Wiosna powoli wdziera się do Toskanii. Słońce niemrawo zaprasza do schowania ciepłych okryć i butów. Trzeba się posłuchać.
.
A więc wyjść z psami na spacer do parku Giaccherino i przyjrzeć się jak zawsze pięknej panoramie Pistoi:
Czy też zagapić się na ścinanie gałęzi, co pozwoli drzewom oliwnym lepiej owocować.
Trzeba jak najczęściej bywać teraz w Giaccherino, gdyż wystawiono go na sprzedaż i z nowym właścicielem raczej już nie będziemy mieli możliwości swobodnego przyglądania się cudnemu ex-klasztorowi.
Potem w końcu umyliśmy auto w samoobsługowej myjni i przy okazji koniecznie wdepnęliśmy do pobliskiego sklepu ogrodniczego, by dodać klimatu plebanijnym drzwiom i oknom.
A jak tak już się człowiek rozpędzi z tym myciem, to skończyć nie może i chwyta za bardzo nietypowe obiekty. Pierwszy raz w życiu myłam Drogę Krzyżową. Było to przygotowanie pod jej lekkie odnowienie. Przez lata nabrała szlachetnej patyny czasu, ale niestety w niektórych miejscach zaczęła się łuszczyć, poza tym kiedyś nieumiejętnie się z nią obchodzono i miała trochę ubytków. Dzisiaj więc od samego rana lepiłam i podmalowywałam.
Domalowałam aureole na życzenie proboszcza, który podpatrzył gdzieś ten sam model, ale właśnie ze złoceniami. Nie jestem konserwatorem, ale na szczęście ta ceramiczna Droga Krzyżowa wielkim zabytkiem nie jest, to nie „Della Robbia” ani nawet żadna wtórna majolika. Tak więc starając się ze wszystkich sił, zrobić jak najlepiej i zdążyć do Mszy popielcowej prezentuję, com uczyniła.
Kolorystyka odnowionych stacji nie odbiega od poprzedniej, to tylko nisko kładące się promienie słoneczne dokonay przekłamań barwnych.
A co do smutnego Pierrota - czy ktoś z Was widział wesołego? Choćby nie wiem, jak śmieszne kapcie założył :)
No, Pierroty wszystkie smutne są. Ale za to wiosna w Toskanii - piękna! Przeczytałam, przeglądnęłam blog, zapiśnik i zdjęcia - bardzo interesująca historia, teraz będę zaglądać tu codziennie. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje zapiski, chociaż sprawiają, że jeszcze mocniej tęsknię za moją Italią...
OdpowiedzUsuńPrześliczna wiosna u Was, u nas jeszcze zima króluje, niestety.
Mam nadzieję, że się nie obrazisz o moje pytanie, ale czytając Twojego bloga, zawsze nasuwa mi się pytanie: w jakim charakterze jesteście związani (i z jakim) kościołem?
Pozdrawiam serdecznie
Wiosna, achh poki co moge tylko pomarzyć zarówno o wiośnie jak i o Italii :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
a ja widziałem w Polsce pąki na drzewie magnolii:):):) hahaha - u nas również wiosna, choć nie wszyscy potrafią ją "wywąchać":):):)
OdpowiedzUsuńCzy to ten odwiedzony przez nas klasztor sprzedali, bo widoki jakieś takie znajome?
OdpowiedzUsuńmusiałam się odezwać , gdyz ciągle tu zaglądam.
Ania B.