Nie wszystko święcone, ale plecione zapewne, tylko tworzywa różne.
Zaczęło się od zeszłej środy, gdy spotkałam się z koleżankami w cudnych okolicznościach przyrody, czyli u mojej imienniczki, mieszkającej na skraju Pistoi. Podjęła nas takimi pysznościami, że trudno było pleść coś innego, niż trzy po trzy. Namówiłam jednak dziewczyny na uplecenie dużych jaj z wierzby, którą za całuska dostała Asia od baaardzo starszego pana. Dziewczyny mają teraz tylko jeden problem: jak ozdobić te jaja? Sama też ozdobię moje, ale czym, gdzie powieszę? Jeszcze nie do końca jestem pewna. Czasu już mało, coś wymyślę.
W niedzielę Męki Pańskiej w powszechnym użyciu są gałązki oliwne i robią za palmy, nieplecione, w stanie "surowym", lub są "przyprawione" wstążeczką, czy sprayem, zwłaszcza metalizującym.
Pojawia się też i prawdziwa palma misternie pleciona w krzyże, lub inne wzory (nie moja robótka). Ta jest jednak w stanowczej mniejszości, bo to poświęcone gałązki oliwne mają dać dobry plon szkółkarzom, gdy zatkną je w ziemię. A poza tym, jaka palma? Tutaj króluje "Olea europaea", tak jak w Polsce bukszpan, którego choć odrobinę poutykałam w mojej palmie alla polacca, oczywiście na bazie gałązek z oliwek.
Wszystko takie piękne, takie inspirujące. Moja Babcia potrafiła koszyczki z wikliny...
OdpowiedzUsuńTak się rozmarzyłam, że nie pochwaliłam Twojej palemki, piękna, liście palmowe obok, oliwkowe niesamowite. Wszystko i kamień i drzewo i kolory i piórka...i róża!
OdpowiedzUsuńCudne są te koszyczki:)
OdpowiedzUsuń