niedziela, 18 stycznia 2015

Z WIZYTĄ U JADWIGI, STEFANA i ... JANA

Czy to zawsze tak będzie? Raz już mi się wydaje, że wszystko opisałam, albo że jestem mniej więcej na bieżąco, a potem nagle okazuje się, że leżę i kwiczę. Nie mam pojęcia, jak to ogarnę. Żal świeżych wrażeń, tamte odłożone i tak już są odłożone, a te niedawne?
Sięgam jak do worka z losami, na chybił trafił wydobywam niedzielę 4 stycznia.
Zaplanowałam ją jeszcze w grudniu, wypatrzyłam informację o otwarciu pewnego kościoła, na który od dłuższego czasu ostrzyłam pazurki.  W tym czasie odezwała się Jadwiga, że znaleźli ze Stefanem pracę w pobliżu Sieny i to o rzut beretem od miejsca, które chciałam zwiedzić.
Połączenie spotkania, wybornego jadła, długich rozmów o wszystkim z romańską perełką - do tego widoki wokół, nieopodal Siena na wzgórzach - wspaniałe niedzielne popołudnie.
Towarzyską stronę (Jadwigę i Stefana) usuńmy na bok, zostawmy sobie atrakcję turystyczną, czyli ... Jana.
Chodzi o Jana Chrzciciela - patrona położonego u stop Sovicille kościoła.  Spotkałam też wersję, że patronat nad świątynią objęła Też Maryja Panna.
Znajdujemy się na równinie, nieopodal Ponte allo Spino, w pobliżu przebiega dość ruchliwa droga wiodąca ku Sovicille.

O miejscu ufundowania kościoła decydował stary trakt, w starożytności łączący Sienę z Populonią.
Pełnił rolę pieve (nadrzędnego kościoła w tej strefie). To jedno z najstarszych tego typu miejsc w sieneńskiej diecezji. W dokumentach z XII wieku mówi się o już istniejącej Pieve San Giovanni podlegającym bezpośrednio pod biskupów i kanoników katedralnych Sieny. Zbudowany obok budynek był ich letnią rezydencją.

Na tyłach teren ogrodzony wysokim żywopłotem, z cyprysem i fontanienką każe oczami wyobraźni widzieć renesansowych biskupów zażywających tu odpoczynku.

Pałac biskupi jest w złym stanie, zabezpieczono tylko dach, by opady nie zniszczyły go doszczętnie.
Miejsce było silnie związane z klasztorem w Torri, położonym niecałe 8 km dalej, którego cudowne krużganki zawładnęły kiedyś moim sercem.
W przeciwieństwie do tego z Torri, chiostro przy Pieve San Giovanni Battista jest skromne, zachował się tylko jeden bok z nikimi krużgankami i kolumienkami z późnego XII wieku.

Za to kościół - w dobrym stanie, pięknie romański.
Dwutonalna fasada w szachownicę przypomina rozwiązania popularne w Abruzzo, ale także i w toskańskiej Trequanda.
Płaskie reliefy przypominają stylistyką kamień w elewacji kościoła z Vicopisano, czy też ornament z Corsignano w Pienzy.
Przysadzista dzwonnica nie została zbyt subtelnie potraktowana, trzy rzędy mało zdobnych okien, delikate arkadki, niczym baldachim zwieszony nad niższymi oknami, dodaje choć odrobinę lekkości.
Wrosła w bryłę świątyni, wskazują, że kiedyś stała osobno, rozbudowane wnętrze poniekąd wchłonęło wieżę.

Najwyższy czas wejść do środka.
Trzy nawy pełne ducha. Prosto, bez narośli czasu. Genialnie.

Prosto nie oznacza braku zdobień.
I to jakich. Wystarczą mi kapitele i jestem w siódmym niebie - romańskim niebie.

Niewiele tu elementów wystroju ruchomego, krzesła, prawdziwe świece.

Podpytaliśmy młodego człowieka, który jest administratorem profilu na Facebooku poświęconego romańskim kościołom w Toskanii, czy świątynia nadal funkcjonuje. Otóż nie. Na szczęście, nie jest zdekonsekrowana, ale nie pełni już roli lokalnego centrum religijnego. Służy za to różnym uroczystościom, jak chrzty i śluby.
Wyobrażacie sobie zawarcie związku małżeńskiego w takim kościele?
Rozejrzyjcie się sferycznie po jego wnętrzu, może choć trochę zachwycicie się nim, jako i ja.


Kościół był otwarty wyjątkowo, z inicjatywy pasjonatów romaśnkich świątyń, więc już o 16 zamknięto odrzwia.
Żal wracać do domu, więc pojechaliśmy na dalsze pogaduchy do Jadwigi i Stefana, dzięki temu skręciliśmy do jeszcze jednego uduchowionego miejsca.
Wiedziałam, że gdzieś w tej okolicy, wśród lasów jest klasztor Augustianek, Jadwiga dokładnie pamiętała, gdzie skręcić, dobrze, że wybraliśmy się razem.
Dzięki temu o zachodzie słońca znaleźliśmy się w dębowej głuszy Eremo di Lecceto,  którego nazwa pochodzi od wszechobecnych tu dębów ostrolistnych.

Chwilkę tyko się rozejrzeliśmy po miejscu, zajrzeliśmy na dziedziniec, do kościoła i wróciliśmy do ciepłej rozmowy przy kominku.

Kochani! To był bardzo dobrze spędzony czas. Dziękuję. Musimy to powtórzyć :)

18 komentarzy:

  1. Jestem bezgranicznie zachwycona! Przepiękne wnętrze. Mogłabym długo się nim sycić. Szkoda że tak daleko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to, jeśli wrócisz do Colle, to bardzo niedaleko :)

      Usuń
    2. Gdyby rodzice byli w lepszej formie...
      Pozostają Twoje opowieści, wspomnienia, marzenia... . Tylko tyle i aż tyle.
      Wciąż mało a przecież osiem wypadów do Toskanii to powód do wielkiego Dziękczynienia! :-)

      Usuń
  2. Wnętrze jest tak piękne,że prawie sobie wyobrażam swój potencjalny ślub w blasku tamtejszych świec.... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Tobie staję się coraz większą fanką romańskich budowli :). Cudowne miejsca!
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  4. Uczta. Platońska, jeśli chodzi o ładunek intelektualno-poznawczy. Kapitele kapitalne. Mnie bardzo ujęły, skromne, minimalistyczne wręcz refiefy na fasadzie, moze dlatego, ze fascynuja mnie te z Corsignano - potrójny wąż, syreny i to Boże Narodzenie bez Marii w portalu północnym, wszedzie więc szukam podobieństw. Wpisane na listę must seen, troszke tylko żal, że kościół będzie zamknięty - cóż, trzeba się godzić, że nie wszystko da się zobaczyć...

    serdeczności,

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka bystra ta Jadwiga,że pamiętała gdzie skręcić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, to jest to... Cisza i spokój średniowiecznych kościołów i kościółków. Uspokaja, łagodzi, nie rozprasza - jak bogactwo baroku na przykład. Tu można odetchnąć i podziwiać detale zdobień, jest ich mniej, ale niemal czuje się obecność średniowiecznego rzeżbiarza. I innych ludzi z tamtej epoki. A może by tak kiedyś 50-lecie ślubu? Pożyjemy, zobaczymy.... Dzięki za zdjęcia! Annamaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięliśmy namiary na kościół, więc jeśli ... to wiesz kogo pytać :)

      Usuń
  7. Ostatnio baaaaaardzo zakręcona popatrzyłam na zdjęcia i się uspokoiłam. Dziękuje Ci Małgosiu.

    OdpowiedzUsuń