W tym roku zaszalałam, stroiłam i dom i kościół.
Kościół przygotowałam nie sama, tylko z grupą kobiet chodzących do mnie na zajęcia. Krzysztof też miał w tym swój udział - pomagał zbierać szyszki w lesie i suszyć je w przyśpieszonym tempie, co okupiliśmy poważnym przeziębieniem. Nie było tak źle, wykorzystałam ten czas na przygotowanie domowych ozdób, ale o tym w następnym wpisie.
Wysuszonymi szyszkami okleiłyśmy 19 stożków różnej wielkości, potem porozstawiałam je we wnętrzu, dodając czerwone akcenty z gwiazd betlejemskich. Dodałam świece, zupełnie proste, tylko ze zgrubieniami naśladującymi śnieżki.
Mamy w planie zrobić z tego tradycję, by "Laboratorio da Margherita" dekorowało kościół na Święta Bożego Narodzenia.
Same nabożeństwa niemal bez zmian, chociaż jedna wzruszyła mnie niemal do łez. Około siedmiu lat temu byłam na obiedzie u pewnych parafian. Na zakończenie posiłku ich mały syn zagrał na saksofonie. Nie było to nic powalającego, chłopiec dopiero zaczynał prywatne lekcje. A teraz ... Chłopiec wyrósł na przystojnego mężczyznę - Italiano vero :) i zagrał podczas Mszy św.
Nie na saksofonie, to wiem, ale przyznam się bez bicia, że zawsze mam problem z odróżnieniem oboju od klarnetu, więc nie wiem, na czym grał Alessandro. Nie chcę się sugerować tytułem zagranego przez niego utworu Ennio Morricone z filmu "Misja". (I już się dowiedziałam: to saksofon sopranowy!- dziękuję Elu)
W końcu też przypomniałam sobie o zrobieniu zdjęć pewnemu charakterystycznemu tutaj zwyczajowi - ucałowaniu Dzieciątka.
Oprócz żłóbka, umiejscowionego u nas pod ołtarzem bocznym, każda parafia ma figurkę Gesù Bambino, która na początku jest przykryta, odsłania się ją dopiero na "Chwała na wysokości", by po zakończeniu pasterki i świątecznych nabożeństw podać do ucałowana wszystkim uczestnikom.
(dopisane: Dowiedziałam się, że w Polsce jest taki zwyczaj u dominikanów w Jarosławiu).
Zapraszam do włączenia ścieżki dźwiękowej z Natale A.D. 2014 w Parafii San Pantaleo all'Ombrone. Jeśli nie widzicie poniżej zdjęcia z odtwarzaczem, tylko szary ekran, spróbujcie, proszę, odświeżyć stronę.
ja i Zosia zrobilysmy jedna z choinek. Teraz stoi nad szopka :) Kosciol na zywo jest jeszcze piekniejszy niz na zdjeciach ! Swietny pomysl, przyjemne z pozytecznym.
OdpowiedzUsuńMożecie ją potem odebrać. Osoby pomagające dostaną choinki, jeśli będą chciały. Inni chętni mogą kupić za niewielką kwotę.
UsuńCzekalam na zdjecia !Pieknie I orginalnie I swiatecznie!!!Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spelnienia marzen, wiielu przygod artystycznych I zdrowka!!!
OdpowiedzUsuńKościół pieknie wygląda. Swietny pomysł z tymi szyszkami tylko potwornie dużo pracy. Dobrze ,że była ekipa pomocników.Zastanawam siędlaczego u nas nie ma w zwyczaju całowanie nowonarodzonego Jezusa , skoro caluje się zdjętego z krzyża.Nie nagrało sięto najlepiej Małgosiu ale klimat można było poczuć. Prawdziwie italiański.
OdpowiedzUsuńWiesz, zrobiłyśmy to w trzy soboty, po mniej więcej dwie godziny. 18 choinek. Sama robiłaym to dłużej, ale założenie było, że to robi grupa Laboratorio da Margherita. Dowiedziałam się, że w Polsce jednak też się całuje Jezuska, co uzupełnię w tekście.
UsuńNo zaszalałaś z tymi szyszkami, ale efekt znakomity!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No, dziękuję :)
UsuńSzyszkowe stożki bardzo efektowne, ładnie ozdobiły kościół. Pozdrawiam poświątecznie:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tworzą dobry klimat :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń