piątek, 6 lutego 2009

URODZIN CIĄG DALSZY

Chciałam dzisiaj pojechać po frutti di mare, tak za ciosem, skoro już otworzyłam książkę kucharską. Ale z przyczyn technicznych się nie dało. Po prostu Krzysztof pojechał do chorych, z okazji pierwszego piątku miesiąca.
I tu się pojawia na horyzoncie pierwszy jubilat.
Jednym z chorych, a może raczej wiekowych starców, był obchodzący urodziny Anzelm. Krzysztof zaczął wizytę od złożenia mu życzeń z okazji ... 104 rocznicy urodzin! Dziadziu już srogo niedowidzi i ciężko mu się żyje, bo ... już nie rozumie tego świata. A do niedawna jeszcze umiał przeliczyć liry na euro. A teraz? "Co też Ci ludzie teraz wyprawiają?".
Drugim jubilatem, jakze odmiennym w charakterze jest dziewięcioletni Bojangles. Tak, tak, hrabiuńcio dzisiaj świętuje. A miał faktycznie festę, bo przyszli goście (ksiądz Jarek z rodziną) i rozpuszczali psiaki. A ja starałam się rozpuścić gości sernikiem.
A wracając do początku wpisu, jak sobie poradziłam bez owoców morza?
Chwyciłam za książkę kucharską i wybrałam przepis ze składników będących w lodówce. Znowu czas wykonania zatrważająco krótki.
Polecam więc kopytka w sosie z gorgonzoli.
Kopytek sama nie kleiłam, miałam gotowe. A sos? Tym razem to nie tylko roztopiony ser.
Do rondla z grubym dnem należy wrzucić 200 g gorgonzoli i 125 g masła. Roztopić dokładnie składniki, dodać małą śmietanę, mieszając podgotować jeszcze na małym ogniu, przez około trzy minuty, do uzsykania jednolitej konsystencji. Od razu podawać na stół, posypując świeżo zmielonym pieprzem i odrobiną startego parmezanu.
Krzysztof nazywa smakujące mu wybitnie potrawy godnymi wpisania na listę UNESCO. Ta się na niej znalazła.

2 komentarze:

  1. świetnie, że zaczęłaś podawac przepisy:) pozdrawiam ze słonecznej (dla miłej odmiany) warszawy

    OdpowiedzUsuń
  2. a Wy tam ciagle imprezujecie i pysznosci zajadacie!!!!!:)Ale dobrze,ze i .....dzielic sie z nami potraficie:))))))mniam,mniam:)

    OdpowiedzUsuń