Okazja, by ją wyrazić nadarzyła się potrójnie, w postaci nowego pomysłu na świece.
Jedną świecę podarowałam mojej księgowej jako znak i życzenie dobrej współpracy, drugą - France, u której byłam na pysznym, jak zwykle, obiedzie, a trzecią, urodzinową, mojej imienniczce.
A gdy tak już poszłam po tęsknocie za latem, to jednej świecy pozującej do zdjęcia dodałam inne moje ulubione włoskie motywy: makaron i cytryny. Przegięłam?
Ale od razu cieplej, nieprawdaż? Bo za oknem wiatr urywa wszystko, góry na nowo otulone białym czymś, czego nazwę, boję się napisać, brrrr.
Właściwie to przyznam się, ze skłamałam, świec wykonałam ilość 4 - słownie cztery, bo pozazdrościłam obdarowanym i siebie też zasłonecznikowałam.
Małgosiu cudne!
OdpowiedzUsuńJa tą od Ciebie schowałam w sobotę, żeby moje oko cieszyła w nowym mieszkaniu. Panowie robią dzielnie i widać już postępy!
A co do lata... to dziś widziałam klucz wracających ptaków!!!! Więc oby do wiosny!
Meraviglioseeeee !!! :) ach, też bym sobie chętnie "zasłonecznikowała", bo od wczoraj też u nas to białe "coś" znowu spadło... do tego słoneczniki są moimi ulubionymi kwiatami i chyba ulubionym motywem toskańskim :)-patrząc na mój avatar pewnie nikt się nie domyślił:P Co do makaronu i cytryn - jak dla mnie udane zestawienie - może nie smakowo, ale kolorystycznie i artystycznie owszem! Chyba pod wpływem znalezionej tu inspiracji ruszę w miasto w poszukiwaniu girasoli pod jakąkolwiek postacią:)
OdpowiedzUsuńPiekna, sloneczna swieca!!! Cudo Malgos, jestem pod wrazeniem, a za sloncem to i my tu w Polsce okropnie tesknimy!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, te słonecznikowe świece są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńPadam z zachwytu.
Serdecznie pozdrawiam.
Nieustannie zaskakujesz :)
OdpowiedzUsuńCUDNE ! Po prostu CUDNE !!!
Piknie, Pani, piknie, ach jak pięknie.
OdpowiedzUsuńkawowe słoneczniki, no, no!
OdpowiedzUsuńI jak tu takie cudności spalać?
W Krakowie też niestety ma się ku zimie.
Kinga
Jakie śliczne, jakie apetyczne. A lato zaraz po wiośnie..
OdpowiedzUsuńAleż się cieszę, że Wam też się podobają, "też" - bo szczerze przyznam, że sama z nich zadowolonam.
OdpowiedzUsuńsumienie nie pozwolilob mi takiej swiecy zapalic....zbyt piekna :))
OdpowiedzUsuńAleż ją można palić, wręcz należy! Zawsze szantażuję obdarowanych, że inaczej nie będzie następnego prezentu. A tej potem można wstawić np. tealighta
OdpowiedzUsuńTealight-y teraz bywają kolorowe i zapachowe, żółty lub brązowy tu by pasował ale te świeczki to cudeńka. najpierw trzeba by się z nimi oswoić, napatrzeć, po delektować a potem zapalić można!
OdpowiedzUsuńŚwieca bez płomienia to taki trochę przedmiot bez duszy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się!!!
OdpowiedzUsuńCudne złote słoneczniki!!Pomagają przetrwać jakieś słoty czy niepogody ...Za oknem sroki już wiją gniazdo-aby do wiosny ,do lata!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Gdynianka
Małgosiu, wspaniałe te słoneczniki - świece! Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńA do tego cytryny i makaron i już mam skojarzenia z Toskanią:)
Pozdrawiam:)
Witam!!
OdpowiedzUsuńNa blogu Pani Małgosi jestem krótko,dowiedziałam się szukając ksiazek o tematyce Toscanii.Kocham Italię chociaż jeszcze w niej nie byłam.Czytam wszystko co z Toscanią jest związane,nawet przewodniki.Jestem mamą na pełnym etacie a Toscania to chwila wytchnienia od codziennosci.
Dziękuję za opisy i zdjecia,pozdrawiam.Magda
Witam serdecznie i dziękuję za przywitanie i ujawnienie się :) Życzę miłych doznań na moim blogu.
OdpowiedzUsuńŚliczne i pachnie mi kawą, och jak pachnie!
OdpowiedzUsuńPięknetakie przestrzenne,Małgosiu wiecej takich rzeźbiarskich form!
OdpowiedzUsuńasia
Jak to możliwe, że zawsze znajduję tu coś czego mi właśnie potrzeba?
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Dorota
Witam Pani Małgosiu.
OdpowiedzUsuńJestem Pani imienniczką z Trójmiasta.Na Pani blog trafiłam poprzez Pani pierwszą książkę. Odważyłam się napisać bo wczoraj doszłam w czytaniu do momentu w którym Pani określiła się jako admiratorka Michała Anioła i przy każdym jego dziełu doznaje Pani stendhalowskich uniesień.Ja również uwielbam tego artystę a zaczęło sie to wiele lat temu od książki " Udręka i ekstaza" Irvinga Stone. Będąc w październiku 2008 w Empoli u znajomej siostrzyczki zakonnej byłam przeszczęśliwa, że będę w ukochanym mieście tego wielkiego Florentyńczyka i "dotknę" jego dzieł. I doznałam takich wzruszeń i nie wiedziałam, że jest na nie określenie " syndrom stendhalowski" o czym też się z Pani książki dowiedziałam. Przed Dawidem ale tym oryginalnym z Galleria dell'Academia dostałam dreszczy i łzy wzruszenia mi popłynęły z oczu - myślałam że jestem jakaś nienormalna i nie mogłam opuścić tego miejsca. Potem Pieta zwana florencką stojąca samotnie na półpiętrze Museo dell'Opera del Duomo. Tam można przeżywać swoje "uniesienia" samotnie bo jest to dość kameralne muzeum i w końcu kilka miesięcy później w Rzymie odnalazłam Bazylikę św. Piotra w Okowach a w nim przesławną rzeźbę Mojżesza. Wzruszenia nie do opowiedzenia - ale potwierdzam "padłam ofiarą" syndromu stendhalowskiego zwanego również florenckim.
A tak poza tym spełniła Pani swoje ale i moje marzenia. Może kiedyś ja się odważę.
Pozdrawiam serdecznie
Małgorzata
Pani blog to dla mnie odskocznia od życia codziennego. Zamówiłam książkę dzisiaj ,czekam na pierwszy rok w Toscanii.Mimo iż nie byłam w Italii bardzo mnie tam coś przyciaga,za czymś tęsknię .
OdpowiedzUsuńWiem,ze trochę to dziwne ,dla mnie samej również ale czuję nostalgię z a tym krajem.
Miło mi ,że przyjęła Pani zaproszenie na facebooku.
Pozdrawiam.
Magda G
Pani Małgosiu droga, dzięki serdeczne za cudowny prezent! Mam teraz Toskanię w domu i zima mi niestraszna:-)
OdpowiedzUsuńPrześliczne świece - fantastyczny i oryginalny pomysł!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
cudneeeeeeeee:)
OdpowiedzUsuńHmmm...
OdpowiedzUsuńJestem tutaj pierwszy raz - ale jesli pozwolisz zatrzymam się na dłużej
Toskańską krainę kocham - nawet mogąc tylko marzyć aby przezyć w niej wszystkie cztery pory roku - choć wiem, że to sie kiedyś spełni
A świeca piękna...
Witaj i rozgość się tutaj tak długo, ile tylko zechcesz :)
OdpowiedzUsuńPani Małgosiu, cóż białego mogło przysypać Toskani? Chyba tylko cukier w pudrze.Można ją jeść i jeść i nigdy nie mieć dość. A słoneczniki piękne i życzę sobie i wszystkim aby to nie one chodziły za słońcem ale żeby słońce przyszło za nimi.Maszka
OdpowiedzUsuń