sobota, 27 listopada 2010

BABSKIE LANIE ... PARAFINY

Przy okazji wodę zapewne też lałyśmy w ilościach większych niż parafinę, ale jakżeż miło lało się obydwie.
Najpierw w czwartek późnym wieczorem spotkałam się z dwiema znajomymi Włoszkami, Paulą i Deborą, by nauczyć je wykonywania świec lichtarzowych w zimowej szacie.
Korzyść miałyśmy obopólną, one z wielkim zapałem robiły świece a ja odbyłam ponad dwugodzinny kurs włoskiego. Potem jeszcze zagrzebały się w moich rysunkach i .. kilka zakupiły.
A dzisiaj było po polsku, choć i w czwartek pojawił się polski akcent w postaci z apetytem zjedzonego piernika, który upiekłam rankiem. Ten sam piernik towarzyszył nam i dzisiaj wzbogacony o cantuccini i maślane ciasteczka przyniesione przez gości. Za to grono znajomych koleżanek wzbogaciła Kasia, z którą od wielu miesięcy prowadziłyśmy korespondencję mailową, a która po wyjściu za mąż zamieszkała w niedalekim Fucecchio. Dziewczyny bardziej przezornie posłuchały mojej rady i ubrały fartuchy a na buty założyły worki foliowe, wyglądały więc niezwykle spektakularnie, nieprawdaż?
Temat spotkania ten sam. Inspiracja jest tuż tuż. W górach sypnął śnieg, na szczęście nie odważył się zaatakować niziny.

6 komentarzy:

  1. Świetne spotkanie, lanie wody, wosku, świece i te cudowne aniołeczki!
    :))

    Pierniczek pierwsza klasa :) A ja dziś z synkiem pierwsze pierniczki piekłam:)
    Pozdrawiam Malgosiu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Warszawie sypie i to bardzo. Zazdroszczę tego obcowania z rękodziełem..tego smakowania nastroju. Jakież piękne te aniołki, rozmyte w blaskach świec. A Panie miały "świecowe" a może "świeczkowe" ubranka takie pasujące do zamrożonych świeczek.

    OdpowiedzUsuń
  3. CZuję nastrój tego spotkania... Jakże chciałabym tam być!
    Kinga z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajnie! Tak zimowo, nastrojowo, bożenarodzeniowo....
    U nas dzisiaj zielone świerkowe wzgórza wokół Gdyni wstały w białej okrywce...już zima...
    Pozdrawiam cieplutko
    Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo pięknie.Klimaciki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, przyznam się bez bicia, że to bardzo przyjemne klimaciki. Kiedyś oglądałam film o kobiecie, która pojawiła się w małym miasteczku i robiła świece. Zapraszała też kobiety do siebie na warsztaty. Atmosfera tych spotkań była magiczna. Gdzie ja bym wtedy pomyślała, że podobne sytuacje będę kreować osobiście :)

    OdpowiedzUsuń