Zdążyliśmy przed szpakami!
W końcu!
Nigdy wcześniej nie robiłam zapraw z czereśni.
Szybki myk do internetu, co proponują polskie i włoskie strony.
Zdecydowałam się na:
1. Czereśnie w porto - już po spróbowaniu zalewy, wiem że będą pyszne. Na 1 kg czereśni daje się 400 ml trunku, 600 ml wody, 20 dag cukru i 6 niewielkich kawałków kory cynamonowej. Zalewę podgrzewa się do roztopienia cukru, a następnie "podtapia" się nią czereśnie (z pestkami) w słoikach.
2. Konfitury - zrobiłam dwa rodzaje, ale ułatwiłam sobie zadanie tym, że najpierw pozostałe (po zalewaniu porto) 5 kg wydrylowanych czereśni męczyłam wysokimi temperaturami w towarzystwie niecałych dwóch kilogramów cukru. Wydawało mi się, że dałam za mało cukru, bacząc na różne przepisy, a okazało się, że przygotowałam bardzo słodką bazę. Dzięki ukochanemu robotowi, nie stałam nad czereśniami. Mam podgrzewaną misę, więc wystarczyło zadać trzy razy po mniej więcej 2,5 godziny podgrzewania i mieszania z kilkugodzinnymi odstępami między każdym grzaniem, a otrzymałam gęste konfitury. Lecz to nie był koniec ich męki.
Rozdzieliłam efekt na dwie części.
- Do jednej wcisnęłam sok z jednej cytryny i dałam mnóstwo cynamonu. Kocham tę przyprawę i chyba się podłamię, jeśli Unia wprowadzi kretyński zakaz jej sprzedaży.
- Drugi smak ma przeznaczenie towarzyskie - być dodatkiem do serów. Potraktowałam go więc świeżo zmielonym pieprzem i octem balsamicznym. Tym razem kwaśnym. Jeszcze nie próbowałam z serami, ale mogę takie ostre konfitury jeść i bez towarzystwa nabiału.
I tu nie obyło się bez mojej kaligraficznej fiksacji. Przygotowałam etykietki pisane italiką. A że zrobiłam ich za dużo, mam propozycję:
Pierwszej osobie, która zechce powtórzyć katusze nad czereśniami, oddam 9 etykietek na konfitury z cynamonem i 8 - z octem balsamicznym. Wystarczy zgłosić chęć przygarnięcia etykietek - tu w komentarzu, bądź mailowo, bądź na FB, jakkolwiek. A że w Polsce czereśnie dopiero nadchodzą, to jeśli je zechce ktoś z kraju, przydadzą się jeszcze w tym roku.
Tych etykietek wystarczy na dużo więcej słoików, więc jeśli ktoś nie zamierza zaprawić ponad 5 kg, niech da znać, przekażę pozostałe etykietki następnej chętnej osobie.
Niestety, nie zostało mi nic z "czereśniami w porto".
Ostała się jedna nietypowa etykieta, na dowód mojego roztargnienia. Kilka razy wypisując etykiety, napisałam frazę, która stała się tytułem tego wpisu :)
Jak zwykle perfekcyjne wykonanie , etykiety śliczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Warmianka
Dziękuję, jak widać po ostatniej etykietce, a nie była jedyna, do tej perfekcji to mi bardzo daleko :)
UsuńBędę robić! Zwłaszcza czereśnie w Prato! Pierwsza!!!!! :))))))
OdpowiedzUsuńAż się zapomniałam podpisać z tego wszystkiego. Ciekawe, czy zgadniesz. kim jestem :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńZa duże spektrum możliwości, nie dam rady zgadnąć. Etykietek do czereśni w Prato, ani w porto, niestety nie mam, poza tą jedną niedoróbką z końca wpisu. A czy całą resztę mam zarezerwować dla Ciebie? Kimkolwiek jesteś? :)
UsuńNie całą resztę, aż taka zachłanna nie jestem. Niech i inni chętni mają trochę radości.
OdpowiedzUsuńKinga
Znaczy się, że które i ile etykietek chcesz?
UsuńZrobię z octem b. :). I jeśli to możliwe jeszcze, o te zawieszki poproszę.
UsuńKinga
Apetyt na czereśnie, zwłaszcza w Prato, a także w porto, rośnie we mnie... Etykietki już kocham, ale nie będę udawała, ze zrobię konfitury. Może by w porto albo w jakim sherry (ciekawe, czy dałoby się w vin santo? chyba ma za małą moc alkoholową, ale może nie? przywiozłam domowe vin santo, które jest dla mnie za słodkie i za mało wyraziste, może by do czereśni?) - ale tych etykietek akurat nie zbywa.
OdpowiedzUsuńserdeczności kaszubsko-truskawkowe
wona
A to wszystko dlatego, że czreśnie w porto już miałam zrobione i wiedziałam, ile potrzebuję etykietek :)
UsuńŚliczne etykietki, teź sądzę, ze jesli już zabrałabym sie za przetwarzanie czereśni, to najlepiej wyszłyby mi czereśnie z Prato, ew.z Kołobrzegu:-) iwonka
OdpowiedzUsuńHe, he. Te z Kołobrzegu, to chyba na słono, w zalewie z wody morskiej?
UsuńPyszne zakończenie wpisu! Że o początku nie wspomnę. U nas jeszcze "przedczereśniowo".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Dlatego właśnie szybko umieszczałam wpis, bo może ktoś się zainspiruje konfiturami i etykietkami :)
UsuńI smaczne i piękne. Działki nie mam ale zawsze coś tam robię w tym roku będzie kolejna nalewka na czereśniach, robię raz na dwa lata a dżemiki to babcia robiła, jakoś nie zdążam i zjadamy...
OdpowiedzUsuńEtykietki ciągle u mnie, w razie czego ...
UsuńBoskie czereśnie i pomysły na nie też super!
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze czereśni nie ma, zjadłabym .:)
Majanko, jakby co, etykietek nikt nie przygarnął.
UsuńNo i zdaje się, że przede mną zdążyliście ;) A co do ostatniej etykietki to ja mam swoją teorię...otóż jak widać musiałaś skosztować porto przed dodaniem do czereśni, no nie ? Aha, spóła - mam na myśli konfitury :) Buziaki
OdpowiedzUsuńMusiałaś tak od razu walnąć tym porto w gardło me? A co do czereśni, to wiesz, gdzie jest drzewo :)
UsuńDelektuję się smakiem wyobraźni:) Renia od Andrei Sarto
OdpowiedzUsuńWyobraźnia najlepszym kucharzem :)
UsuńCzereśnie w porto - powiadasz... To na pewno zrobię ... Już szykuję buteleczki .... I będę miała w swoim adelinkowym zakątku coś pysznego i wyjątkowego:)))
OdpowiedzUsuń