piątek, 14 września 2007

SPOKOJNIE

Czwartek przebiegał sobie cicho i nadzwyczaj spokojnie. Krzysztof poszedł do chorych ze strawą duchową a wrócił ze strawą warzywną 
Ja w końcu zaczęłam coś dziergać w pracowni. Muszę się przygotować, bo w sobotę odwiedzają mnie Giulietta, Marisa i Gabriela na mało skomplikowane zajęcia plastyczne.
Wszystko powolutku się toczyło i znowu takie zamyślenie, że moje dni teraz w takim słonecznym błogostanie a obok tragedie ludzkie. Wczoraj przyszedł wyżalić się do Krzysia człowiek, opowieść tego zrozpaczonego człowieka trwała ponad dwie godziny. Żal serce ściska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz