poniedziałek, 9 lipca 2012

TROPPA GRAZIA SANT'ANTONIO

Pewien niezbyt bogaty kupiec marzył przez wiele lat o zakupie konia. W końcu udało mu się uzbierać pieniądze i spełnić marzenie. Lecz, gdy usiłował dosiąść swojego rumaka, nie dawał rady, czy to z braku sił, czy z powodu za krótkich nóg. Zwrócił się więc do swojego ulubionego świętego, prosząc o siły. Po czym skoczył na konia, ale z takim rozmachem, że znalazł się po drugiej stronie zwierzęcia. Burknął więc: "Zbyt wiele łaski święty Antoni", co jest używanym tutaj powiedzeniem.
Słyszałam też wersję z wieśniakiem i osłem, wydaje mi się być nawet bardziej wesoła i przaśna :)
Tak czy siak, w przypadku nadmiaru dobroci możecie powiedzieć: "Troppa grazia Sant"Antonio".
Obiecuję, że burczeć nie będę, ale obawiam się, że czeka mnie klęska urodzaju. Powoli nie wyrabiam z ogródkiem.
Truskawki już drugi raz w tym roku owocują. Są większe, słodsze i wynagradzają nam ich niedosyt z początków maja, kiedy to stanowiły główny posiłek szpaków. Teraz, zabezpieczone siatką, co dwa dni dają  dorodne zbiory niemal każdego dnia.
Może jeszcze zdążą trzeci raz w tym roku nas uraczyć? Kto wie?
Z radością wielką i lekkim strachem przed natłokiem prac patrzę na pomidory. Na razie tylko nie nadążam z ich podwiązywaniem. Rosną jak szalone, a zielonych zapowiedzi, jest tyle, że chyba będę dokupować słoiki. Pierwsze dwa czerwone słonka, typu serca, wylądowały na stole. 
San Marzano wyglądają dziwnie, bo każdy pomidor kończy się pypciem, przez co przypomina paprykę. Te pójdą na obrane jedynie ze skórki. W zeszłym roku podeszłam do tematu nieufnie, bo według przepisu znalezionego w internecie, tylko się je  obierało i pasteryzowało w słoikach, bez żadnej zalewy, bez dodatków. Zachowały się znakomicie, były pyszne, więc już mam wytyczony przydział prac na nadchodzące tygodnie. 
W tym roku w ogóle nie mam cukinii, a ogórki zbuntowały się, po trzech próbach ich wysiewu, dałam za wygraną. Strat wielkich nie notuję, bo i tak Fabio już drugi raz podrzucił nam zielono-żółty zestaw, a krótkie ogórki zamówiłam z Polski i będę ja tu kisić.

Na drzewach śliwkowe przytupywanie. Co tu by z nich zrobić? Kompotów pijemy niewiele, ale czy myślicie, że pseudo powidła z takich cudeniek wyjdą?
W końcu udało mi się też przyłapać granaty na kwitnięciu. Są już i niedojrzałe owoce, ale jeszcze gdzieniegdzie na gałęziach pysznie czerwienią się trąbkowate kwiaty.
A skoro już o kwiatach mowa, to na nieuprawianym teraz parafialnym polu rosną pewne osty, kwitnące podobnie jak karczochy. Wiem już, że w tych roślinach zjada się liście, choć na razie nie mogę się przekonać do eksperymentów.
Chciałam ich naciąć na bukiet do domu, ale w klapeczkach bałam się iść przez chaszcze, żeby nie trafić na jakąś żmiję. Jedna żmija, w mojej postaci wystarczy, po co ryzykować spotkanie z konkurencją?

19 komentarzy:

  1. jak w raju....
    :-)
    pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko te potencjalne żmije mało rajskie, ale faktycznie wszystko rośnie cudnie :)

      Usuń
  2. Wspaniale. :-) i tak kolorowo. Granaty mnie intrygują, moze kiedys ich spróbuje;-). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zachwycają kształtem, ale na samo spożycie nie znalazłam jeszcze zadowalającego pomysłu.

      Usuń
  3. ach, jakie piękne truskawki, kwiatów granatu nie widziałam nigdy, a śliwki - może przesypać połówki cukrem, zapasteryzować i potem używać do deserów, ja je widzę w takich knedlach z ziemniaczanego ciasta albo na drożdżówce posypane kruszonką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, dzięki, kupuję pomysł z połówkami, myślę, że i do pierogów będą wyśmienite, a te lubię baaaardzo. Knedli jakoś nigdy nie robiłam, bo ja z Wielkopolski :) Tam raczej pyzy puchate drożdżowe się robi.

      Usuń
  4. Same pyszności. Tego nigdy za dużo. Przyjadę to zjem :-). Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu masz śliczny ogód i piękne plony.pozdrawiam Grażyna.
    Warmianka

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smakowitosci!
    Piekne zdjecia Malgos, sloneczko jednak robi swoje!

    Pozdrawiam serdecznie z moich kaprysnych Kaszubskich pol i lasow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczko i nawadnianie! Nie dałabym rady sama podlewać, system za mnie rozwiązuje problem :) Pozdrawiam moje ulubione Kaszuby.

      Usuń
  7. Małgosiu, ależ masz piękne zbiory! Kochana rób dżem z tych śliwek, będzie na pewno wspaniale smakował:)
    Ja zrobiłam już truskawkowy z rabarbarem, rumem i lawendą, a także z samych truskawek, zrobiłam porzeczkę czerwoną oraz dżem morelowy- wszystkiego po kilka słoików, bo nie robię jakiejś wielkiej produkcji.
    Uściski Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majanko, na bieżąco śledzę i się ślinię na widok Twoich wyczynów kulinarnych. Teraz ostro obcięłam wszelkie ciasta i desery.

      Usuń
  8. Ale urodzaj;)
    Ja rowniez robie tiramisu(w nawiazaniu do poprzedniego postu,poniewaz czytam raz na tydzien albo i mniej) z bita smietana ale mascarpone jest i owszem.
    Jajek po prostu nie lubie za bardzo a surowych juz wogole. Do tego uczulaja mnie czasem.
    Ubijam smietane,mieszcza z serkiem i,jesli jest tak upalnie jak obecnie,coby ladnie stezalo wszystko,daje 2-3 lyzki nutelli. A w sobote rozpuscilam troche bialej czekolady,pychota.
    Moje tiramisu jest zazwyczaj bez cukru,najwyzej1-2 lyzeczki pudru do smietany,coby nie opadla.
    Polecam serdecznie i pozdrawiam jeszcze serdeczniej
    Sasiadka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilko, ciekawy pomysł, choć ja akurat nie jestem na bakier z jajkami. Pozdrawiam sąsiadkę i całuję dzieciaczki. Śledzę bloga, ale widzę, że się przenosisz. Mam nadzieję, że dotrę, gdzie :)

      Usuń
    2. OO, już mam :) Dodaję do obserwowanych :)

      Usuń
  9. W zeszłym roku robiłam dżemy z brzoskwinii w lipcu zajrzyj www.okiemjadwigi.pl w zakładkę przepisy kulinarne są łatwe proste i pyszne bedziesz miała jak znalazł do Twoich wyrobów
    pozdrawiam serdecznie
    jadwiga

    OdpowiedzUsuń
  10. wpisy z 17.08 2010 polecam błyskawiczne powidła cioci Joli

    OdpowiedzUsuń