piątek, 3 sierpnia 2007

UKORZENIANIE

Krzysztof z wizytą u chorych, ja dalej prowadzę wojne podjazdową z praniem. Coś zaczyna świtać na horyzoncie.
Z wizyty wrócił z całym naręczem kwiatów cukinii, samej cukinii oraz dwóch gatunków fasolki. I co z tym zrobić, żeby się nie zmarnowało? Na obiad kwiaty w cieście naleśnikowym, ale ile mogą zjeść dwie niezbyt wiele jedzące osoby? Muszę jeszcze popracować nad tym ciastem bo wyszło za grube i mało chrupkie. Smak dobry tylko nie ta konsystencja. Po sieście - obowiązkowej - małe zakupy i obserwacje fotograficzne codziennego dnia. A potem w końcu długo oczekiwana wizyta elektryka. Potwierdzają się doświadczenia Frances Mayes, to był trzeci zawezwany elektryk i pojawił się po ponownym telefonie, gdyż dzień wcześniej jakoś mu nie wyszło. Trzeba tu wielkiej cierpliwości wzywając fachowca. Przecież wszystko w końcu się zrobi  
To jest największa spotkana amfora, myślę, że ma grubo ponad dwa metry długości. Leży na posesji otoczonej polami uprawowymi.
     
Nie wiem, czy o tym pisałam, ale ten rejon słynie ze szkołek ogrodniczych. Są to rozległe pola zasadzone palmami, magnoliami, cyprysami... Uprawy są sprzedawane w donicach na cały świat. Wydaje mi się niemal surrealistycznym widok pola małych araukarii, czy śmiesznie przyciętych krzewów.
   
Do Pistoi wdepnęliśmy zakupić owoce do deseru macedonia. Staruszka na targu zakrywała sie gazetą i cos tam wykrzykiwała. Podejrzewamy, że sprzedawała nielegalnie jajka i nie życzyła sobie udokumentowania tego. Inni nie protestowali. Ryneczek już powoli się zwijał, gdyż było to w okolicach południa.
A to kiosk z gazetami. Wszystko niemal ma zewnątrz bez obawy przed złą pogodą albo złodziejaszkami.
Idąc ulicą weszliśmy na przestronny dziedziniec wewnętrzny jakiegoś banku. Hmm.. chyba nie trzeba komentarza na taki wystrój.
    
   
Po tak natchnionych wnętrzach ozdoby przy wejściu do jakiegoś baru. Panią w sukience różowej spcjalnie zamówiliśmy, bo tak koweniowała - 
    
Zaraz potem piękna Włoszka w pięknych drzwiach i dom narodzin Pucciniego, właśnie w remoncie:
    
I ostatnie zdjęcie to mój obecny dom. Przed nim po lewej stronie fotografii dziczejący ogród.


Brak komentarzy: