Zazwyczaj staram się nie chwalić otrzymanymi prezentami od czytelników, chociaż każdy z nich wzrusza mnie bardzo. Nie chciałabym, byście myśleli, że oczekuję prezentów. Jest mi aż głupio, gdy piszecie, że to za bloga, że chcecie w ten sposób wyrazić wdzięczność. Często nie znamy się osobiście, wystarczą słowa, jedno zdjęcie. A mnie porusza aż do spoconych oczu fakt, że ktoś tam o mnie myśli, że siada do komputera, szuka samodzielnie adresu, spędza czas nad wykonaniem jakiegoś nietuzinkowego upominku. Bywa tak, że dobry duszek dostarczy prezent pod same drzwi i ucieknie. Bywa też tak, że z pełnym zaufaniem i nadzieją, że poczta nie pomyli świąt, lecą do mnie szydełkowe piękności.
Wczoraj to mnie jednak zupełnie zatkało.
Trudno ukryć, że kaligrafia stała się moją pasją.
Wyobraźcie sobie moje szeroko otwarte oczy, gdy zobaczyłam komplet, z miniaturkowym kałamarzem i piórem, a w medalionie rozpoznałam pomniejszoną własną pracę.
Aniu, musiałam Ci podziękować publicznie.
DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA!
To arcyniezwykły prezent z niezwykłej okazji :)
Nie mogłam się zdecydować, jak go sfotografować. Z niezdecydowania zrobiła mi się mała sesja:
Małgosiu, gratuluję tak zdolnych i oddanych przyjaciół! Tylko naprawdę wielkie uczucia i emocje mogą zmaterializować się w tak misternie i z przesłaniem wykonanym cudeńku.
OdpowiedzUsuńPani Anno - z podziwem i zazdrością (pomysłu!!) - chapeau bas!
Pozdrawiam serdecznie Obie Panie
Ewa z Legnicy
Bardzo dziękuję za tak miły dowód uznania :)
UsuńAniu, Twoja praca wymaga podziękowania, nie można jej zbyć milczeniem :)
UsuńNajbardziej niezwykłe jest to, że się nie znamy osobiście. Od razu mi się oczy szklą, gdy o tym myślę.
Usuńwow !!! faktycznie godne podziwu. Nie dosyć, że pomysł miała Ania wspaniały to jeszcze to wykonanie zachwyca ogromnie. Piękny komplet ! też bym się nim na prawo i lewo chwaliła :D
OdpowiedzUsuńUff! Dobrze, że zrozumiałe jest to moje wywnętrznienie się :)
UsuńDziś ja się wzruszyłam jak przeczytałam ten wpis... Bardzo się cieszę, że niespodzianka się udała :)
OdpowiedzUsuńNiech się dobrze nosi i przypomina, że gdzieś tam na Śląsku jest ktoś, kto ciepło myśli o Tobie.
Śląsk jeszcze bardziej zyskał w moich oczach :)
UsuńDroga Malgosiu, wlasnie wrocilam z nastepnego "skoku" i jak zwykle pierwsze kroki do Twego bloga.
OdpowiedzUsuńWow...prezenciki - kto nie lubi ich otrzymywac. Brawo za pomysly, piekny komplet. Ha ha, pomysle - wlasciwie to juz mam pewien pomysl. Mysle, ze dotrze w odpowiednim czasie.
Nie uwierzysz, pierwsze kartki wyslane z Toscanii 20 wrzesnia dotarly do polskich adresatow 20 pazdziernika.
Serdecznie pozdrawiam.
Anonim "B".
B. i tego się obawiałam, bo ja pisałam z radości a nie dla "wymuszania" prezentów. Chociaż skłamałabym, gdybym napisała, że nie lubię ich dostawać, wręcz przeciwnie!
UsuńJa znam Anię osobiście ... i chociaż wiem, że jest specjalistką od tzw " osobistych" personalizowanych wyrobów - to ten komplet i tak mnie powalił na buźkę.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się ogromnie, bo trafiłam na Twój blog!
Myślę, że sobie tu posiedzę troche :)
A to niezwykłe spotkanie! Witam w moich rozgadanych progach :) A Anię proszę ode mnie ucałować osobiście :)
UsuńNie ma lepszych prezentów, niż rękodzieło spersonalizowane, stworzone z myślą o danej osobie. Podziwiam! :) A.
OdpowiedzUsuń