Klasztor!?
No, niestety, nie. Świadek dawnych czasów.
Nawet ruiny, to źle powiedziane!
I to w samym centrum Florencji.
Każdy, kto jedzie na parking pod Mercato Centrale, musi przejeżdżać koło długiego dziwnego budynku. Szary, byle jak położony tynk, zamurowane okna. Z kolei idąc via Guelfa powierzchnia budynku od sierpnia 2013 roku pokryta jest fałszywymi jednodolarówkami. To pozostałość po akcji pewnego Czecha, który chciał zwrócić uwagę na opuszczoną nieruchomość.
Przedziwne, co stało się z klasztorem, który działał jeszcze na początku XIX wieku.
Powstał w 1309 roku, najpierw niepozorny, potem rozrósł się na całą kwaterę między ulicami Guelfa, Sant'Orsola, Panicale, i Taddei:
google.maps |
Nie przetrwał napoleońskiego pogromu. Zamieniono go na fabrykę tytoniu, która w XX wieku przeniosła się w inne miejsce. W 1940 stał się centrum pomocy dla eksmitowanych. Następnie część sal zamieniono w pomieszczenia uniwersyteckie. W latach 80 zabudowania przejęła państwowa agencja do spraw nieruchomości i przeznaczyła je na koszary Gwardii Finasowej.
Ci stwierdzili, że mury są niebezpieczne, obłożyli je koszmarnym betonem. W trakcie prac doszli do wniosku, że dawny klasztor nie nadaje się na ich potrzeby i go porzucili. I potem następowała tylko degradacja. To tragiczny pomnik przemijania i ... biurokracji. Jest nadzieja, że coś jednak się zmieni. Zgłosił się jakiś inwestor.
Podziwiam, bo tak strasznego miejsca dawno nie widziałam. Jedyne oryginalne mury, oczywiście też zniszczone, zachowały się w "nowym kościele". Reszta skowycze szarością betonu, obrzydliwymi stemplami, wzrok koi tylko barwny winobluszcz i w odłożone w kąt elementy krat.
Ale, ale. Gdzie tu zmarli?
Otóż, przez trzy ostatnie lata trwały prace wykopaliskowe w jednej z części posesji, w tzw. starym kościele. Bez wyspecjalizowanego przewodnika trudno rozpoznać, co oznaczają skupiska kamieni, otwory w ziemi, dokąd prowadziły różne schodki. Nas oprowadzała archeolog prowadząca wykopaliska właśnie w tym miejscu -Valeria d'Aquino. Jest specjalistą od stałych obiektów, ale właśnie na ich podstawie jest przekonana, że odkryła rzeczywisty grób Lisy Gherardini.
Tak, tak.
Właśnie w tym miejscu dokończyła żywota, wdowa po Francesco di Bartolomeo del Giocondo, znana na całym świecie jako Mona Lisa. Poszła do klasztoru śladem swojej córki Marietty.
Gdy dokonano odkrycia, zjechały się ekipy telewizyjne z całego świata. Pani archeolog nie chce wypowiadać się na temat znalezionych szkieletów, zabranych na badania do Rawenny, to nie jej specjalizacja, ale znając wiek powstania poszczególnych grobów, jest przekonana, że nie ten szkielet uznano za resztki po Mona Lisie.
Według niej spoczywała w murowanym grobie ze środkowego zdjęcia, a nie w ziemnym, jak sobie życzą inni. Po prostu ziemne groby są starsze, a o tym jako archeolog ma pojęcie.
Od dwóch lat nic się więcej nie wydarzyło, z Rawenny nie dotarły żadne nowe informacje.
Na razie pozostaje wiedza, że Gioconda zmarła na pewno w tym miejscu, więc jeśli kiedykolwiek będziecie przechodzić koło szarego okropieństwa, wspomnijcie najbardziej tajemniczy uśmiech świata, której sława nie przemija.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons |
Dziękuje za wpis. Oklejenie budynku dolarówkami rzeczywiście zwróciło uwagę na budynek, bo je pamiętam, a budynku niestety nie...
OdpowiedzUsuńSzkoda że wcześniej nie czytałam nic o jego przeszłości. Poświęciłabym mu więcej uwagi i zajrzała gdzie się da zajrzeć :-)
Trudno, może będzie jeszcze jakiś następny raz.
Pozdrawiam, Brenda
Następny raz? Jak najbardziej! A nawet "następne razy", czego z całego serca życzę :)
UsuńDziękuje za wpis. Nie zauważyłam tego budynku we Florencji - żałuję. A Pani wpisy czytam z zapartym tchem. Dziękuję i mam nadzieję kiedyś znowu odwiedzić Toskanię ... tęsknię ...
OdpowiedzUsuńKatarzyna
Dziękuję, cieszę się, że dostarczam takich przyjemności, jak czytanie z zapartym tchem :) Skrzydła mi rosną :)
UsuńPamietam te "dolarowki", tak sobie pomyslałam, ze to akcja zaangażowanego artysty, ale ze pozostałości klasztoru sa to - o tym pojęcia nie miałam i nadal bym nie miała, gdyby nie Ty. I to sw. Urszuli, do której mam sympatie nadzwyczajna dzięki relikwiarzowi Memlinga, a takze dzięki Carpaccio. Jej historia tak bardzo poruszała wyobraźnię, kiedyś - księżniczka dziewczynka. Uśmiechniętą damę wspomnę na pewno, i to juz bardzo niedługo, bo siedze właśnie na lotnisku we Frankfurcie i - och, ach - czekam na samolot do Fiorenzy!!! I akurat czytam u Ciebie znowu cos interesującego! Chyba jestem szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPodziękowania i sedecznosci!
Iwona
Wysłane z iPada
Zapewne już jesteś w Toskanii, życzę wspaniałego pobytu i wielu porywów serca przed pięknem sztuki :)
UsuńHi, thank you for your post. Used Google translator to read your comments. The results of this research has been recently published. Sorry, so far, it's in italian. You correctly said that the burial of Lisa Gherardini is been detected within one of the 'multiple burial structures' made of fired bricks located in the midle of the church's nave.
OdpowiedzUsuńBest Regards
Valeria d'Aquino
Ciao Valeria, puoi scrivere in italiano (In questo momento mia prima lingua straniera). Capisco quasi tutto, ma non sono brava in lingua scritta. Sono stata nell convento con la visita di Città Nascosta. Tu parlavi molto interessante e con elevata competenza. Grazie per straordinaria esperienza!
UsuńCiao, sì l'avevo capito che eri del gruppo 'preparatissimo' di Città Nascosta. Non sapevo però di aver avuto anche ospiti stranieri. Grazie ancora per il vostro interesse e per il supporto.
OdpowiedzUsuńA presto
V.
Si, io sono straniera, ma vivo a Pistoia e sono un membro di Città Nascosta. Anch'oggi vengo a visitare un posto a Firenze. Tanti saluti. Margherita.
Usuń