Zapakowałam słońce do walizki.
Ciężka była, na ostatnią chwilę dokupiłam więc jeszcze jeden bagaż i poleciałam.
Kalejdoskop spotkań, kalejdoskop miejsc.
Kalejdoskop.
Skrawki Krakowa, długie rozmowy, przemiłe spotkania - tak lubię.
A potem cisza wsi Śląskiego Cieszyna.
Cisza starego sadu u Moniki.
Kochana Jola, sąsiadka o kilka domów dalej, a i moja wierna czytelniczka, przyniosła na powitanie pyszne ciasto. Wpadła jak po ogień, zostawiła i uciekła. Jolu! Twoje wypieki będą mi się śniły.
Kalejdoskop. Szkiełka, skrawki, mieszanka przestawialna, zawsze przyciągająca wzrok dziecka.
Taki tytuł wymyśliła artystka i taka jest wystawa, jeszcze przez miesiąc goszcząca w przyjaznym Ośrodku Kultury z Jasienicy.
Monika wielokrotnie przejęta, bo akwarele, bo wiersze. Te drugie ujawniła publicznie pierwszy raz w życiu.
Nie wyśmieją?
Spodobają się?
Czy ktoś przyjdzie?
Przyszli, zatrzymali się, zapatrzyli i zasłuchali.
Tak, tak. Zasłuchali, bo Monika wpadła na świetny pomysł zaproszenia aktora - Artura Pierścińskiego, który profesjonalnie wydusił z nas łzy wzruszenia.
Znałam przecież te teksty niemal na pamięć (z wyjątkiem jednego, wśród dwóch nagranych). Nad niektórymi wierszami pracowałam po kilka dni, widziałam je, ale ich nie słyszałam. To ciekawe doświadczenie.
Cały pomysł wystawy zrodził się od akwareli. Na pozór dziecinnych, lecz podszytych niepokojem, pazurem czerni drapiących.
Skoro się już uzewnętrznić, to na całego, więc Monika rzuciła się na głębię niepewności. Wiadomo, jest artystą plastykiem, akwarele są przejawem jej wyuczonego zawodu, wrażliwości, warsztatu. Ale wierszy nikt jej nie uczył pisać, nikt poza jej duszą.
Wy już je znaliście od dawna, lecz znakomita większość przybyłych na wernisaż nie miała pojęcia, że ich sąsiadka, koleżanka z pracy, dawna znajoma, pracownica, pisze wiersze.
I na mnie skapnęło trochę słodkiej śmietanki komplementów za interpretację tekstów.
Na wystawie są niezwykle wiernej jakości wydruki, powiększone do formatu A2. Zaskoczyła mnie ich jakość, sama nie wierzyłam, że to wydruk. Doskonała wierność oryginałom.
Dzięki temu mogę już teraz zapowiedzieć, że są plany wędrowania tej części wystawy.
Dodatkiem, jakże miłym, były spotkania z czytelnikami. Nie spodziewałam się ich nadciągnięcia, choć serdecznie zapraszałam. Nie mam jednak rozeznania, ilu ich mieszka w okolicy Jasienicy. Żal tylko, że nie usiedliśmy razem na dłużej, że rozmowy krótkie, wiecie przecież, że z natury gadułą jestem.
Wszystkich więc tutaj serdecznie pozdrawiam i dziękuję Wam, że choć na te parę słów wdepnęliście do słodkiej pysznymi ciastami Jasienicy.
A że maj ciepły, wieczór ochoczy, więc część znajomych Moniki zasiadła w starym sadzie przy ognisku. Serdeczność, śmiech, ludzkie przebywanie.
Tak powinno być!
I tylko kwiatów żal, choć z radością zostawiłam je w domu ze starym sadem.
Gospodyni zasłużyła na obsypanie jej każdym kwieciem. Moniś - Ty wiesz - bardzo, bardzo dziękuję.
Wróciłam zaopatrzona w kilka par skrzydeł. Właściwie to nie wiem, po co wsiadałam do samolotu? Mogłam dotrzeć do domu samodzielnie, niesiona niecierpliwością, by sięgnąć po stalówki i pędzle.
A oryginały? Obiecałam Wam napisać o ich dalszych losach.
Zostały w Krakowie w Galerii 2 Światy, na ul. Brzozowej 14. Jeśli więc ktoś chce stać się właścicielem którejś z nich, proszę o kontakt ze mną, albo Galerią (tel. +48 12 429 54 52).
Zresztą to nie koniec projektu.
Następne wiersze czekają.
PS 1. Część zdjęć została wykonana ręką Olgi Zawadzkiej Adamiak, której z całego serca dziękuję za pomoc w dokumentacji wydarzenia.
PS 2. Jeśli ktoś ma konto na FB, to zapraszam też do galerii GOK Jasienica.
Małgoś-to ja zostanę Twoim dłużnikiem. Wyciągnęłaś mnie z największej czerni w moim życiu. Zmusiłaś do radości, koloru. Te dni na zawsze zostaną w moim sercu. A czytelnicy Małgosi zawsze mogą zatrzymać się na szklankę wody z sokiem w moim sadzie :)
OdpowiedzUsuńCudowne zaproszenie, może ktoś skorzysta?
UsuńSerdeczność, śmiech, ludzkie przebywanie. tak powinno być!
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ :)))))
Dziękujęmy :)
UsuńAleż nie ma za co :)
OdpowiedzUsuńJest, jest, ja byłam zbyt zakręcona na robienie zdjęć.
UsuńNie macie pojęcia, dziewczyny, jak się cieszę, że to wszystko wyszło tak fantastycznie! Obie zapracowałyście na to rzetelnie.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Kinga
Kinguś, bo tyle dobrych dusz wokoło, to musi być fantastycznie :)
UsuńMałgosiu, cieszę się z Waszego serdecznego ludzkiego przebywania na wystawie, w słuchaniu poezji, w serdecznym śmiechu i rozmowach przy ognisku. Tyle emocji, zachwytu i ciepła w Twoim wpisie, Małgosiu! Te uczucia szeroko rozlewają się na Twoich - Waszych już teraz - fanów i sprawiają, że świat jest piękniejszy!
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję Obu Paniom i pozdrawiam
Ewa z Legnicy
Z taką życzliwością czytelników nie mogło być inaczej :)
UsuńTo połączenie, takie symboliczne ale cudownie owocne. Cieszę się, że stworzyłyście coś takiego. Gratulacje,choć trudno słuchać na stojąco, to wszystko nie ważne, gdy padają takie słowa ...
OdpowiedzUsuńPiękny kolaż..
Faktycznie, ja nawet nie zauważyłam, że stałam, a przecież mój kręgosłup nie lubi wertykalnej pozycji.
UsuńBo okazało się, że sztuka robiona we dwie nie mnoży się do kwadratu ale jakimś magicznym sposobem do sześcianu. A szczęście jest zaraźliwe.
OdpowiedzUsuńBaaaaardzo zaraźliwe :)
UsuńGratuluję, cudowna sprawa, Iwonka
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak właśnie się czułyśmy :)
UsuńPrace bardzo mi się podobają, szczególnie te dwie wisienki (czereśnie?), gratuluję autorce pięknych akwareli. Piękna sprawa taka wysatwa... i taka przyjaźń...
OdpowiedzUsuńJestem przypadkiem na tej stronie, ale będę wracać, spodobało mi się tutaj.
Pozdrawiam serdecznie z Veneto!
Dziękuję za miłe słowa, w imieniu przyjaciółki i swoim. Miło powitać nową czytelniczkę :) Proszę, rozgość się do woli :)
Usuń