niedziela, 5 grudnia 2010

MIAŁO BYĆ KULTURALNIE, A BYŁO ZIMNO, LECZ NIE TYLKO ...

Niedzielne popołudnie, bez względu na pogodę, postanowiliśmy spędzić w Galleria dell'Accademia. Żeby nasycenie było pełne, uszykowaliśmy podłoże znowu u Lorenzo de'Medici. Naszła mnie taka ochota na pizzę, że nie oparłam się zapachom dochodzącym z pieca. A że wieczorem teraz w ogóle nie jadam, to była rzadka szansa na zjedzenie smakowitej potrawy. Takimi mi wyglądały zeszłym razem wędrujące do sąsiednich stolików. I nie pomyliłam się, moja pizza o wdzięcznej nazwie 2000 obłożona była czterema serami, karczochami, cebulą, pikantną kiełbasą i pieczarkami. Przedtem zjadłam crostini toskańskie (połowę porcji czyli dwie kanapeczki) i myślałam, że się nie doczłapię do muzeum.
Udało się! Tylko gorzej było z wejściem. Nie sforsowaliśmy zamkniętych strajkiem drzwi. Buuuuuuuu!
Zastrajkowały wszystkie miejskie muzea. Nie to nie. 
Utniemy sobie spacer. Tylko troszkę zimno. Dzisiaj pierwszy raz rankiem pojawił się szron. Dzielnie potuptaliśmy w kierunku Santa Croce, bo tam od lat w grudniu przysiada międzynarodowe Mercatino di Natale.     
Kilkadziesiąt kramów oferuje wszelkie cudawianki. Miałam jeden główny cel: nabyć kiełbasę do bigosu. Nabyłam nawet tarty chrzan - delicje! Co oprócz tego mogłam kupić, ale nie kupiłam? Przyprawy, zapachy, świece (hi hi hi jak ja tanio swoje sprzedaję!), ozdoby świąteczne, słodycze, ciasta z różnych krajów Europy: z Niemiec, Austrii, Szwajcarii, Francji, Czech.
Chłód napływał coraz intensywniej, wspomogliśmy się więc grzańcem z widokiem na kościół Santa Croce.

Niestety dłonie mi się nie rozgrzały, dlatego ... zaszalałam i zmieniłam przeznaczenie ofiarowanych mi przez Tatę na imieniny pieniędzy, kupiłam sobie rękawiczki. Ale nie na mercato, tylko takie cudnie mięciutkie, skórkowe, florenckie. Najchętniej cała bym do nich wskoczyła. 
Nie napisałam nic o wystawie, którą chciałam zobaczyć, może uda się za tydzień? Wpis więc króciutki.
Na koniec proponuję migawki z przedświątecznej Florencji. 

5 komentarzy:

  1. Aj aj ja chce takie czerwone buciki. A do Galleria idz, tam jest wystawa ktora mnie zakrecila totalnie, malarstwo na skrzyniach slubnych, ja nawet sobie katalog kupilam, Nazwa wystawy Virtu d'Amore.

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie na to się wybierałam, ale kaszana czyli sciopero :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach! Rzeczywiście fajne te cuda-wianki!!No i piękna świateczna atmosfera!
    Pozdrawiam odwilżowo-mikołajkowo z Gdyni :))
    Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ślicznie we Florencji, chciałabym być tam w takiej przedświątecznej atmosferze....

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku,jak pięknie!:)))

    Małgosiu, znowu strajk?
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń