Szkoda. Fajnie mieć część tych pięknych zdjęć i rysunków w wersji książkowej- zawsze pod ręką, bez konieczności odpalania komputera. No ale dobrze, że jest "przynajmniej" blog - prawdziwa perełka dla miłośników sztuki i Włoch. Proszę nigdy nie przestać pisać :)
Też tak wolę, ale u kogoś innego. Sama nie odnajduję się w roli redaktora i autora książek. Postaram się nie przestać, bo i sama mam korzyści pamięciowo-porządkowe z tego mojego słowolejstwa :) Dziękuję za miłe wsparcie, ale komu?
Faktycznie, koszmarne skojarzenie. Ja widziałam zaraz obok właścicieli, więc nawet przez myśl mi to nie przeszło. A poza tym zafrapowała mnie ta różnica "wzrostu".
Dziękuję :) Tak, właściciele byli zajęci robieniem sobie zdjęcia z Ponte Vecchio w tle :) Nie mieli takiej perspektywy, jak ja nadchodząca dopiero do mostu, na którym stali.
Biedne maluchy!:))
OdpowiedzUsuńCudnie patrzysz!
Ela
Zaraz obok byli ich właściciele, akurat przyłapałam chwilę :)
UsuńWłaśnie skończyłam czytać Pani drugą książkę. Niecierpliwie czekam na następną...
OdpowiedzUsuńNo to muszę rozczarować, ale następnej nie będzie. Ciąg dalszy jedynie tu na blogu :)
UsuńSzkoda. Fajnie mieć część tych pięknych zdjęć i rysunków w wersji książkowej- zawsze pod ręką, bez konieczności odpalania komputera. No ale dobrze, że jest "przynajmniej" blog - prawdziwa perełka dla miłośników sztuki i Włoch. Proszę nigdy nie przestać pisać :)
UsuńTeż tak wolę, ale u kogoś innego. Sama nie odnajduję się w roli redaktora i autora książek. Postaram się nie przestać, bo i sama mam korzyści pamięciowo-porządkowe z tego mojego słowolejstwa :)
UsuńDziękuję za miłe wsparcie, ale komu?
No właśnie, ta "mała" nic nie widzi :-)
OdpowiedzUsuńMałemu to i Ponte Vecchio w oczy nie wieje :)
UsuńPiękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuń:)
:) Dziękuję :)
UsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMnie to się kojarzy raczej tragicznie - Romeo i Julia rzucili się do rzeki - zostały tylko parasole. A turyści z drugiego mostu - pstrykają zdjęcia...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, koszmarne skojarzenie. Ja widziałam zaraz obok właścicieli, więc nawet przez myśl mi to nie przeszło. A poza tym zafrapowała mnie ta różnica "wzrostu".
UsuńUrocze zdjecie !!!! ; )
OdpowiedzUsuńhttp://italiaaamia.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUwielbiam takie ujęcia i jeszcze ta czerwień,och.Piękne!
OdpowiedzUsuńPłomienny zestaw, nieprawdaż?
UsuńIdealne zdjęcie! "Najwazniejsze jest niewidoczne dla oczu" - to dla małej na pocieszenie ;-)
OdpowiedzUsuńNie było tak źle, potem mała i tak poszybowała do góry wraz z deszczem :)
UsuńCiekawa jestem czy właściciele też uchwycili ten obrazek w kadrze czy nawet o tym nie pomyśleli??? Piękne zdjęcie! Buziaki
OdpowiedzUsuńChyba nie zobaczyli, zdążyłam zrobić zdjęcie i parasolki zostały zabrane.
UsuńCzyli klasyczne żyj chwilą !!
UsuńMoje skojarzenie: Florencja dla dużych i małych :), a właściciele mieli zajęte rączki /zdjęcia robili? może../. Fantastyczne to zdjęcie!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTak, właściciele byli zajęci robieniem sobie zdjęcia z Ponte Vecchio w tle :) Nie mieli takiej perspektywy, jak ja nadchodząca dopiero do mostu, na którym stali.
Metalowe biedroneczki i widoki na Florencję ... i stres z całego tygodnia minął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :-)
OdpowiedzUsuńTym większa moja radość :)
UsuńJaka piękna czerwona parasolka!
OdpowiedzUsuńMoje ostatnie marzenie :))