czwartek, 6 marca 2008

~ POGODYNKA

Ostatnie dni dają do wiwatu. W górach gęsty śnieg. Ławeczka z niedzielnej wyprawy do Treppio pokryta kożuchem śniegu.






Na dole, czyli u nas, wietrzysko tak silne, że bambus w ogrodzie wącha fiołki. A dzisiaj dołączył do tego deszcz i przez chwilę grad. Vivaiści boją się, że jak ustanie wiatr, to wilgoć nieosuszona zamieni się w lód i pościna im te cuda na polach. W taką pogodę najlepiej zaszyć się w pracowni i zająć się czymś cieplusim. Chociażby świecami. Oto wynik prac:






A to przygotowania do niedzielnych warsztatów z babeczkami. Moje super profesjonalne formy a potem świeczki po wyprasowaniu żelazkiem.

I jeszcze rzut oka na aktualny stan posiadania. Zmienia się on wraz z płomieniem spalanych świeczek w domu oraz wraz z odbywanymi wizytami, na które zabieram te "odlewy".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz