Kombinowałam w tę i z powrotem i nijak nie miałam pomysłu na jeden wpis. Podejrzewam, że po prostu nie da się tak ująć Wenecji. Nie czuję, że poznałam to miasto. Do domu przywiozłam jego skrawki, powyciągane z kontekstu myśli i obrazy, i dużo tęsknoty.
Dzisiaj więc gondolierzy.
Pomijając komercję, pomijając wysokie ceny i plastikowe pamiątki ...
Nie bacząc więc na oklepanie, na uśmieszki politowania nad moim kiczowatym gustem, zachwycam się gondolami.
Z chęcią przepłynęłabym kiedyś gondolą po kanałach.Te łodzie ujmują mnie swoim urokiem, sylwetką i pięknym wykończeniem, a "przepływka" (takie sobie ukułam słowo na wodną przejażdżkę) na pewno dostarcza turystom prostych, acz przyjemnych wrażeń.
Jak zapewne zobaczycie na zdjęciach, byłam tylko obserwatorem całego zjawiska związanego z gondolami. Każda fotografia właściwie ma swoją własną opowieść. Mnie najbardziej fascynują rytmy wyznaczane przez okucia kilku gondoli, czy łódź na pierwszym planie, a za nią olbrzymi wycieczkowiec, albo moment porannego sobotniego oczekiwania na turystów, który zgromadził kilkadziesiąt gondoli na styku dwóch kanałów.
Nie byłabym sobą, gdybym nie przemyciła we wpisie choć kilku informacji o gondoli:
- Długość: ok. 11 metrów, zbudowana z 280 różnych elementów
- Buduje się ją około roku
- Jej asymetryczny kształt wykluwał się pomiędzy XVI a XVII wiekiem, ostateczna forma została ustalona w XIX wieku.
- Metalowe okucie (ferro) z przodu ma sześć wystających równoległych elementów - bo Wenecja ma sześć dzielnic (sestiere), siódmy element po drugiej stronie okucia, to osobno traktowana wyspa Giudecca, łuk okucia jest nawiązaniem do mostu Rialto, inni widzą tam czapkę dożów. Mocna budowa i duża waga ma równoważyć ciężar gondoliera
- Mniejsze okucie z tyłu zwane risso, pełni głównie rolę odbojnika
- Czarny kolor był wprowadzony nie przypadkowo, to kwestia smołowania kadłubów, ale dopiero dekretem z XVII wieku nakazano malować tak całą łódź, by ukrócić rozbuchane zdobienia
- Typowe dźwięki wydawane przez gondoliera informują o zamiarze skrętu (a tak zamiast kierunkowskazów)
Witaj Gosiu.
OdpowiedzUsuńMam prośbę. Dodaj swoje zdjęcie z Wenecji.
Chciałabym zobaczyć moją ulubioną blogerkę w tym magicznym miejscu :)
Buziaki
no, super, ale stać Cię
OdpowiedzUsuńHihi,,, mam to samo z gondolami: wiem, że drogie, wiem, że to rozrywka skierowana głownie do amerykańskich i japońskich turystów, a jednak... coś mnie do tych gondoli przyciąga.
OdpowiedzUsuńKiedyś, wędrując uliczkami Wenecji z moją przyjaciółką, trafiłyśmy do miejsca, gdzie buduje się i remontuje gondole.
Ja bym też chciała zobaczyć Ciebie w Wenecji - może w tej Twojej masce? :))))
Kinga
Ale ja nie mam zdjęcia ze swoją facjatą. Sama byłam, a jakoś nie widziało mi się zaczepiać ludzi, by mi ktoś pstryknął fotę. No bo w zestawieniu z Wenecją odpadam w przedbiegach, mimo że starsza ode mnie i łuszczy się niemożebnie :)
OdpowiedzUsuńMałgorzato.
OdpowiedzUsuńWyjazd do Wenecji to nie był głupi pomysł, to był wspaniały powysł. Mamy piękne zdjęcia, piękne wpisy. A Wenecja? Ja byłam w Wenecji kilka razy im częściej jeżdzę tym bardziej mi jej brakuje i nigdy dość. Za każdym razem coś nowego, coś piękniejszego. Teraz pojadę w kwietniu ale już dziś nie mogę się doczekać. Gondola? Też kiedyś wsiądę i popłyne, nie ważne ile kosztuje,bo to moja Wenecja. Ali. Pozdrawiem.
Alino, głupi, bo czułam się rozerwana pomiędzy Wenecją a karnawałem. Trudno to pogodzić. Do Wenecji zresztą z chęcią wrócę, bo na karnawał chyba nie. Co nie znaczy, że nie podobało mi się, ale chyba wolę same stroje i maski :) Pozdrawiam i zazdroszczę kwietniowej Wenecji.
UsuńMałgosiu, piękna jest Twoja gondolowa opowieść. Masz rację, gondole urzekają. Chciałabym się przepłynąć gondolą. Myślę, że byłabym zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
a ja od siebie dodam ( bylam w wenecji na ostatni weekend karnawalu w zeszlym roku i poplynelam gondola), ze warto poplynac nie tylko glowna (i najdrozsza) trasa czyli canal grande , ale takze bocznymi kanalami ( taniej, ale za to inaczej). widac wtedy, jak naprawde zyja mieszkancy tego niezwyklego miasta ( jak wyprowadzic psa na spacer, no, lodka!). sa wiec wodne karetki pogotowia, wodna straz pozarna, a nawet wodne smieciarki i ... karawany! ruch na kanalach odbywa sie w ten sposob, ze przed zakretem gondolier wola glosno "ojoj", tak zeby inny gondolier mogl go uslyszec. bo w razie czego motorowka moze zatrzymac silnik, a gondola? widzialam chyba jedno "skrzyzowanie " ze swiatlami, naogol jednak obowiazuje zasada "najpierw okrzyk, potem plyniemy dalej". gondole moga wplywac wszedzie, ruch "motorowy" jest tylko na wyznaczonych trasach. gondolierzy to taka "mafia". nikt z "ulicy" sie tam nie zalapie. najlepiej miec w rodzinie kogos , kto jest gondolierem i najlepiej po nim odziedziczyc sprzet. bo gondola to kosztowny pojazd. wersja standard ( bez baldachimow, kanapek pluszowych i innych "bajerow" ) kosztuje 30 tys. euro. jak ktos chce dowiedzic sie wiecej o wenecji , zapraszam do mnie ( http://demonwsieci.blogspot.com/2011/03/carnevale-di-venezia.html) - pozdrowienia z brukseli! :-)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że te boczne trasy są tańsze, bo one właśnie bardziej mnie pociągają. Na Canale Grande to strasznie tłoczno i głośno, nieprawdaż?
UsuńNie dziwię się, że nie możesz ogarnąć Wenecji w jednym wpisie :) Ja mam pozaczynane "migawki" z Wenecji, porozkładane na kilkanaście tematów głównych, łącznie z zakątkiem wspomnianej "remontowni" łódek, a także boczne uliczki o świcie, a to śmieciarki, rozładunki, przewozy (GLS na motorówce), karetki itp. życie codzienne, ulubione zakątki i trattorie, czy wreszcie Isola di San Michele – Wyspą Umarłych (nie wiedziałam, że tam spoczywa m. in. Diagilew, czy Strawiński, ulubiony kompozytor MM, czyli MojegoMałżonka).
OdpowiedzUsuńNiestety wymiękłam przy obróbce 800 chyba zdjęcia... ale obiecuję sobie, że wrócę do tego. Choć przecież czekają i inne miejsca Italii... ech... może na emeryturze? choć jako "wolny zawód" nie mam emerytury...
Zostaje więc chłonąć wszystko i cieszyć się tym,
czego Ci, Małgosiu, i wszystkim Czytelniczkom Twojego bloga serdecznie życzę w tym przydługim komentarzu
:)))
Małgosiu, imienniczko moja, z tych trzech dni przywiozłam 1300 zdjęć, co zapewne znowu skończy się niedosytem, że jeszcze coś bym powiedziała,opisała itp. Ty już tyle widziałaś, że wiesz, gdzie są Twoje ulubione zakątki. Wszystko przede mną :)
UsuńJa niestety nie byłam w Wenecji, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. Śliczne zdjęcia, naprawdę każde ma w sobie "to coś". Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń