Jego produkty mają jednak ścisły związek z zabytkami.
Ten wpis będzie pierwszym z serii relacji z wizyt w zakładach związanych z różnym rzemiosłem uprawianym w Toskanii od wieków.
Byłam w zakładzie wyspecjalizowanym w wytwarzaniu płatków złota i srebra. Sama firma - Giusto Manetto Battiloro - sięga początkami XVI wieku, ale w tym czasie rozrosła się, rozprzestrzeniła po różnych budynkach Florencji, aż stanęła przed koniecznością skupienia działalności w jednym miejscu - pod miastem.
Wchodzimy na klatkę schodową i do pomieszczeń, w których przyjmuje się klientów. Ciekawostką są kafelki położone na ścianach i płytki podłogowe - pozłacane płatkami produkowanymi, oczywiście, na miejscu.
Na początku grupka zwiedzających zapoznała się z historią wytwarzania cienkich płatków złota. Pokazano nam ilustracje ze Starożytnego Egiptu, z Indii, ze średniowiecznych warsztatów.
Jak ważną dziedziną aktywności było pozłotnictwo, może świadczyć także fakt, że sam Leonardo da Vinci zaprojektował maszynę do bicia płatków, dzięki czemu ich grubość zmalała z 500 do 30 mikronów.
Odtworzony mechanizm można zobaczyć w Muzeum Leonardiańskim w Vinci.
http://www.museoscienza.org/dipartimenti/catalogo_collezioni/scheda_oggetto.asp?idk_in=ST070-00062&arg=Leonardo |
http://www.museoscienza.org/dipartimenti/catalogo_collezioni/scheda_oggetto.asp?idk_in=ST070-00062&arg=Leonardo |
Największymi odbiorcami kutego złota, oprócz Rosji, jest m.in. Francja i kraje arabskie.
W halach produkcyjnych nie wolno robić zdjęć.
Mogę Wam jedynie pokazać sfotografowaną prezentację.
W podziale prac widać widoczny podział na płeć, panowie zajmują się piecami odlewniczymi, maszynami do kucia złota. Panie kontrolują jakość, tną cieniutką folię ze złota specjalnymi nożami o dwóch ostrzach, pakują gotowy produkt.
Zastanawiałam się, jak firma zabezpiecza się przed kradzieżą, gdyż etap cięcia złota (standardowo 8x8 cm) wykonywany jest w domach zatrudnionych i przeszkolonych w tym celu osób. Samego złota nie da rady zważyć, bo jest dostarczony w postaci wielu warstw naprzemiennie ułożonego papieru i wykutego złota.
Na koniec wizyty zostaliśmy poczęstowani "podgryzajkami" w postaci ciastek i pizzetek, a do popicia zaserwowano nam wino musujące z ... płatkami złota. Hmm!
Smaku to to nie ma, tym bardziej zapachu, a ja pijąc złote drobiny myślałam sobie o tym, gdzie mnie wywiózł GPS, gdy jechałam do fabryki. Miejsce jest tak nowe, że nie było go na mapach, więc zostałam doprowadzona pod pobliskie ... cmentarze. Jakże to wymowne!
mnie nasuwa sie inna mysl na temat zlota w kieliszku. zostaliscie ozloceni. niech bedzie Wam to na szczescie.
OdpowiedzUsuńrelacja bardzo ciekawa. mnie inspirujaca do pisania wlasnych relacji z licznie odbytych malych i wiekszych wycieczek. bylo tego sporo.
pozdrawiam
Warto pisać nawet dla samego siebie. Dzięki blogowi pamiętam więcej, wiem więcej i mam to wszystko o wiele lepiej poukładane. Taka moja pamięć zewnętrzna :)
UsuńMy, gdanszczanie, tez mamy tradycję napitku z płatkami złota, Goldwasser, ale to jest obrzydliwie anyżkowe! Mam nadzieję, ze Wasza czara była bez tego dodatku - na zdrowie!
OdpowiedzUsuńIwona
Jeśli anyżkowy, to łączę się w bólu - obrzydliwość! U nas to było zwykłe musujące wino, zwane potocznie szampanem :)
UsuńNo po prostu niesamowite!
OdpowiedzUsuńAno :)
UsuńPomyślałam, kogo zatrudnia taka firma Giusto Manetto Battiloro ? Pewnie rekrutacja pracowników jest z góry przesądzona i pokoleniowo uwarunkowana. Skąd i dlaczego wziął się pomysł cięcia kawałków złota na mniejsze w domu, a nie na miejscu w fabryce? Okazuje się, że dziedzina pozłotnictwa zawdzięcza swój rozwój geniuszowi Leonarda da Vinci. Wszystko to bardzo ciekawe i fascnujące.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, głównie są to rodziny, z pokolenia na pokolenie zatrudniane w tej firmie. Myślę, że cięcie w domu oszczędza tworzenia drogich stanowisk pracy i wychodzi na przeciw inwalidom.
Usuń