niedziela, 20 października 2019

POPOŁUDNIE NA ZAMKU

Nie minęły dwa dni od festy, gdy fruuuuuuuu, poleciałam do Polski.
Tyle spotkań, tyle emocji, że serce z trudem je mieści.
Ale przedtem, rzutem na taśmę, zawiozłam obiecaną pracę na zbiorową wystawę w Villa Smilea.
Stowarzyszenie Auser z Montale (lokalny oddział krajowej organizacji działającej na rzecz rozwoju kultury i sportu) od 20 lat prowadzi ogólnowłoski konkurs poetycki. Okrągłą rocznicę postanowiono uświetnić wystawą okolicznych artystów, do których i mnie zaliczono i poproszono o pokazanie swojej twórczości. Nie chciałam dawać obrazów z serii "Na skraju wakacji", nie chciałam też rozbijać sporej liczby pozostałych mi wizerunków z projektu "Portret Tobbiany".  Mogłam dać jeszcze wcześniejszą pracę, ale wolałam zmotywować się do ukończenia pierwszego etapu nowego zamysłu, bo gdy się do mnie zwrócono, właśnie zaczynałam realizację następnego projektu pt. "Sąsiedzi".
Przekornie, tytuł nie wskazuje bezpośrednio na tych, o których myślimy mówiąc sąsiedzi (co ciekawe, po włosku "vicini" to dosłownie "bliscy"). Od dawno chodziły za mną, a raczej latały, ptaki.
Tobbiana stwarza mi idealne warunki do ich obserwowania, więc aż ręce świerzbiły, by coś z tym zrobić.
Na wystawę trafiła instalacja, na własny użytek nazwana ptasim drzewem.
Które zdjęcie, z jeszcze nieukończoną instalacją, wybrać do katalogu? W pośpiechu łapałam światło.




Nie miałam zamiaru umieszczać ptaków dosłownie na gałęziach, więc trafiły na transformację drzewa w postaci drabiny :)
Założeniem całego projektu jest to, że nie wiem, kiedy i jak się skończy, co w nim zostanie zawarte. Wiem, że nie będą to tylko malutkie obrazki (10x10cm), których, jak dotąd, mam 22 sztuki, ale nie wiem, czy będą dalsze małe, czy może już przejdę na większy format. Z zaciekawieniem czekam, dokąd zawiodą mnie latający "Sąsiedzi".
Na razie zajechały do Villi Smilea, przez tubylców zwanej zamkiem.
Sama jazda z drabiną zasługuje na wyróżnienie dla proboszcza.

Zostawiłam zmontowaną całość i wyjechałam.

Nie wiedziałam nawet, gdzie zostanie ulokowana moja praca. Zaufałam organizatorom.

Zdążyłam wrócić na samo zakończenie.
To było świetne popołudnie - ciekawe rozmowy, obecność Kasi, która po wypadku po raz pierwszy ruszyła w świat, nowe znajomości.

 Krótkie przedstawienie amatorskiego teatru wizji i ruchu.

Nie obyło się bez poczęstunku w postaci apericeny na dziedzińcu (pyszności!).



Na koniec koncert, który był zapowiadany z loggi.


Obeszłam część wystawy, nagrywając filmik:




ALBUM Z FOTOGRAFIAMI
Wybaczcie jakość zdjęć moich ptaszków, nie mam głowy do dokumentacji, gdy się wystawiam.





4 komentarze:

  1. Gratuluję kolejnego projektu.Krzyś pełen podziwu ròwnież! Dzisiaj spotkał na porannym spacerze sąsiada- dzięcioła czarnego, dwa dni temu podglądał czaple białe, siwe, żurawie i stada gęsi...Takie sobie sąsiedzkie wścibstwa,zrozumiałe dla Ciebie😉😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym upolować takich sąsiadów. Nad Tobbianą raz widziałam krążące trzy sokoły, ale za daleko, żeby je złapać w obiektyw,a gdy jeden leciał kiedyś niżej, to, oczywiście, nie miałam apartu pod ręką.

      Usuń
  2. ten pomysł z drabiną - rewelacja ;d

    OdpowiedzUsuń