Od rana zieleń, zieleń, zieleń. Poprzecierałam rzadszą farbą cały pokój. Potem pomyłam okna. ugotowałam - ogórkową! Ogórki z Polski. Tu jeszcze nie znalazłam. Krzysiek w tym czasie załatwiał formalności związane z ubezpieczeniem auta.
Potem gościlismy Tomka, któremu ta zieleń baaardzo przypadła do gustu, jako i nasze zdobycze z wczorajszej aukcji. Że nie wspomnę o ogórkowej, którą z chęcią jeszcze kiedyś by zjadł. Kto wie, może uda nam się podtrzymać historyczne obiady czwartkowe. Tylko jakiegoś króla trzeba by załatwić.
No i potem odbiór autka i próbna jazda - moja oczywiście.
Ależ niebo a ziemia w porównaniu z corsą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz