Z winem to jest tak, że ja się absolutnie na nim nie znam. Wiem tylko, kiedy mi smakuje, co ponoć jest pierwszym krokiem w kierunku znawstwa , tylko chyba akurat moja marszruta nie zmierza w tym kierunku :)
Za to na pewno wiem, że lubię wino.
Tematu nie da się ominąć mieszkając w Toskanii. Temat sam pojawia się podczas rozmów z moimi znajomymi, bo nasz gospodarz nie zatrzymał się tylko na piciu wina, ma o nich wiedzę. Dzięki niemu wyszłam poza krąg win zaklętych w nazwach Chianti, Nobile czy Brunello.
A że absolutnie ... nadal się nie znam, w poszukiwaniu informacji polskojęzycznych trafiłam na ciekawy artykuł o całym regionie winiarskim, na poboczu którego przyszło nam odpoczywać.
Różne pamiątki kupują ludzie na wakacjach, naszą jest między innymi wino Grattamacco wyniuchane w małej enotece po cenie bardzo atrakcyjnej, a i tak już do półki tanich niemogące się zaliczyć - było to 30€.
Wino, to nie tylko smak, ale i inspiracja, przywiozłam więc jeszcze jedną pamiątkę z wakacji własną ręką wymalowaną.
Na koniec zdjęcie zapowiadające dopiero to, co się ma pojawić w przyszłości. Na razie w postaci gron, dumnie przemierzające wąskie uliczki jednego z miasteczek południowej Toskanii.
Jakiego? O tym niebawem :)
Czyli będziesz tam gdzie robią wino?
OdpowiedzUsuńAle plucia nie będzie?
Świetny klimat widzieć takie przyczepki, faktycznie zapowiadające proces, który może potrwać kilka lat. Prezenty uczyniłaś wyborne!
Ja też lubię wino, znawcą nie jestem ale piłam takie z nutą czekoladową i orzechową i smakowało. Tylko czy to było wino?
Pięknie :))
OdpowiedzUsuńJa także bardzo lubię wino i także kompletnie się na nim nie znam.
A ten traktorek to z Waszą winoroślą jedzie?
Pozdrowienia:)
Nie, nie! Traktorek jechał w pewnym miasteczku, o którym już piszę notkę, a ta przyszłość to winogrona, które w wino mają się zamienić.
OdpowiedzUsuńA pan jadący był bardzo fajny, bo gdy zobaczył, że go fotografuję,to się poprawił i rozdziawił w uśmiechu :)
Życzyłabym sobie takiej niespodzianki bo smak wina jeszcze w ustach pozostał :-)
OdpowiedzUsuńDzisiaj pierwszy dzień jesieni, piękny słoneczny i pachnący pieczonymi kartofelkami!
Ech Małgosiu, powroty są najtrudniejsze zwłaszcza z Toskanii!
Słońce prażyło niemiłosiernie, w Pistoi na termometrze 32 stopnie w cieniu.... Kupiłam FIGI!!! Były tak dojrzałe że ledwo w całości przywiozłam je do domu. Co za smak!
Florencja, Siena, Certaldo uzupełnione! Tylko jedno mnie martwi, NIE ZNALAZŁAM BARU IL PALIO hihihi. Narobiłam sobie smaku na kawę, obeszłam dwa razy Piazza del Campo i nul, czyżby wzrok mnie zawiódł albo gorąco zrobiło swoje? To tylko jedno rozczarowanie :-)Za to espresso wypiłam na balkoniku na wprost kapliczki na Campo no i ten widok, wspaniały!
A ja pisałam tym barze?
OdpowiedzUsuń32 stopnie w cieniu to pikuś, bywało dużo goręcej tego lata, ja wymiękałam. Dopiero teraz można oddychać:)
Si! "Dzięki opilstwu kawowemu Krzysztofa mogę z czystym sumieniem polecić Bar Palio" 21.07.2010 zrobiłaś nawet zdjęcie, teraz wiem na pewno że nie ma już tego baru. Wszystko się zmienia jak wszędzie!
OdpowiedzUsuńTo czerwone wino w kieliszku wygląda bardzo smakowicie! pozdrawiam/Kasia
OdpowiedzUsuńNo zobacz Ula, dobrze, że człowiek fotki robi, zostają jakieś ślady lepsze niż własna pamięć. Bo ja znowu jestem w odwrocie z kawą, więc zapomniałam, com zimą uczyniła.
OdpowiedzUsuńGdy czytam takie "dowcipy" anonima, to się zastanawiam nad cenzurą, ani to bystre, ani poprawnie napisane.
Zastanawiające jest też to, że tego typu wpisy zawsze są anonimowe.
Interesuje Panią prawda czy snucie domysłów?
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie ma innego wyjścia jak kontrolować komentarze i potem je publikować. Takie osoby nie są zainteresowane twoim zbieranym pieczołowicie materiałem ale upszczonym w umyśle sensacjom.Chore, ale muszą z czegoś żyć!
OdpowiedzUsuńLekarz mówił, żeby nie zaprzeczać Sowie Małgorzacie.
OdpowiedzUsuńT.B.