No bo, niestety nie ja.
Zrobiłam kilka zdjęć irysom, które pojawiły się w poprzednim wpisie.
Jeden kwiat zostawiłam sobie na osobny wpis. Tak się skoncentrowałam na gąsienicowatych pręcikach, że nie zobaczyłam lokatora schowanego w kwiecie.
Stereotypowa turystyczna Japonka ze mnie, która dopiero wie, jak jej się udały wakacje, gdy po powrocie z podróży przejrzy zdjęcia.
Zobaczcie, co odkryłam:
klasyczny bohater drugiego planu
OdpowiedzUsuńPiękne określenie Klarko :)
UsuńŚliczny:) Jak można nie lubić pajączków?:)
OdpowiedzUsuńJa, niestety, nie lubię :)
UsuńPani Małgosiu jestem zachwycona .....irysy o tej barwie mnie zauroczyły ...
OdpowiedzUsuńNa szczęscie nic "Pani się nie stało " ....ja też często okrywam "niespodzianki" kiedy odczytuję fotki ....
Wiosennie pozdrawiam z chłodnej Wielkopolski ....
Faktycznie kolor mają niesamowicie głęboki :)
UsuńBrrr... ;) pająk. Śliczne to zdjęcie, ale pajączek mnie przestraszył hihi ;) Boję się pająków.
OdpowiedzUsuńFajnie tak odkryć coś na zdjęciach,prawda?
Pozdrowienia Małgosiu
Witaj w klubie Majanko!
UsuńPracując w ogrodzie zignorowałam zwykłego pospolitego pajęczaka, a on mnie ugryzł niespodziewanie. Czyżby moja lekceważąca postawa sprowokowała cienkonogiego z małym okrągłym tułowiem drapieżnika ?
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Japonki dopiero po przeglądnięciu zdjęć stwierdzają, że wakacje były udane. Coś w tym jest. Ja też lubię przeglądać zdjęcia, zachwycać się na nowo i tęsknić:)
Piękny irys :)
Ja ich nigdy nie lekceważę, uciekam, piszczę, nienawidzę.
UsuńA z tymi Japonkami, to myślałam, że dowcip jest już wyświechtany.
Ale samo oglądanie zdjęć po wakacjach jest jak najbardziej wskazane, w końcu po to je robimy :)
Ale samokrytyczna Japonka z autoironią :), taka do której jak ulał pasuje "błogosławieni, którzy potrafią śmiać się z siebie, będą mieli ubaw do końca życia" :), a lokator pewnie był schowany, a na widok flesza - zapozował :)
UsuńJo, bardzo ciekawe powiedzenie, muszę trenować, żeby mieć radochę nawet na łożu śmierci :)
UsuńPani Małgorzto,
OdpowiedzUsuńjestem w połowie drugiej części Pani książki i z każdą kolejną stroną mój "apetyt" na Toskanię rośnie :) Pozdrawiam z Krakowa!
Proszę sobie wyobrazić, że i mój nie maleje :) A to, co opisałam to tylko moje wrażenia przeplecione migawkami z własnego życia - wierzchołek góry lodowej, którą jest Toskania :)
UsuńIrys piękny, pająk zdecydowanie nie! Moja znajoma nie wyrzuca pająków twierdząc, że dla domu to dobrze. Ja nie zabijam, ale wyrzucam na zewnątrz. Humanitarnie?
OdpowiedzUsuńNie istnieje dla mnie uczucie humanitaryzmu względem pająków, panicznie się ich boję :)
Usuńpajączek śliczny ale dobrze ,że tylko na fotografii.Niejednokrotnie byłam świadkiem jak Japończycy przelatywali przez muzeum robiąc zdjęcie każdemu eksponatowi w biegu dosłownie. A ja przed Primaverą przesiedziałam w Uffizi pół dnia i więcej rzeczy nie pamiętam .Też to chyba nienormalne. Irysy u nas zakwitną za miesiąc albo i dłużej. Przyjeżdżając do Polski można sobie przedłużyć wiosnę. Ja miałam to szczęście w ubiegłym roku :-). Zapraszam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaszko dziękuję za zaproszenie, nie mam pojęcia, czy w ogóle w tym roku wyląduję w Polsce. Na razie nie zapowiada się.
UsuńJak tu pięknie i zielono i kwitnąco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, szkoda, że ta zieleń i kwiaty, to nie moja zasługa, ale w imieniu toskańskiej wiosny dziękuję :)
UsuńKocham fiolet, kocham irysy! Zdecydowanie nie kocham pajaków!Mam dreszcze!
OdpowiedzUsuńNie na darmo ciągnie nas ku sobie :)
UsuńIrysy to moje ulubione kwiaty. Lokator rzeczywiście pozuje z wielką gracją.Do takich stworzeń pozostaję w szacunku i także uciekam przed nimi.Bardzo podnoszą mi ciśnienie.
OdpowiedzUsuńO proszę, możemy chyba jakiś klub "miłośniczek" pająków założyć :)
UsuńWspomniałam o Tobie na moim blogu i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe:)
OdpowiedzUsuńZapraszam zatem do niezwykle ciekawego miasteczka uzdrowiskowego na poranny spacer :)
http://ewa-naprzeciwszczciu.blogspot.com/2012/04/moje-podroze-poranek-w-acqui-terme.html
Pozdrawiam ciepło i życzę miłej, pełnej nowych wrażeń niedzieli :)))
Witaj Ewo, poczułam się jak klasyk. No, no, no, no. Żeby mnie cytować? Fiu, fiu!
Usuń