piątek, 13 marca 2009

DNIAKI POWSZEDNIAKI

A tak tylko na chwilę wdepnęłam, żeby nie było, że się obijam.
Dzisiaj od rana zakupowałam dając sobie radę z dwoma problemami z czytnikiem kodów paskowych.
Raz centralnie mi się zepsuł. Poszłam, pani w punkcie obsługi klienta zrobiła jakieś czary mary i gdy wzięłam z panelu nowy czytnik ten już wiedział co dotąd nabiłam.
Drugi problem to znowu woda. Tym razem pamiętałam, że mam wprowadzić kod sześciokrotnie, ale przy odczytywaniu tegoż mój czytnik zapiszczał i kazał mi o problemie pogadać z kasjerką. Zobaczyłam, że nic nie weszło na listę zakupów, więc wzięłam spokojnie jakąś pojedynczą butelkę i wprowadziłam cenę za cały pak. A pani kasjerka i tak zapytała, czy miałam jakieś problemy. Wytłumaczyłam jej mniej więcej, co zrobiłam, zostałam ogłoszona dzielną i dumna wyszłam z zakupami do domu.

A co do czasu, który raźno płynie, to dużą część spędziłam na eksperymentach świeczkowych. Nie jestem zwolennikiem świec o konkretnych kształtach, które się niszczą przez spalanie, ale musiałam popróbować. Bo jak wygląda aniołek z upaloną głowką? Co najmniej niesymetrycznie!
No i oto co wymądziłam:
A tu tak na zapas, bardziej klasycznie:

7 komentarzy:

  1. kolejny raz jestem zaskoczona
    tym razem wiosną w świeczkach :)
    choć jestem zwolenniczką form zamkniętych w geometrii zwłaszcza na bazie kwadratu i prostokąta to muszę szczerze przyznać , te romantyczne cuda przyprawiły mnie o najszczerszy zachwyt
    p i ę k n e :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kalie powalające!uwielbiam te kwiaty!nawet nie myślałam, że mogą świecić!Ty jak się nudzisz jesteś naprawdę niebezpieczna!Z wszystkiego możesz świeczkę zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutaj Monika ze Starołęki :)
    Doprawdy, cóż za zaklęcie powoduje taki swieczkowy zawrót głowy, chyba jutro też sobie coś stopię... :)
    A tak poważnie, to chylę czoła, bo widać, o jak wielu rzeczach ja jeszcze nie wiem i nie umiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne! Jak prawdziwe kwiaty!:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kinga z Krakowa
    No i co Pani narobiła? :) Zamiast się uczyć włoskiego czytam i czytam Pani bloga. Dawno nie zaznałam takiej przyjemności. Tyle ciekawych informacji, przepięknych zdjęć. I tyle zwyczajnego ludzkiego ciepła, płynącego z zapisków. Ale z Pani szczęściara: mieszka Pani w cudnym miejscu, robi to co lubi. I, co chyba nie aż tak częste: tak pięknie potrafi Pani to docenić i cieszyć się z każdego dnia.
    Ma Pani we mnie zdeklarowaną stałą czytelniczkę. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. No wlasnie Pani????Co robisz????:))))))Ludzie przestaja sie uczyc,poprawiac kartkowki,nie spaceruja,tylko "siedza"w Toscanii!!!!!!! i wzdychaja....
    To zart oczywiscie,dobrze,ze jestes i ........dzielisz sie swoimi radosciami:)
    Oczarowana(znow)swiecami(tym razem)goraco Cie Malgosiu pozdrawiam:))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. No ładnie pojechała Pani z tymi świecami, nawet na chwilę nie można Pani zostawić, nie zaglądałam tu ostatnio, a dziś co wiedzę, co się tu wyprawia...:) cuda, cuda, cuda.

    OdpowiedzUsuń