A gdyby tak mocniej podrążyć temat, to wszystko zaczyna się zmieniać, tak, że i zebrę można spotkać.
I to wcale nie zebra spowoduje, że się bedzie miało wrażenie przeniesienia na inny kontynent.
Niedaleko od Opactwa Sènanque jest miejscowość Roussillon, w której znajdziecie Szlak Ochry. Dobrze kojarzycie - to nazwa barwy, głównie takiej żółtawej, w dzieciństwie zwanej przeze mnie, proszę wybaczyć, "sraczkowatą".
Ale ochra jest też zwietrzałą skałą, akurat w przypadku prowansalskim, zażelazioną. Jeśli więc żelazo, to należy się spodziewać głębokich czerwieni, pomarańczy, a nawet brązów, czy fioletów.
Miałyśmy szczęście, gdyż poprzedniej nocy padało, nie groził więc nam kurz, po którym wyglądałybyśmy jak marcheweczki. Szczęście było podwójne, gdyż z okazji dnia dziedzictwa narodowego wstęp na szlak był bezpłatny. Jeśli jednak miałybyśmy wykupić bilet, zdecydowałybyśmy się na droższą wersję, by zobaczyć wszystkie cudowności miejsca.
Spokoju nie dawała mi wyczytana w przewodniku informacja, że jest jeszcze coś takiego jak Prowansalskie Colorado. Niestety, albo i stety, skręciłyśmy za wcześnie, zmylone drogowskazami prowadzącymi do kempingu o nazwie Colorado. Nie zobaczyłyśmy więc drugiego niezwykle efektownego miejsca, za to ze spokojem mogłam wziąć sobie trochę ziemi do świec.
Gdy ją rozkroiłam ...
Jakie niebanalne spojrzenie na Prowansję, dlaczego dopiero teraz poznałam szlak Ochry?
OdpowiedzUsuńSama kiedyś widziałam zdjęcia, ale o nim zapomniałam. Na szczęście znajomy mi przypomniał :)
UsuńJestem pełna zachwytu. Wspaniała wyprawa. Pewnie będzie mi spędzała sen z powiek zanim sama tam się nie znajdę. Do tej pory nie słyszałam o tym miejscu i od tej pory będę kombinować jakby tam dotrzeć.
OdpowiedzUsuńUściski za cud natury :)
Ja już kombinuję, jak tam wrócić :)
UsuńMałgosiu, to najpiękniejsze kolory skał jakie są na świecie....alez chciałabym je na własne oczy zobaczyć. Na Islandii też można było spotkać takie żelaziste kolorowe góry.... :)))
OdpowiedzUsuńI wydaje mi się ,że nigdy nie ma się dosyć oglądania takich cudów. Całuski
Ela W
Elu, jak nic masz nowy pomysł na wakacje :)
Usuńcuda cuda!!!musze przemyslec, jak zorganizowac wycieczke w tamte strony..malo znane a fantastyczne!ania m
OdpowiedzUsuńSzukając opcji samolotowych, wybrałam w końcu ... auto :) 7 godzin jazdy :)
Usuńależ zmysłowo ;-) PIĘKNIE tam i już widzę że trzeba, zwłaszcza że jestem maniaczką wszelkich skalnych miast ;-)
OdpowiedzUsuńMało miasteczkowe te struktury, ale piękne, o owszem :)
UsuńHmmm... że tak powiem: Zebra rządzi :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńKinga
Zauważyłaś! Brava!
UsuńOszalałam! Jak Ty się ubrałaś na tą wyprawę? Dobrze sie przygotowałaś?Bo Aneczka jak zwykle zakonweniowała... hihihi ;-)ściskam czule
OdpowiedzUsuńJa byłam strasznie niekompatybilna, a poza tym Aneczka to chodzący obiekt do fotografowania. Obiektyw ją kocha :) Więc po co miałabym się stroić?
UsuńMiło tak powspominać te prowansalskie kolory - zdjęcia jak zwykle u Małgosi robione ze smakiem :) - a tak na marginesie teraz to anioły będą chyba jeszcze piękniejsze dzięki tym nowym barwnikom (jednak się zastanawiam czy mogą być jeszcze piękniejsze :)
OdpowiedzUsuńNicko Zaffon :) zaprzyjaźniony bibliotekarz
Dzięki Tobie tam trafiłyśmy, bo mi przypomniałeś o ochrze. A aniołów akurat tymi pigmentami nie maluję, choć kto wie, może i to się zmieni?
UsuńTo Ty mi przypomniałeś o ochrze :) Dziękuję. Anioły maluję innymi farbami, ale pigmenty na pewno nie zapleśnieją :)
UsuńWidać, po kolorach, w jakiej ziemi rosła dynia. Kocham tę barwę. Też chcę pojechać na ten szlak. Zdjęcia zrobiłas cudowne, zresztą jak zawsze. Całuski :)
OdpowiedzUsuńDynia akurat w mniej barwnej ziemi rosła, ale niedaleko od ochry. Dziękuję za koplement co do zdjęć :)
UsuńNic nie piszesz co z tej dyni powstało? Jak smakowała? Alicja
OdpowiedzUsuńNa razie zrobiłam zupę krem. Reszta zamrożona w woreczkach czeka na inne potrawy :)
Usuń