Senza commenti!
Wczoraj jedyna rzecz, co mnie się w pamięć wpisała to tempora di primavera, czyli jeden z czterech okresów w roku, w którym błogosławi się wiosenne kwiaty. Pisałam już o jesiennym błogosławieństwie wina i zimowym oliwy. Tempora były przygotowaniem do największych świąt chrześcijańskich Bożego Narodzenia, Wielkanocy i Zesłania Ducha Świętego. Czwarte, jesienne błogosławieństwo wprowadzono z poczucia symetrii. Zwyczaj zapoczątkował Święty Filastrio, biskup Brescii, żyjący w IV wieku.
Wczoraj niestety nie było wielu osób na Mszy, jednak kwiatki dla Włochów to nie to samo co oliwa czy winogrona, nie podlegają konsumpcji. A może to tylko wina deszczu?
Nie zrobiłam zdjęcia pozostałym kwiatkom, niewiele ich stanęło na balaskach. Dzisiaj rano sfotografowałam nasze kwiaty. Krzysztof dodatkowo kupił tulipany. Specjalnie o tym piszę, żebyście nie popadli w rozpacz, że i tulipany już mamy na ogrodzie. Tak dobrze to nawet w Toskanii nie ma.
A dzisiaj równo, równiusieńko kropla za kroplą, struga za strugą.
Musiałam chwycić się za jakieś panaceum na taką wszechogarniającą wilgoć. Zaszyłam się w pracowni i malowałam. Może jutro skończę, to pokażę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz