Wątpię - nie zdążysz.
Do maszyny do szycia też jeszcze siądę.
Wątpię, żebyś dała radę.
Napiszę któryś z zaległych artykułów.
Wątpię, czy coś sensownego sklecisz.
I tak mi od kilku dni powtarza, gdy tylko wejdę do kuchni, bo na razie tam zamieszkał.
Anioł o wątpliwym imieniu "Wątpię".
Wypatrzył go Krzysztof u handlarza starzyzną, podesłał zdjęcie z pytaniem: "kupić?".
Poturbowany, chyba z jakiejś żywicy. Nie miałam nawet czasu dogłębnie mu się przyjrzeć, ale od razu zapałałam do Wątpię sympatią.
Jest duży, ma ponad pół metra wysokości.
To misa na wodę święconą, już widzę twarze ludzi, którzy by maczali palce w takiej wodzie a potem spoglądali aniołowi w twarz. Przefiltrowałby wszelkie niecne uczynki na wylot i powiedział " Hmm, wątpię, czy tu pomoże woda święcona." :)
Prawdopodobnie nie będzie mnie na blogu przez półtora tygodnia. Zajęć huk, dwa wyjazdy.
Może jednak zdarzy się cud i coś wrzucę tutaj?
.
.
.
.
.
Minka rzeczywiście wątpiąca :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAno, bardzo wątpliwa :)
UsuńWątpię....
OdpowiedzUsuńKinga
PS. Buon viaggio! :)
Grazie!
UsuńWątpię, że wrzucisz! hehehe!
OdpowiedzUsuńRzutem na taśmę udało mi się coś napisać w "przepisowym" terminie.
UsuńWow!!!
OdpowiedzUsuńCo za aniol! Jedyny! Niepowtarzalny! Nawet trudno mi byloby wymyslic takiego...
Gartuluje zdobyczy
A
I w tym jego urok!
UsuńMam nadzieje, ze cos "wrzucisz".Bedzie nudno I cicho bez Ciebie I wpisow! Pozdrowionka z nareszcie wiosennej Kanady!
OdpowiedzUsuńCiężko było siadać do internetu - czas był zbyt piękny.
Usuńo rany rewelacyjny !!! też bym go brała z miejsca. Minę ma bezcenną ten kto go stworzył musiał być jajcarzem :)
OdpowiedzUsuńAlbo jajcarzem z lekka słabym warsztatem :)
Usuńjak zwał tak zwał ale efekt powala :D
UsuńRewelacja-jakby usiadł na cierniu ;)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że cierpi?
UsuńFakt, ta mina wiele mówi :-)
OdpowiedzUsuńIle trzeba odwagi i wiary w siebie, żeby się na taki osąd codziennie wystawiać!
Pozdrawiam serdecznie
Ewa z Legnicy
Po prostu wątpię, czy on ma rację :)
UsuńFantastyczny egzemplarz. Ja bym go tylko w kuchni nie wieszała. Wątpię, czy pod takim okiem wyjdzie Ci coś zjadliwego;))))
OdpowiedzUsuńZasłonię mu oczy, gdy będę gotować :)
UsuńDla mnie to on raczej wygląda jakby kielicha wypił!
OdpowiedzUsuńHmm, to może być prawdopodobne. Teraz rozumiem, dlaczego coś mi szybko butelki się opróżniają :)
UsuńOn kpi i myśli "Ty nie dasz rady, oczywiście, że dasz radę" do miłego..
OdpowiedzUsuńAle przyznasz, że budzi wyobraźnię?
UsuńNie było mnie kilka miesięcy i od razu na Wątpie/go (?) trafiłam :) Poczytam to za dobry znak. Tak na przekór. A teraz śmigam choć odrobinę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
The sec.
W końcu! Czekałam na wieści! Przyznam, że się martwiłam, ale też ciągle nękałam św. Ritę w wiadomej intencji. Bentornata!
UsuńWieści niestety nie są dobre, a ja potrzebowałam kilku miesięcy intensywnej pracy, żeby zepchnąć wszystko w niepamięć. Trzeci raz z rzędu... Boli. Teraz serię badań, również genetycznych przeszliśmy. Wszystko zaczyna się i kończy na trombofilii u mnie. Czekamy na wyniki badania kariotypów. I tyle. Albo aż tyle. Ale św. Rita zapewne wie, co robić i jestem dobrej myśli, a przy tak intensywnym wsparciu!!! i przymominania jej intencji to nie może być inaczej jak dobrze. Wiem, że powinnam była napisać wcześniej. Przepraszam, ale nie moałam siły. Internet i bloga zaniedbałam okropnie.
OdpowiedzUsuńProszę nie przepraszać. Cieszę się z powrotu, a o dalszej modlitwie zapewniam!
UsuńŚwietny. Choć w domu chyba działa jak chochlik. Aż prosi się o większe opowiadanie o aniele Wątpię! :) Napisz, Małgosiu!
OdpowiedzUsuńTeraz wita mnie przed wejściem do pracowni. Może to był błąd, bo coś długo nie mogłam w niej ruszyć do przodu :) Teraz to ja wątpię, żeby na coś się zdały jego wątpliwości.
Usuń