Czwartek przebiegał sobie cicho i nadzwyczaj spokojnie. Krzysztof poszedł do chorych ze strawą duchową a wrócił ze strawą warzywną ![](http://matyjaszczyk.art.pl/libs/fsck/fsck/editor/images/smiley/msn/teeth_smile.gif)
Ja w końcu zaczęłam coś dziergać w pracowni. Muszę się przygotować, bo w sobotę odwiedzają mnie Giulietta, Marisa i Gabriela na mało skomplikowane zajęcia plastyczne.
![](http://matyjaszczyk.art.pl/libs/fsck/fsck/editor/images/smiley/msn/teeth_smile.gif)
Ja w końcu zaczęłam coś dziergać w pracowni. Muszę się przygotować, bo w sobotę odwiedzają mnie Giulietta, Marisa i Gabriela na mało skomplikowane zajęcia plastyczne.
![](http://matyjaszczyk.art.pl/img/zapisnik/Image/zapisnik/codziennik/pierwsze%20prace%20w%20pracowni.jpg)
Wszystko powolutku się toczyło i znowu takie zamyślenie, że moje dni teraz w takim słonecznym błogostanie a obok tragedie ludzkie. Wczoraj przyszedł wyżalić się do Krzysia człowiek, opowieść tego zrozpaczonego człowieka trwała ponad dwie godziny. Żal serce ściska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz