trochę zmarznąć - mam nadzieję, że nie skończyło się to katarem czy innym przeziębieniem.
OdpowiedzUsuń