Mszę św. miał odprawić Krzysztof, pomyślałam więc: transport zapewniony, Pieve di Santa Maria w Vicopisano na mur beton będzie otwarta, a ja mam niedosyt tego wnętrza - wszystko jest "za".
Jadę!
Trochę zdjęć z kościoła już pokazałam (w tym wpisie), ale wtedy nie miałam możliwości dowolnego oglądania świątyni. Głównie jednak chciałam przyjrzeć się niezwykłej grupie "Zdjęcia z Krzyża".
Zanim do niej podeszłam ... Zobaczyłam chociażby, za poprzednim razem w ogóle niespostrzeżonego, Jana Chrzciciela - drewnianą figurę przypisywaną warsztatowi Nicolo Pisano.
A potem uczta nad uczty.
Mogłam detal po detalu przekonać się o niezwykłości grupy rzeźbiarskiej z początku XII wieku.
Próbowałam wyobrazić sobie jej barwy, ale trudne to było zadanie, gdyż polichromia zachowała się w szczątkowym stanie.
Pomocna mogłaby być podobna grupa z Volterry:
http://it.wikipedia.org/wiki/Gruppo_ligneo_della_Deposizione_di_Volterra#mediaviewer/File:Volterra_duomo_di_Volterra_004.JPG |
Ciało Chrystusa z Vicopisano opada nie tak symetrycznie, jak w Volterze. I właśnie chyba ten ruch, ekspresyjne przechylenie ciała, anioły szybujące ku ranom Zbawiciela, by nie uronić ani jednej kropli Jego krwi, namieszały mi za pierwszym razem tak, że z daleka nie byłam pewna wieku dzieła.
Chciałoby się krzyknąć za Madonnę podnoszącą dłoń do ust, wstrzymującą dźwięk mogący w rozpaczy wyrwać się z obolałej duszy. Jeszcze nie złożono Syna na jej kolanach, stoi z boku i szykuje się do całego bolesnego rytuału. Nikt jej nie wspiera.
Jan Ewangelista stoi po drugiej stronie i sam nie radzi sobie ze swoimi emocjami, nie wie, czy zapłakać nad udręczonym ciałem swojego Mistrza.
Jan Ewangelista stoi po drugiej stronie i sam nie radzi sobie ze swoimi emocjami, nie wie, czy zapłakać nad udręczonym ciałem swojego Mistrza.
Dwóch mężczyzn skupia się na trudnym zadaniu: Nikodem przed chwilą wyciągnął gwoździe, więc Józef z Arymatei musi sam poradzić sobie z bezwładnymi zwłokami.
Co za napięcie!
Mam wrażenie, że drewno zaraz zaskrzypi, sylwetki się poruszą. Jak długo można znieść taki wysiłek?
Chciałabym znaleźć się przed tym dziełem w Wielki Piątek. Choć wtedy zapewne nie będzie takiej ciszy, która pozwala kontemplować nie tylko piękno grupy rzeźbiarskiej, ale daje czas na własne rozważania o Męce Pańskiej i cierpieniu tych, którzy byli jej świadkami. Jednak, mimo potencjalnego szumu, chciałabym bardzo znaleźć się tam właśnie w tym jedynym dniu roku.
Brak słów.Więc milczę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozumiesz :)
Usuń... złowieszcze te cienie ... z wrażenia odebrało mi mowę ...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że muszę tam wrócić.
UsuńDawno mnie tu nie było, mea culpa...
OdpowiedzUsuńNa widok tej grupy w przepięknej romańskiej świątyni...zatrzymałam się w biegu.
Głęboko pochylam głowę w zadumie.
Pozdrawiam serdecznie, Małgosiu
Eugenia
Eugenio, nie sprawdzam listy obecności :) Chociaż każda obecność cieszy. Dziękuję za pochylenie głowy :) Również pozdrawiam, ciągle słonecznie :)
UsuńGosiu pewnie nigdy bym tak dobrze nie zrozumiała tego dzieła, nigdy nie potrafiłabym tak nazwać detali, postaci, nie znalazłabym tylu uczuć, emocji, smutku.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Asia op.
Asiu, gdybyś tyle pisała o tym, znalazłabyś słowa. To widać, gdy patrzę na początki moich zapisków :) Ale dziękuję za słowa uznania :)
UsuńPrzejmujące do głębi.
OdpowiedzUsuńBrak słów.
Chyba tylko podziękowania, Małgosiu
Ewa z Legnicy
Szkoda, że artysta anonimowy, bo mogłabym przesłać jemu podziękowania. Mam nadzieję, że gdzieś tam w niebiesiech wie, jak bardzo poruszył serca czytelników pewnego bloga :)
UsuńW Wielki Piatek nie mogłabyś pewnie oglądać tak wprost i metodycznie /abstrachując od ludzi/. Wtedy pozostaje refleksja, a tak mogłaś pokazać niesamowitą, przjmującą, wyjatkową rzeźbę wtedy powtał by nastrój, nie wypadało fotografować....
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że to dzięki wizycie w zupełnie pustym kościele. Mogłam pójść za ołtarz i przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie. Jednak nadal bardzo rozważam wybranie się tam w Wielki Piątek. Bez aparatu.
UsuńWspaniała grupa - monometalizm połączony z krańcowa emocją, a jednak bez nadmiernej ekspresji - mistrzostwo. Jedynie ciało Chrystusa, w tej nienaturalnej i nadludzkiej krzywiźnie, jest ekspresyjne, ale za to jak! Pozostałe postaci pozostają jakby we śnie, jakby w innym świecie - Nikodem jest wręcz elegancki w tym przyklęku! Znam dzieło z Volterry i pamiętam, jak zamarłam z wrażenia, kiedy ukazało mi sie w katedrze. W takich momentach che mi sie płakać, zawsze.
OdpowiedzUsuńW Museo Civico w Montalcino sa pełnopostaciowe, polichromowane rzeźby Francesca Valdambrino, to już niemal renesans, ale patrząc na nie nie mogłam sie opędzić od skojarzenia z grupą Zdjęcia z Krzyża z Volterry (swoją droga ma Volterra szczęście do tego tematu! Rosso Fiorentino na pewno znał dzieło z katedry). Wszystko to gdzieś chyba blisko szkoły sieneńskiej.
Małgosiu, co ja bym bez Ciebie zrobiła? W każdym razie do Vicopisano raczej bym nie trafiła, a tak w przyszłym roku pojadę na pewno. Sprawdzałam już mapę, to jakieś dwie godziny od miejsca, w którym mieszkam - bułeczka z masełkiem :-)
serdeczności,
Iwona
Nie mam pojęcia, dlaczego użyłaś słowa monometalizm. W ogóle nie pasuje mi do reszty Twojego komentarza. Iwonko, cieszę się bardzo, przydając się nawet tak wytrawnym znawcom tematu. Ostrzegam, że nie masz gwarancji otwarcia kościoła w Vicopisano, chyba, że się jakoś wpiszesz w godziny nabożeństw.
UsuńMiałam na myśli monumentalizm! Wstyd mi... :-(
UsuńAch, i nie napisałam o zdjęciach cieni. Wspaniałe, poruszające! Bardzo, bardzo, bardzo... mi sie podobają
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy artysta myślał o cieniach rzucanych przez swoje dzieło?
UsuńOgromne wrażenie robi ten niezwykły krzyż i gra jego cieni. Dreszcze po skórze. Wydaje się tak współczesny, trudno uwierzyć, że pochodzi z początków XII wieku. Przejmująca scena. Trudno chyba brać udział we mszy świętej, stałe mając przed oczami obraz takiego cierpienia...
OdpowiedzUsuńA.
To dobrze, że trudno. Tym większa Ofiara.
Usuń