Ależ mi żal wszystkich turystów. Ja po fali upałów wręcz chłonę deszczową atmosferę, ale mam też inny powód by być zadowoloną z wielkich chmur. Siedzę w pracowni i niczego więcej mi nie trzeba. Na razie nie mam nic do pokazania, to jeszcze potrwa. Chciałabym Wam przekazać tę kojącą spokojność, to zamyślenie. Jest dużo czasu na refleksję, bo gdy już się coś wymyśli czasami potem trzeba wiele godzin na wykonanie projektu.
Wczoraj miałam przerwę w pracy, bo udaliśmy się do Treppio. Śmialiśmy się z Rysiem, że z braku możliwości spacerowych czekają nas zajęcia świetlicowe. W drodze "do" zwątpiłam, czy damy radę dojechać. Stanęliśmy w korku kilkanaście minut od domu. Na szczęście można było zawrócić i pojechać przez Rezerwat Acquerino. Jazda była niesamowita - dokładnie byliśmy zatopieni w chmurach. Zeszły nisko i gęsto.
Ryszard poczęstował nas pysznym obiadem. Potem sobie miło gadaliśmy. Ja skorzystałam z jego kapłaństwa, wszak jest moim stałym spowiednikiem.
Żadnych zdjęć nie mam. Nie chcę popaść w patrzenie na swoje życie poprzez pryzmat bloga. Czasami trzeba zachować coś tylko dla siebie. Choćby promienie słońca w przejrzystym podeszczowym powietrzu wypełniające dolinę z Pistoią.
Wracam więc do pracowni a Was, Drodzy Czytelnicy, serdecznie pozdrawiam :)
A - to ja też pozdrawiam :) I, tak, wiem, że takie chwile są potrzebne.
OdpowiedzUsuńI przestępując z nogi na nogę coraz bardziej niecierpliwie, czekam na wydanie książki.
Kinga z Krakowa
Ciepło pozdrawiam :)) Lubię Cię czytać i ze zdjęciami i bez nich:))
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie te chmury... super musiało wyglądać :)