wtorek, 6 października 2015

POGGIBONSI - DRUGA ODSŁONA

Wpis dedykuję "Niebieskiej", która akurat wybiera się w pobliże.

Poszukiwania Mszy św. w okolicach Poggibonsi związane były z opisanym już wcześniej tygodniem spędzonym z B. i jej rodziną. Na miejsce noclegu pojechałam wczesniej, żeby nie być niczym zaskoczoną i rozejrzeć się po okolicy.
Szukając ciekawych kościołów odkryłam Sanktuarium di Romituzzo.
Możecie się zdziwić, jeśli najpierw napiszę, że budynek konsekrowano pod koniec XV wieku. Nie romański?
Ano tak, ale zanim wyjaśnię niezwykłość , która mnie przyciągnęła.
Kilka słów o Sankturaium
Jesteśmy znowu w Poggibonsi.
Okolica dosyć współczesna, dość blisko przebiega ruchliwa ulica.
Z pewnego dokumentu, napisanego w 1321 roku, dowiadujemy się, że okolicę zamieszkiwały pobożne kobiety. Szyły sobie stroje podobne do mniszych habitów. Nie tyle mniszych, co pustelniczych. A pustelnika zwano "romito" i od tej nazwy ukuto żeńską formę "romituzze". Słowo nadało nazwę całemu terytorium.
Dotąd w archiwum gminy Poggibonsi istnieje wiele dokumentów z XIV wieku, w których wymienia się nawet te kobiety z imienia. Wspominane często są przy okazji zbieranina jałmużny. Panie zbierały się na modlitwy w małym oratorium, którego resztki odkryto pod obecną zakrystią.
Gdzieś w pobliżu postawiono także kapliczkę, do której namalowany został fresk Matki Bożej Śnieżnej. Ale lud, jak to lud, chciał, by obraz związany był z jakąś legendą, a ta głosi, że wizerunek znaleziono pod wielką zaspą śniegu, który spadł w maju, rzecz absolutnie tu niespotykana. Pod śniegiem leżał kamień z wizerunkiem Madonny. Kamień przeniesiono na kraj drogi, lecz następnego dnia znaleziono go dokładnie w miejscu wydobycia spod śniegu. Dlatego zdecydowano, by tam stanęła kapliczka. Potem dodano zadaszenie, by ludzie mogli przychodzić do niej na modlitwę. I tej struktury ślady odkryto pod posadzką prezbiterium.
Jak to zwykle bywało z popularnymi miejscami kultu, kapliczka doczekała się rozbudowania, a raczej nabudowania na niej świątyni. Ludzie wiązali wiele cudownych uzdrowień z wizerunkiem z fresku, z chęcią pozostawiając pieniężne ofiary. Z tego powodu, w przedziwnym miejscu, tuż przed ołtarzem, stanęła duża skarbona, z której pieniądze wpadały do podziemnego pojemnika.
Ale zanim go zobaczymy, zatrzymajmy się przed kościołem.
Prosta niska fasada o ciepłym grzejącym oczy zabarwieniu, zaprasza, by skryć się w cieniu obszernej loggi. Jednym z niewielu zdobiących ją elementów jest rzeźbiony otwór wrzutowy na jałmużnę.
Rozłożysta bryła zewnętrzna stoi w kontraście do niewielkiego wnętrza,  do pojedynczej nawy, po której bokach stoją dwa proste ołtarze. Nad wejściem balkon, ale pusty, Czy kiedyś były tam organy? A może nigdy się nie pojawiły?
Jestem ciekawa fresku w głównym ołtarzu, ale nie jest łatwe obejrzenie go.
Madonna została  obudowana późniejszym ołtarzem, zasłonięta tabernakulum i kwiatami. Dziwne. Przecież, jakby nie było, to patronka miejsca.

Na koniec zostawiłam to, co mnie zaintrygowało, co wręcz przeszkadzało w skupieniu się podczas Mszy św.
Bogaci ludzie wrzucali pieniądze, dawali jakieś cenne obiekty w podziękowaniu za otrzymane łaski. Ale co mogli ofiarować biedni?
Zaczęli tworzyć z masy papierowej, przywozili płaskie, bądź przestrzenne elementy wskazujące na tę część ciała, za której uzdrowienie dziękowali. Prawdopodobnie duży wpływ na użycie papierowego surowca miały prężenie działające wtedy papiernie w pobliskim Colle Val d'Elsa.
Jakieś problemy własnościowe spowodowały zmniejszenie aktywności sanktuarium, ruch dziękczynny zamarł, po czasach świetności zostały owe niezwykłe wota.
Wypełniają całą górną część ścian. Przyznam, że najpierw wydają się dosyć makabryczne, potem oswajam się z ich widokiem. Znając technikę czuję pieczołowite wyklejanie tych obiektów. Wszystkie przykrył kurz, zunifikował kolory, ale cały czas czuję ludzkie historie sprzed kilkuset lat.

Niestety, google namieszało coś w swoich ustawieniach i nie mogę wkleić zdjęcia sferycznego bezpośrednio do artykułu, jeśli więc chcecie rozejrzeć się po niezwykłym Santuario di Romituzzo, kliknijcie tutaj.

5 komentarzy:

  1. Ojej! Ale mi miło! Dziękuję :)
    Sądzę że wybiorę się do tego sanktuarium. Warto, zwłaszcza że tak niedaleko :).
    Muszę jeszcze poszperać u Ciebie, potrzebuję inspiracji.... . Taki mało spodziewany ten wyjazd :)
    Nie bylo nawet kiedy pomyśleć.
    :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite! Faktycznie, wota chwytają za zmysły. Mnie też one zawsze ruszają. I wbrew pozorom to chyba najbardziej osobiste podziękowanie - taka cząstka siebie oddana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś pokazywałam tutaj takie innego rodzaju, obrazki malowane przez wdzięcznych ludzi - poruszające!

      Usuń
  3. Mną tak wstrząsnęły podziękowania ludzi i prośby złożone w Sanktuarium w Wysokim Kole. Najpierw byłam zszokowana, potem zachwycona. Przy cudownym obrazie ludzie zostawiają zdjęcia, biżuterię, medaliki, obrączki, różańce. Najbardziej w,ruszyło mnie zdjęcie usg, na którym pewna kobieta napusała, że dziękuje za to, że jej córka zdecydowała się urodzić to dziecko. Tak zastanowiłam się wtedy, co można zostawić w podziękowaniu? I doszłam do wniosku, że to, co się ma przy sobie i jest cząstką nas. Zatem te części ciała wykonywane przez dziękujących to coś prostego, oczywistego i takiego od siebie w pełni.

    OdpowiedzUsuń