czwartek, 1 listopada 2007

WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

Wszystkich Świętych. Trochę zweryfikowałam wczorajszy zapis. Byłam na dwóch cmentarzach: najbliższym, na którym Krzysztof odprawiał coroczną Mszę oraz w Casalguidi, bo niedaleko a mówiono nam, że ciekawy cmentarz. Chcieliśmy jechać do Florencji na grób Oriany Fallaci, ale niestety nekropolia jest otwarta tylko do 17.00, nie zdążylibyśmy, zostawiliśmy wyprawę na jutro.
Zacznijmy od pobliskiego "świętego pola" (campo santo) i Mszy. Ludzie przybyli dość licznie, jak na tak mały cmentarz. Ta niewielka powierzchnia nie prowokuje ich do gromadzenia się przy ołtarzu, tylko pozostają przy grobach swoich bliskich.
Większość przychodząc do grobu wykonuje znak krzyża,  podnosi palce do ust i całuje a potem przykłada je do fotografii (niemal na każdym grobie). Właściwie to znak krzyża Włosi wykonują już wchodząc na cmentarz, w jego bramie, to samo czynią przy wyjściu. Aura jako tako sprzyjała, było słońce, tylko wiał okrutny wiatr. Stałam przy głośniku, na piętrze „pieców”, więc z góry trochę poobserwowałam cmentarz. Otóż spostrzegłam, że jednak jakiś zagubiony producent zniczy jednak trafił i tu. Nie ma ich wielkiego ogromu, ale zdarzają się. Na groby najczęściej trafiają kwiaty w doniczkach z przewagą chryzantem. Wszystko jednak w o wiele bardziej ograniczonej formie, niż w Polsce i dotyczy to raczej pochówków ziemnych. Te w ścianach z natury rzeczy tworzą ograniczenia przestrzeni i pionowej powierzchni. Litrugię kończyło błogosławienie grobów.

Po Mszy pojechaliśmy na inny, większy cmentarz. Tam zobaczyłam, że w środkowych kwaterach groby są całe pokryte płytami z marmuru, a nie tylko wysypane kamyczkami.
A co do wypełnienia, to trafiliśmy także na muszelki. Ciekawe też były groby o gotyckiej formie, poniekąd feretrony.
   
Napotkaliśmy dwa groby z małą architekturą stworzoną w stylu pizańskim, a więc obłożoną biało-zielonymi pasami marmuru.
   
W ścianach pochówki trumienne, albo urnowe. Cmentarz w rozbudowie, więc ma całą ścianę przygotowaną pod pochówki. Te wypisane na cegłach liczby wyglądają surrealistycznie, niemal jak jakieś duże skrzynki poste restante.
   
 

Wróćmy do grobów. Fascynują i wzruszają fotografie. Tu młoda śliczna dziewczyna, tam staruszka haftująca, tu jakiś dostojny pan podczas pewnej uroczystości, a tu kobieta przy aucie. Są i bardziej zbliżone do znanych nam medaliony, ale czasami w niezywkłym objęciu płaskorzeźbionego Ojca Pio (domyśliliśmy się, że o tego świętego chodzi)
    
    
    

Zdarza się i rzeźba portretowa. Na grobach dziecięcych rzadziej fotografia, ale niemal obowiązkowy aniołek.
     
    
    
Nie może też zabraknąć rzeźby, Michał Anioł doczekał się repliki watykańskiej piety w brązie, w różnych formatach.
    
Ogólnie tutejsze cmentarze są ciaśniejsze, widać że Włosi starają się jak najbardziej wykorzystać ich powierzchnię.
Przed cmentarzem w Casalguidi spotkaliśmy dwie parafianki, które wybrały się nań po Mszy w San Pantaleo. Zapytały Krzysztofa, czy kogoś tutaj ma, jak dobrze było odpowiedzieć, że nie. Krzysztof jest w tej trudniejszej sytuacji, że pochował już oboje rodziców, ja całe szczęście mam moich ukochanych w komplecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz