Po ostatniej wizycie w Ogrodach Boboli wracaliśmy spacerkiem na parking. Tak sobie szłam, szłam i patrzyłam na domofony. Nie pierwszy zresztą raz. Tym razem zawzięłam się i postanowiłam zebrać w jednym wpisie właściwie wszystkie napotkane. Rzadko kiedy się powtarzały. Najprostszym systemem powiadomienia mieszkańców jest oczywiście zwykły dzwonek bez podpisu, ale gdy w danej kamienicy mieszka więcej rodzin ...
Oto zbieranina z około 600 metrów Via Romana:
Ciekawy pomysł, zwrócę na to uwagę:) Ja śledzę kołatki
OdpowiedzUsuńNo, właśnie tych kolekcji mam już tyle, że wolę nie wyobrażać sobie, gdyby były rzeczywiste, gdzie ja bym pomieściła, kołatki, domofony, lampy, drzwi, okna, kościoły romańskie?
UsuńFaktycznie te guziczki i przyciski przywołują moje dzieciństwo, i też sporo ich zrobiłam na zdjęciach. U mnie chyba już niewiele, takich oryginalnych "guzików".
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym bloku dwupiętrowym domofon pojawił się bardzo późno, więc w ogóle nie kojarzy mi się z dzieciństwem :)
UsuńHo, ho! Cóż za pomysłowość! Czy niektóre z nich są rzeczywiście takie wiekowe, czy tylko stylizowane? Z pewnością dostosowane do wyglądu wejścia i całej kamienicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z domu {bloku :-( } wyposażonego w domofon podobny do trzeciego od prawej w dolnym rzędzie.
Ewa z Legnicy
Nie mam pojęcia. Warto byłoby kiedyś zapytać jakiegoś znawcę przedmiotów użytkowych i ich historii.
Usuńszaleństwo domofonowe! :)
OdpowiedzUsuńKinga
Mają ten gust :)
Usuń