Tym razem dzieliłam przygotowania jeszcze mocniej między dom a kościół.
Krzysztof już w zeszłym roku podjął próbę powrotu do tradycji, gdy ludzie sami przynosili kwiaty do Grobu. Tym razem uczynił krok dalej, a może i bardziej wstecz ku tradycji. Nie kupił żadnych kwiatów, tylko poprosił parafian o kwiaty. Z założenia mają to być kwitnące kwiaty doniczkowe, ale w parafii szkółkarzy nie mogło też zabraknąć zdobnych krojem, czy liściami, roślin. A że kościół mamy wąski, problemem było robienie ciemnicy na bocznym ołtarzu, w dodatku większość w ogóle nie zauważała, że tam jest Najświętszy Sakrament.
W tym roku wszystko więc zgromadziło się w prezbiterium i kwiaty płynnie obrazowały a to Ogród Getsemani, a to Grób Pański, a to Rajski Ogród, do którego prowadzi nas Zmartwychwstały Chrystus. Parafianie potem zabierają kwiaty do domów, a jeśli ktoś zostawi rośliny, to na pewno znajdzie się dla nich miejsce w plebanijnym ogrodzie :)
Piszę tak o tym, bo pewna pani miała zająć się rozłożeniem kwiatów, lecz wynikiem chorób w rodzinie, odpadła z pomocy. Zostałam więc w odwodzie ja. Starałam się z nagromadzonego chaosu ułożyć jakąś względną kompozycję, mając na względzie to, że każdy będzie chciał zobaczyć swój kwiat. Ktoś dał gotową kompozycję, którą ustawiłam na ołtarzu, ktoś przyniósł cięte kalie, te poszły pod ołtarz, a potem jeszcze dołożyłam same kalie i na boczne ołtarze, po zdjęciu fioletowego kiru.
Mając na względzie totalną mieszankę, nie zrobiłam tym razem kwiatowych świec, tylko dodałam proste wielkanocne symbole.
Bardzo lubię obchody Świąt w naszej parafii, Krzysztof dba o ich pobożny przebieg, pieczołowicie przygotowując poszczególne liturgie. Dodajcie do tego nasz chórek, w którym jedynym profesjonalistą jest organistka Japonka Michiko, ale pełniąca tu służebną rolę akompaniatorki. Całość przygotowuje Lisa będąca ekonomistką, zawsze wyszukuje jakieś nowe utwory i późnymi wieczorami ćwiczy wraz całą grupą. Porównując z innymi takimi parafialnymi zespołami, powiem Wam, że nie mamy się czego wstydzić.
Zresztą, jeśli macie ochotę, posłuchajcie pieśni z niedzielnej Mszy św. Pieśni jest osiem, trzeba je przewijać pod głównym oknem. Moja ulubiona jest "Gloria", "Le tue meraviglie". Cennym jest utwór na organy, autorstwa jakiegoś Anonima z Pistoi, z XVII wieku.
A w domu?
Tym razem bez Taty rehabilitującego kolano po operacji, ale nawet dla dwojga mieszkańców plebanii starałam się zapewnić jak najsmaczniejszą i najpiękniejszą atmosferę.
Nauczona doświadczeniem poprzednich lat, w końcu przygotowałam słodkości wybitnie na rozdanie. Moje sąsiadki często coś podrzucają, więc byłam na 100 procent pewna, że i tak będzie tym razem. Wyprodukowałam kajmakowe mazurki (przyjęte entuzjastycznie przez obdarowanych), z podarowanej mi przez Tatę Wielkiej Księgi Ciast Siostry Anastazji sama z entuzjazmem upiekłam, a potem pałaszowałam, ciasto z wiórkami kokosowymi. Niemal po 7 latach mieszkania w Toskanii olśniło mnie skąd wziąć twaróg - wyprodukowałam go z kefiru dostępnego w jednym sklepie w Pistoi. Zrobiłam go tyle, że starczyło na sernik i na dawno nieprzygotowywaną paschę - mniam!
To niby nic, ale wiecie, nawet kajmak mam sprowadzany z Polski.
Nie będę się rozpisywać na temat jedzenia, bo tylko ciastom poświęciłam trochę czasu, reszta wypadła dość skromnie, gdyż kto by to przejadł? To znaczy jest jeden chętny na czterech łapach. Może nawet i drugi co niektórymi potrawami by się zajął?
Ja za to niepodzielnie (psów nie dopuściłam do spółki) zajmowałam się dekoracjami. W tym roku tematem przewodnim była trawa. Trochę rozczochrana mi wyrosła, ale może dzięki temu było jakoś tak dynamiczniej na stole?
No bo że była na kartkach i kopertach, to chyba nie muszę nawet wspominać?
Tylko czasu zabrakło na napisanie do wszystkich.
I jeszcze trochę migawek z innych części mieszkania:
Cuda cuda nad cudami, Piękne to wszystko Małgoś
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńJak zwykle zachwycają, wszystkiego dobrego Gochna!!! Anka G-S
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, całusy ślę.
UsuńMazurki wielkanocne cudne ( nasze tez w wiekszosci porozdawane), a dekoracje ... male dziela sztuki ,Ach, szkoda ze Swieta nie trwaja z miesiac! Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, tylko, czy wtedy byłyby jeszcze Świętami?
UsuńPewnie nie! Swieta uplynely w pieknej, wiosennej aurze, mam nadzieje, ze u Was wiosna juz na dobre zagoscila.
UsuńDzisiaj to się nawet zapowiada lato :)
UsuńCudeńka, prawdziwe dzieła sztuki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA ja serdecznie dziękuję :)
UsuńPrzejrzałam wszystkie zdjęcia i jestem pod ogromnym wrażeniem. Prawdziwe perełki potrafisz stworzyć. Gratuluję talentu! :)
OdpowiedzUsuńJa po prostu to lubię :)
UsuńJesteś chodzącym WZOREM do naśladowania ;-) Pozdrawiam bardzo bardzo ciepło z wiosennego Krakowa
OdpowiedzUsuńBasieńko, z lekka przesadzasz, że tak grzecznie odpowiem :) Całusy wiosnenne :)
UsuńJestem pod wrażeniem, chyba sobie wydrukuje te zdjęcia i powieszę na scianie na nastepną Wielkanoc choć trochę pomysłów będę miała.
OdpowiedzUsuńJesteś Wielka!
Dziękuję :) Chyba zacznę wydawać jakieś pismo typu: "ozdoby świąteczne", hi hi hi.
UsuńNo - po prostu pięknie! I ta trawa! :) Super!
OdpowiedzUsuńKinga
Trawę trochę za szybko posadziłam, więc poszła pod nożyczki :)
UsuńUff, coś pięknego!!! Ja też zrobię sobie odnośnik "Wielkanocne ozdoby Małgosi" i na przyszły rok... Ucałowania i podziękowania za piękne życzenia! Annamaria
OdpowiedzUsuńUfff! Dziękuję :)
UsuńNo coz ,bede sie powtarzac sliczne ,sliczne ,a z kaligrafii to celujacy.Pozdrawiam irena z Poznania
OdpowiedzUsuńChciałabym ten celujący, ale jeszcze daleko mi nawet do czwórki :) Ale za komplement dziękuję :)
UsuńWspaniałości - nic dodać, nic ująć!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, kiedy Ty na to wszystko znalazłaś czas? Samo wymyślanie kompozycji, upinanie ozdób, i to nie tylko w domu, ale i kościele. Mazurki chciałoby się zjeść. Ale mam jeszcze swoje - też robię kajmakowy, i od lat - pomarańczowy. Też smaczne, ale nie takie strojne :)
Pozdrawiam poswiatecznie,
Ewa z Legnicy
Zazwyczaj przed świętami mniej śpię, sama z siebie się budzę np. o 5 i robię różne rzeczy :) No i nie pokazałam pokoju, do którego powędrowało wszystko, co "wadziło". Tam nie było świątecznie, hi hi hi.
UsuńPiękno na pięknej ziemi. Pozdrowienia. Renia od Andrei del Sarto.
OdpowiedzUsuńI teraz w głowę zachodzę, kim jesteś? Gdzieś coś mi się po głowie kołacze i jest mi strasznie głupio, że nie pamiętam :(
UsuńNiezwykłe te drukiem ozdobione pisanki. Jestem pod wrażeniem :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. To nie jest wydruk - to najprawdziwsze pisanki. Tuszami.
UsuńPięknie. Pisanki z kaligrafią niezwykłe. Z gorącymi pozdrowieniami.
OdpowiedzUsuńjak zwykle cudowne dekoracje ... napatrzeć się nie można.
OdpowiedzUsuńA Jaja cudnie ozdobione !!! nie no jestem kompletnie zauroczona ... ZNOWU .... :)
Jakże mi miło :) Dziękuję :)
UsuńZ jednej strony tęsknimy do powtarzalności,doznanej celebracji Świąt ale chcę też czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńtak było u Ciebie i tradycyjne kwiaty ale o zróżnicowanych kolorach Pisanki z kaligrafią bardzo oryginalne i piękne!
Tak, ta powtarzalność, rytm wyznaczany jest czymś, co bardzo lubię. Lubię nowości i lubię stałość :) Cieszę się, że Ci się spodobały :)
UsuńPani Malgosiu, wszystkie komplementy zasluzone.Ja tez podziwiam pani Talent i Profesjonalnosc. Pozdrawiam serdecznie Teresa z Pistoi.
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję Pani Tereso! Że też dotąd na siebie nie wpadłyśmy. Pistoia nie taka wielka :) Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMam nadzieje zastac pania w okolicach kosciola San Pantaleo, kiedy to wybiore sie w koncu rowerem :) Rowniez pozdrawiam, P.s mieszkam w okolicy Monterosa (slynna gelateria :) ) a to jest troche na uboczu i moze wlasnie dlatego jakos na siebie "nie wpadlysmy " :)
UsuńWszystko piękne, ale pisane pisanki najpiękniejsze! Fantastyczny pomysł!
OdpowiedzUsuńMałgosiu,wszystko fantastycznie piękne! Pisanki mnie totalnie zachwyciły !
OdpowiedzUsuńA mazurki prześliczne. :)
No i kartki, wśród których i moja. Dziękuję :*