Z prawej nawy kościoła można wejść do kaplicy kryjącej ów tytułowy skarb. Nastawcie się na drobną opłatę. Wejście do świątyni nic nie kosztuje, ale obejrzenie niezwykłego dzieła rąk wielu osób wymaga wysupłania chyba około 1,50€. Często krata strzegąca wejścia bywa zamknięta i trzeba rozejrzeć się za kimś, kto przekręci klucz i włączy światło. Nagrodą będzie lśniący Ołtarz Świętego Jakuba.
Niespotykane dzieło wielu złotników i artystów, tworzone pomiędzy końcem 1287 a 1456 rokiem. To, co ukazuje się naszym oczom, to wyklepane na zimno srebro, gdzieniegdzie pokryte złotem oraz emalią. Przytwierdzone jest do drewnianej konstrukcji trzymającej formę ołtarza. Na zdjęciu z czasów renowacji widać boki na zawiasach. Ja myślałam, że to jest cienka warstwa metalu obitego na drewnianej rzeźbionej formie, a tu okazuje się, że blacha jest na tyle gruba, że drewno nie odtwarza w ogóle kształtów postaci.
A postaci jest takie mnóstwo, że jedna wizyta nie wystarczy, by nam zapadły w pamięć. To taki rodzaj obiektu sztuki, który wciąga, im dłużej mu się przyglądam, tym bardziej zdaję sobie sprawę, ile jeszcze przede mną jest do spostrzeżenia, ile razy jeszcze muszę wrócić. To księga wspaniałej rzeźby, właściwie, średniowiecznej. Jeszcze nie zdecydowałam, kto mnie ujmuje, czy zapatrzony w niebo św. Augustyn, czy Aniołowie, czy misterne ornamenty. A może nigdy się nie zdecyduję, bo każda wizyta wypatrzy swojego faworyta?
Skąd taki długi przedział czasowy powstawania ołtarza? Otóż najpierw stworzono przednią dolną część (antependium), która przyozdabiała mensę ołtarzową z kaplicy św. Jakuba widzianą tylko przez księży odprawiających Msze dla mieszkańców miasta i dla pielgrzymów wędrujących z Santiago de Compostela. Czy ja już wspomniałam ze św. Jakub jest patronem Pistoi?
Nie minęło wiele czasu od pierwszych uderzeń młotków o srebro, gdy w 1293 pewna banda złupiła część ołtarza. Odnowienie i rozbudowę powierzono Andrea di Iacopo d'Ognabene, ale to nie jedyne nazwisko istniejące na liście twórców. Jest wśród nich Francesco Nicolai, Leonardo di ser Giovanni,Giglio Pisano, Nofri di Buto, Atto di Piero Braccini, Simone di Francesco del Guercio, Piero d'Arrigo Tedesco, Piero d'Antoni da Pisa, przyznam się, że te nazwiska mi nic nie mówią, poza jednym - Filippo Brunelleschi! To i tak nie jest pełna lista, ale daje wyobrażenie, dlaczego przez wieki ołtarz ciągle się przeobrażał, każdy artysta miał swoją wizję, mniej lub bardziej sprawny warsztat. Kiedyś na przykład dołożono do ołtarza drewniane elementy. Potem wszystko ujednolicono. A na czas II wojny światowej rozmontowano i schowano w tajemne miejsce, gdzieś we Florencji. Na szczęście! Zagrożeniem dla dzieł byli nie tylko najeźdźcy, ale i wyzwoliciele. Wiele wspaniałych włoskich zabytków znalazło się wszak "nie wiedzieć jakim cudem" (taaaa?) w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Po wojnie ołtarz odnowiono, zmontowano i w 1953 roku zwrócono Katedrze w Pistoi.
Nie będę po kolei opisywać każdej tablicy. Przygotowałam schemat po polsku, więc może przyda się komuś, kto zabłądzi w te strony i zechce spotkać się ze srebrnym ołtarzem św. Jakuba. Serdecznie namawiam.
Jesli chodzi o dziela ktore jakims cuden znajdywaly sie w Ameryce to bardzo proste. Kiedy Amerykanie wyzwalali Europe i zdrugiej strony szla Armia Czerwona, obie przescigaly sie w tym kto znajdzie zagrabione czy ukryte dziela sztuki. Kazda ze stron musiala sie spieszyc. Po wojnie okazalo sie ze wiele zabytkow europejskich znajduje sie w amerykanskich muzeach. Jesli chodzi o armie radziecka to jej skutki rabowania sa znane do dzis. Do dzis zastanawia mnie w jaki sposob skrzynie slubne, olbrzymie i bezcenne, znalazaly sie nagle w Ameryce, jakie widzialam na wystawie we Florencji a dzis sa tylko wypozyczane.
OdpowiedzUsuńCo do tych armii z obu stron byly tworzone grupy historykow sztuki ktorzy poszukiwali zaginione dziela. Nie pamietam nazw ale te operacje mialy nawet swoje nazwy. W ten sposob obie armie scigaly sie, ktora pierwsza cos odkryje. Takie sa niestety skutki wojen.
Zawsze jak widzę takie dzieła to zadaję sobie pytanie:jak ono to zrobili - te koronki, pięknie ukladający się materiał i inne szczególiki. Zadziwiają mnie możliwości ludzkiego talentu. Pozdrawiam Iwona
OdpowiedzUsuńFktycznie prawdziwy skarb, pracy ogrom widac i jakie to szczescie, ze to dzielo wrocilo na swoje miejsce!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Cuda, cuda, cuda, dzięki za ich pokazanie.
OdpowiedzUsuńNo wreszcie! Bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńSchemat sobie wydrukuję, przyda mi się w lecie :)
Ach ta Pistoia... taka nieduża, a ile w niej niezwykłych skarbów.
Kinga z Krakowa
Cudownie!Wydrukowałam i zabieram na majowy wyjazd.Jeszcze trzy miesiące...Oj, dzieki, dzieki!
OdpowiedzUsuńTo trwanie do dzisiejszych czasów jest niesamowite. I ciągle podziwiany. Piękny!
OdpowiedzUsuńDziekuje, wspanialy opis a ten rysynek -diagram to wisenka na torcie:),. Podziwiam Twoja pracowitosc, choc czesto nie pisze.
OdpowiedzUsuńGrazyna1
Cieszę się, że trafiłam na Twój blog - w nim znajduję to, co lubię.
OdpowiedzUsuńZ niesłabnącym zainteresowaniem wędruję z Tobą po mojej ukochanej Toskanii. Dzięki!
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie po odbiór wyróżnienia na mój blog
http://wsepii.blogspot.com/
Pozdrawiam:)
Dzięki za kolejną wspaniałą wycieczkę po skarbach i zabytkach ! No i schemat! Wciąż mam nadzieję ,że przyda się w mojej kolejnej wyprawie...
OdpowiedzUsuńGdynianka
Niesamowity jest ten ołtarz. Dzięki za jego opis i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTo jest tu najcudowniejsze , że gdziekolwiek się człowiek nie znajdzie zawsze coś pieknego na niego czeka i za jedyne złoty pięćdziesiąt może sobie do woli nacieszyc oczy bez zbednego pośpiechu. Jestem pod wrażeniem mapki(będę się wymądrzać przed meżem)Dziekuję i Pozdrawiam. Maszka
OdpowiedzUsuń