wtorek, 15 września 2009

KOMENTARZOWISKO

Niebieska wywołała mnie poniekąd do odpowiedzi.
Może uda mi się jasno napisać o książkowej przygodzie?
Otóż namawiana przez parę osób, bym zamieniła moje internetowe zapiski w formę drukowaną, nie wiedziałam jak się za to zabrać, więc nie robiłam niemal nic. Jedynie za podpowiedzią koleżanki wzięłam udział w konkursie na bloga roku, ale i tak nie wiem, co bym zrobiła z faktem wygranej. Ten problem odpadł, za to przyrosło mi grono czytelnicze i odezwało się wydawnictwo.
Ufff!
Za mną ostatnie poprawki. Obiecałam wydawnictwu "Feeria" i sobie, że następnym razem sięgnę po formę książkową zapisków. Ale nawet tego nie jestem pewna, bo się obawiam, że znowu wyszukam literówki, potknięcia językowe itp. One są jakieś tajemnicze, ukrywają się i nie chcą wyjść stadnie podczas jednej korekty.
Klamka zapadła teraz czekam do października, jeśli wszystko pójdzie dobrze, wtedy z radością mam nadzieję Was poinformować o pojawieniu się książki w księgarniach.
Nawet nie pomyślałam, że część z Was ulokuje tę książkę na włoskim rynku księgarskim. Przecież ja słabo mówię po włosku, a co dopiero piszę! Wydawnictwo "Feeria" jest jak najbardziej polskim przedsięwzięciem ulokowanym w Łodzi, a jego redaktor naczelny jest przemiłym człowiekiem, bardzo umiejętnie dyskutującym z autorem. Ten autor to ja - uparta oślica, która nauczyła się rozważać i przyjmować jako rozsądne kwestie co do okładki. Napiszę Wam te spostrzeżenia, które mnie zaciekawiły. Otóż wiadomo, że Wy Drodzy Czytelnicy, jeśli zechcecie kupić moją książkę, będziecie o niej już wiedzieli. Natomiast trzeba było pomyśleć o tych osobach, które nie mają pojęcia, że w Toskanii siedzi sobie taka  kobitka, co to pisze o swoim życiu, a chcieliby poznać ten region nie tylko oczami turysty. I co z takimi osobami? Mają półtorej sekundy na wyłowienie elementów (zdjęcie, słowo), które go skłonią do zatrzymania się i zastanowienia, czy chcą kupić tę pozycję. Informacja musi być więc zwięzła i dokładna. Czyli nie malunek, ten na próbce badawczej wywoływał skojarzenia z XIX wieczną powieścią. Zdjęcie zaś informuje o reportażowej treści książki. 
Na początku października będę dumna (właściwie to już jestem dumna) z faktu, że w księgarniach będziecie mogli zobaczyć:


Ja jedynie w internecie, w "merlinie", ale nie umniejszy to mojej dumy.

A teraz moje komentarze do pozostałych Waszych komentarzy:
sumienie dom czeka na remont, zbieramy więc różne pomysły, by wiedzieć, jak ma wyglądać plebania potem. Co można zrobić i co nie musi czekać na generalne prace to wykonujemy i wtedy umieszczam zdjęcia.  
dudi fasolka wężowa jest długaśna nawet do 40 cm, przypomina fasolkę szparagową, jest twardsza od znanej nam krótkiej formy
Mops w końcu kagańca nie potrzebował, nie skorzystałam ze środków komunikacji publicznej. W ogóle psy zniosły podróż wyśmienicie. 
ucello wiem, że głębi smaku nalewka nabiera po roku, ale nie szło się powstrzymać. Przepychota! Zostawiłam dwie butelki na poczekanie, ale jedna już prawie wyschła.  Anna W. ta nalewka też była robiona z zielonych orzechów w łupinach, z tym że słodkości doda jej cukier a głębi smaku przyprawy oraz czerwone wino.
Agnieszko zaskoczyłaś mnie tym słowem "obczyzna", ja się tutaj tak nie czuję :)
Bennjack napisałeś o absydzie. Miałam ten sam problem, rozwiązywałam go przy redagowaniu książki. Faktycznie obie formy są poprawne i ta z "b" i ta z "p". W ogóle dzięki korekcie musiałam wrócić do przykurzonych pamięcią zasad języka polskiego. 
Wildrose pisałaś o niemożności powiększania zdjęć. No sama nie wiem jak to działa, jedne się powiększają, inne nie, nie mam pojęcia co z tym zrobić. Przykro mi.
jaSS myślałeś, że sama wytwarzałam wino. Gdzieżbym śmiała w tej krainie!!!
A wildrose napisałaś o cierpkim chianti. To zakupione do codziennych obiadów na pewno takie nie jest! Zresztą sama możesz na miejscu spróbować przed zakupem.
Mistrzyni Przypraw czytasz zapiski osoby, która kiedyś też myślała, że nigdy, że nie ja, że bez szans. Więcej nie muszę pisać?
Wiga ten sposób formowania cytryny jest tutaj bardzo popularny. Widziałam jeszcze ukształtowane w jednej płaszczyźnie. Niestety z powodu przymrozków trzeba trzymać je w donicach, by móc uchronić roślinę przed zmarznięciem.

I to by było chyba na tyle. Pozdrawiam serdecznie.

5 komentarzy:

  1. Małgosiu, będę zaszczycona mogąc kupić i przeczytać Twoją książkę! :)
    Już się nie mogę doczekać. Z niecierpliwością czekam października !:))
    Pozdrawiam serdecznie:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu będę polować na książkę i jak mi pozwolą to zrobię specjalnie dla Ciebie fotki! Żebyś zobaczyła jak się prezentuje w księgarni. Nie mogę się doczekać!
    Pozdrawiam, serdeczności,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. czy to oznacza :)że już się drukuje ????

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja takze swoim dzieciom w Polsce polece aby zakupily mi Twoja ksiazke i to niejedna, beda to moje podarki dla innych jak bede w kraju, pieknie i madrze piszesz w dodatku tak cieplo no i konkretnie, co bardzo wazne, nie rozwlekasz sie jak niejeden piszacy o Toskanii, autorow nie pzytocze bo nie ma sensu, ale kilka ksizek juz do kata powedrowalo :)

    Dziekuje za odpowiedz w sprawie wina, trzeba chyba faktycznie kazdego poprobowac bo win tu tysiace, ale niestety kazdego nie probowalam, nie sposob.
    Ale to o ktorym pisalas mam zapisane i bede szukac :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale widzę, że uśmiechasz się jak o tym piszesz, bo zesłanie w cudzysłowie i obczyzna z przymrużeniem oka :)

    OdpowiedzUsuń