W głowę zachodzę i zgadnąć nie mogę,dlaczego mam dzisiaj mnóstwo wejść osób poszukujących przepisu na wołowinę po toskańsku? To znaczy przepis faktycznie jest na blogu w poście
dusicielka z Toskanii, ale skąd nagle tylu chętnych z całej Polski? Ciekawość mnie zżera, tak jak ja pochłaniam wołowinę po toskańsku, nawiasem: kilka dni temu znowu się nią zajadaliśmy :)
U nas zimno, a jak zimno to potrzeba kalorii żeby się ogrzać, a jak kalorie to mięcho, a że u nas zimno to myślisz słonecznej o Toskanii :-)
OdpowiedzUsuńI mamy wszystko co potrzeba.
K
Taaaa, ale jakoś zimą prawie nikt nie szukał tego przepisu :) u nas też się ochłodziło, ale i tak jest cieplutko, tylko żar się z nieba nie leje
OdpowiedzUsuńPani Małgosiu to czysta matematyka. Pani blog wypozycjonował się super na słowa kluczowe "wołowina po toskańsku". Pani blog w wyszukaniach google zajmune pierwsze i drugie miejsce pod szukaną frazą "wołowina po toskańsku". A więc pierwsze miejsce zbiera średnio 60% rezultatów czyli wejsc. ponieważ są dwa linki to to się sumuje i daje pewnie 99%.
OdpowiedzUsuńPopulacja w Polsce duża powiedzmy, że 10 milionów polaków używa interentu. Dziś jes sobota wiec pewnie z 1% ma ochotę na coś włoskiego z tych 10 tysięcy pewnie 1% szuka czegoś z wołowiny z tych 100 pewnie połowa albo trochę mniej wpisze w wyszukiwarce wołowina po toskańsku wszak to najbardziej znany region we Wloszech. I tak suma sumarum pewnie z 10 do 20 osób weszło na Pani blog ta drogą. oczywiście może napani pytanie być inna odpowiedź moze na jakimś formu ktoś podał linka do pani blogu. Ale opstaje przy pierwszym rozwiązaniu.
Zapewne nikt nie podał linka, gdyż to są wejścia z wyszukiwarki. Widziałam, że przepis się świetnie spozycjonował i jest na pierwszym miejscu, ale to i tak nie zmienia faktu, że nigdy tyle osób na raz nie szukało tego przepisu, to był głównie hurt przed południem. Miałam wrażenie, że może gdzieś o przepisie, bez podania konkretnego adresu mówiono o tym w radio albo tv i ludzie tylko jednym uchem słuchali, a potem postanowili to ugotować. Może któraś z tych osób się odezwie? Ale bardzo dziękuję za chęć rozwikłania zagadki :)
OdpowiedzUsuńCzasami podglądam realny ruch na stronie i statystyki, to bardzo ciekawe, ile osób wchodzi, bo już tu były, ile odkrywa bloga, a ile trafia zupełnie nie szukając niczego o Toskanii, tak jak żona mojego wydawcy mnie znalazła i stąd się wzięła cała przygoda z wydaniem książek :)
W uzupełnieniu do powyższych uwag. Grill na tarasie odpada leje i pada do tego wieje, sporo imienin, trzeba pomyśleć o innym daniu a taka wołowinka ze słonkiem w domyśle zawsze zrobi dobre wrażenie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Wasz tok rozumowania :) pozdrawiam słonecznie
OdpowiedzUsuńMy dziś jedliśmy penne z grilowanym łososiem w sosie koperkowym, więc to z pewnością nie ja zawyżałam statystykę wejść na wołowinę :))))))
OdpowiedzUsuńKinga z Krakowa
No toście sobie dogodzili :) i dobrze :)
OdpowiedzUsuńEwa Wachowicz w programie kulinarnym p.t. "Ewa gotuje" przygotowywała właśnie dzisiaj wołowinę po toskańsku. Od razu pomyślałam o Twoim przepisie. Może takich oglądaczy było dzisiaj więcej?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Iwona
No i sprawa się wyjaśniła :)))
OdpowiedzUsuńTo chyba najbardziej trafne wyjaśnienie .
Kinga
Iwonko, dziękuję! To wyjaśnienie chodziło mi po głowie, ale nie oglądałam rano TV, stawiałam na jakieś media i to właśnie takie niepisane :)
OdpowiedzUsuńhehe:D
OdpowiedzUsuńJaka tajemnicza wołowinka:).
Pozdrawiam Małgosiu:)
A ja się zastanawiam, skad w Toskanii bierze sie wolowina, to znaczy slynna chianina. Jezdze tam czesto, przemierzam wzdluz i wszerz samochodem, ale tylko raz udalo mi sie zobaczyc zywa chianine - doslownie dwie sztuki... No to gdzie one sa? Chow przemyslowy? to samo tyczy owiec, od ktorych pochodzi wszak pecorino. Te czasem widac, ale stanowczo za malo jak na masy sera sprzedawane wszedzie. Myslalam, ze przynajmniej w okolicach Pienzy - owszem, paslo sie stado, moze dwa, ale dzie sie podzieewa reszta? Pani Malgosiu, moze Pani wie?!
OdpowiedzUsuńserdecznowsci
Iwona
Ależ są, są krowy, przecież nawet na zdjęciach z wpisu pt. W grupie taniej pokazałam te krowy. O owcach nie za dużo wiem, jedno stado spotykałam nawet tu pod Pistoią, może trzymają je z dala od turystycznych szlaków?
OdpowiedzUsuńprzypuszczam, że na Sycylii(bardziej może rustykalnej)jest więcej stad....no i import, baranina zdecydowanie z Polski, do niedawna nieceniona w kraju i nieobecna w sklepach mięsnych do dziś. Teraz już droga z kolei i(snobizm turystyczny!!!) i w specjalnie reklamujących ją sklepach, czy tak zwanych "budkach" w Halach Targowych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Panią urocza Pani Małgosiu i wszystkich czytających Pani blog :-))) Krystyna
Nie jadam mięsa więc nie mam pojęcie skąd ta popularność.. ale z uwagi na moją stałą miłość do Toskanii wszystko co toskańskie jest u mnie pożądane..no może niekoniecznie do konsumpcji..pozdrawiam z deszczowego Mazowsza:)
OdpowiedzUsuń