Bo też i czasu nie było za wiele, a do tego chciałam porysować, więc były to raptem trzy spacery po Perugii i jeden wypad do Asyżu. Była jeszcze jedna wycieczka, ale tę opiszę osobno.
Perugia była jedynie spacerowa, wystarczyło, by zobaczyć ją zupełnie inną, piękniejszą, niż zapamiętałam sprzed dziewięciu, bodajże, lat.
Nie weszłam do ani jednego "zwiedzalnego" wnętrza, dwa razy jadłam lody, raz lekki obiad, zrobiłam niezbędne zakupy. Można by pod zwiedzanie podciągnąć Miejską Bibliotekę "Augusta", tę wizytę jednak już opisałam.
Skoro nie zwiedzałam, tylko patrzyłam, zapraszam i Was do patrzenia :)
Drugim umbryjskim miejscem był Asyż. Wybrałam się tam z Anią i jej córką Magdą oraz Ojcem Romanem, którego obecność wyznaczyła pierwszy punkt wyprawy - San Damiano, gdzie w małej kaplicy, specjalnie dla nad odprawił Mszę św.
A potem był znowu spacer, leniwy, wieczornymi uliczkami Asyżu.
witam - rozglądam się i jakoś nie potrafię się tu odnaleźć
OdpowiedzUsuńto nowoczesny blog nie taki jak mój
a ja jestem laik w tej dziedzinie..:)
Fotografie przepiękne obejrzałam z przyjemnością..:)
Dzień dobry. Pierwszy raz mi się zdarzyło, by to, co robię nazwano nowoczesnym :) Ciekawa odmiana :) A tak w ogóle to po kilku latach intensywnego blogowania trochę się nazbiera róznych dodatków, doświadczeń i to potem jakoś przekłada się na blog i jego wygląd :) Serdecznie witam w moich blogowych progach, tym bardziej, że Gorzowiankę :)
UsuńGosik-jak zwykle pięknie, detale, klimaty...kocham to.
OdpowiedzUsuńMoniś i vice versa i vice versa :)
UsuńMAŁGOSIU; jak zwykle piękne zdjęcia; bardzo dużo ciekawych detali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Anna K.
Pieknie pokazalas swoja wycieczke, podgladam u Ciebie sposob fotografowania bardzo mi sie podoba Twoj styl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No patrz, a ja ciągle mam o sobie mniemanie, że to brak stylu. Jest mi niezmiernie miło :) Zwłaszcza, że sama wykonujesz cudowne fotografie :)
UsuńZ wielka przyjemnosia popatrzylam, cudnie tam. Zawsze z wielka uwaga sledze Twoje relacje fotograficze, bo Ty jako artstyczna dusza po prostu inaczej widzisz, co bardzo lubie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bardzo dziękuję. Chciałabym jeszcze bardziej podszkolić się technicznie, ale muszę odpuścić. Czas robi swoje i panoszy się wszędobylsko, a rozciągnąć się nie chce :)
Usuńoch, dla takich widoków warto żyć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
M z Carrary
Wstyd się przyznać,jak mało wiedziałam o Umbrii i Asyżu, zanim tam nie trafiliśmy. Ale wydeptaliśmy własne ścieżki,o mało nie padłam na widok wnętrza bazyliki a ludzie,których mieliśmy przyjemność tam poznać i lokalne specjały kulinarne przez dłuuuugi okres zajmowały nr jeden na naszej liście(bo teraz to już le Marche wygrywa, ale Norcia przed nami, a tam się pewnie wszystko odmieni)....
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Gosiu za przypomnienie Perugii(tam kościółek jest bodajże z VI wieku (!) i przecudownego San Francisco ;)Ewa Parmacotta
Asyż jest cudny! A św. Franciszek to mój ulubiony święty od zwierzątek... Marzena z Wrocławia
OdpowiedzUsuńMożna patrzeć i nie widzieć a Ty widziałaś i to jak. A lody pewnie jadłas te same co ja. Uwielbiam kokosowe :-)
OdpowiedzUsuńTęsknię za leniwymi spacerami kamiennymi uliczkami toskańskich miasteczek, za smakami, zapachami, zachwycającym krajobrazem....
OdpowiedzUsuńTen blog trochę uśmierza te tęsknoty - choć i tak nie mogę przestać myśleć o kolejnym wyjeździe.
Pozdrawiam i dziękuję ;-)
Zapraszam w odwiedziny:
http://mamnadzieje4.blog.pl/