Na razie muszę pozostawić poprzedni wpis w niezredagowanej postaci, bo kuruję oko, którego omal nie pozbawił mnie hrabiunio Bojangles. Dwie ostatnie noce spędziłam w szpitalu. Na szczęście operacja ratowania kanlika łzowego przeszła pozytywnie i wyglądam w tej chwili atrakcyjnie inaczej - szwy na powiekach i opuchlina, nie ma co się za wiele rozpisywać. Ugryzł mnie i niestety raczej już z nami nie pomieszka. Zawieszam pisanie do czasu wyostrzenia wzroku. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz